Ale los spłatał wszystkim figla i jak to w życiu bywa, stało się dokładnie odwrotnie. Co do jego upamiętnienia dodam od razu, iż zamiast jakiegoś majestatycznego postumentu zostało ono dokonane za pomocą zwykłej tablicy marmurowej. Zamieszczono ją jednak umyślnie w... kościele świętego Eliasza Proroka przy ul. Biernackiego w Lublinie, obok którego za czasów PRL-u pracował przez lata, bo gdzie, jak nie właśnie w takim miejscu, będzie mogła przetrwać nietknięta przez co najmniej kilka stuleci. [caption id="attachment_615135" align="alignleft" width="253"] Dr. Joachim Juhnke lata powojenne[/caption] No dobrze, lecz jak to stało się możliwe, by podczas okupacji Niemiec stanął po stronie pogardzanych Polaków i do tego oddał się im jeszcze bez reszty? Odpowiedź jest prosta – bo Joachim Juhnke nigdy nim nie był. Urodził się co prawda na Pomorzu, gdzie mieszkał w Sępólnie (obecnie Krajeńskim), w dawnym powiecie złotowskim, dnia 13 lutego 1917 roku, tyle że... w rodzinie polskiej, więc od młodości wzrastał w duchu patriotycznym. Rodzina, atmosfera panująca w lokalnej szkole powszechnej, do której uczęszczał na terenach poddawanych od dawna germanizacji, a także przynależność do poważanej organizacji młodzieżowej, pomogły mu odnaleźć swoje miejsce w życiu. Jakby nie było, to przecież on współtworzył męską drużynę harcerską w Sępólnie (w 1934 roku), gdzie doszedł nawet do funkcji zastępcy komendanta hufca i zdobył stopień harcerza orlego, nosząc odtąd z dumą cenny krzyż ze złotą lilijką. Już wówczas myślał o zostaniu lekarzem, mimo bardzo skromnych dochodów swoich rodziców. Na szczęście, po ukończeniu gimnazjum w pobliskich Chojnicach, w którym "panowały" łacina, historia i greka, rozpoczął w 1936 roku studia na Wydziale Lekarskim w Poznaniu, chociaż wielu jego kolegów po wspomnianym uniwersytecie zostało duchownymi. Jako społecznik, wyrosły na gruncie skautingu, z którego czerpał wzorce postaw obywatelskich, oddał się wtedy całym sercem medycynie. Niestety, będąc studentem czwartego roku, z powodu wybuchu II wojny światowej, musiał przerwać naukę w poznańskiej uczelni. Wypada tu nadmienić, iż tytuł lekarza nauk medycznych w Polsce można było otrzymać wtedy jeszcze tylko w Warszawie, Krakowie, Wilnie oraz we Lwowie. Na domiar złego jego wcześniejsza działalność w strukturach harcerstwa polskiego stała się Niemcom bardzo dobrze znana, stąd po fali pierwszych aresztowań inteligencji postanowił jak najszybciej opuścić rodzinne strony. Pomogła mu w tym wydatnie koleżanka z Sępólna, która pracowała w tym czasie w Lubelskiej Służbie Zdrowia. Albowiem to... właśnie ona spreparowała dla niego wspomniane zapotrzebowanie na tzw. lekarza pomocniczego do Szpitala Powiatowego w Biłgoraju. Dzięki niemu mógł bez przeszkód przekroczyć granicę, między Rzeszą Niemiecką a Generalną Gubernią i trafić szczęśliwie pod opiekę charyzmatycznego doktora Stanisława Pojaska ps. Dr Adam. [caption id="attachment_615142" align="alignnone" width="478"] Szkoła Powszechna w Sępólnie - lista uczniów w 1926 roku[/caption] W tej jedynej czynnej placówce zdrowotnej w mieście bardzo szybko wstąpił, tak jak większość jego późniejszych kolegów "po fachu", do konspiracji, przyjmując pseudonim "Biały". Swoją działalność podziemną rozpoczął tutaj dokładnie w jesieni 1940 roku od rozpoznania terenu i nawiązania kontaktów z miejscową ludnością, która była zaczynem lokalnych grup dywersyjnych. Wraz z innymi, w tym z wymienionym dr. Pojaskiem, instruktorem sanitarnym plut. Eugeniuszem Jaworskim (poległ pod Osuchami), dr. Stefanem Szmidtem i niedoszłym lekarzem Jerzym Hiblem, przybyłymi w międzyczasie z uczelni lwowskiej, przyczynił się do tworzenia siatki ruchu oporu, złożonej z oficerów rezerwy, nauczycieli oraz ukrywających się podoficerów służby czynnej, którzy uniknęli niewoli, jak również wielu gospodarzy, znających doskonale te okolice. Kolejnymi absolwentami medycyny, przerwanej także wskutek wojny, począwszy od 1942 roku, byli tu jeszcze trzej słuchacze Szkoły Podchorążych Sanitarnych przy Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Warszawie, tj. studenci III roku Wydziału Medycznego Uniwersytetu Warszawskiego, którym po kampanii wrześniowej i okrążeniu pod Równem udało się zbiec z niewoli sowieckiej. Po nieudanej próbie przedostania się do Francji oraz powrocie do stolicy przybyli oni (tzn. Lucjan Kopeć ps. Radwan, Tadeusz Błachuta ps. Oldan i Zbigniew Krynicki ps. Korab) ostatecznie w okolice Biłgoraja, by w tym rejonie nawiązać kontakt z miejscową partyzantką. Tak trafili pod te same "skrzydła" dyrektora naszego Szpitala Sejmikowego. [caption id="attachment_615141" align="alignnone" width="1159"] Szkoła Powszechna w Sępólnie - lista uczniów w 1926 roku -powiększenie[/caption] Niestety, już we wrześniu 1943 roku niemiecki Urząd Pracy, po jawnym donosie lekarza powiatowego dr. Jana Snackiego, sympatyzującego z okupantem, dokonał kontroli zatrudnionych w tym ośrodku zdrowia. Tylko dzięki sprytowi przełożonego i niemiecko brzmiącym nazwiskom jego pomocników, w tym rzecz jasna Joachima Juhnke, a także owemu fałszywemu skierowaniu, wystawionemu mu potajemnie przez koleżankę, zostali oni wówczas ocaleni od aresztowania i innych nieprzyjemności. Jak zapisał w swoich wspomnieniach dr Pojasek, tenże rok był szczególnie krwawy, gdyż zarówno Szpital Powiatowy, jak i wioski położone w głębokich lasach Puszczy Solskiej, tonęły wprost od rannych, nie tylko cywilów, lecz także żołnierzy AK – partyzantów. Wówczas podchorążowie asystenci lekarscy, wraz z instruktorkami PCK i sanitariuszkami przejęli opiekę nad nimi w części wschodniej, południowej i północnej powiatu, natomiast asystent Joachim Juhnke, razem z instruktorką Wandą Wasilewską ps. Wacek, w części południowo-zachodniej i zachodniej. Warto tu przytoczyć jeszcze fakt, iż w listopadzie 1943 roku polecono wszystkim pracownikom biłgorajskiej Służby Zdrowia podpisać tzw. volkslistę, by potwierdzić ich niemieckie pochodzenie. Na nic zdały się jednak wysiłki szefa Izby Lekarskiej dystryktu lubelskiego, gdyż po interwencji dr. Pojaska u niemieckiego starosty, u którego cieszył się dobrą opinią, nikt z tych wymienionych ludzi tego nie uczynił. Po tragicznej bitwie pod Osuchami i wyzwoleniu Lubelszczyzny Joachim Juhnke brał jeszcze udział w pracach specjalnej Komisji Ekshumacyjnej, powstałej we wrześniu 1944, kiedy to rozpoczęto na wielką skalę akcję zbierania i grzebania zwłok poległych partyzantów, a także żołnierzy WP. [caption id="attachment_615138" align="alignnone" width="616"] Fragment odpisu protokołu ekshumacyjnego[/caption] W skład tej Komisji, oprócz niego, wchodzili ponadto: Józefa Gebhardtowa, jako przewodnicząca Komisji Opieki nad Grobami, Władysław Król ps. Piekarski, Zbigniew Krynicki ps. Korab, Zbigniew Orliński ps. Sławian, Władysław Homa ps. Kula i Antoni Radzik ps. Orkisz. (Towarzyszył im Edward Buczek jako fotograf a z czasem dołączył do tej grupy jeszcze Tadeusz Iwanowski ps. Ney). Dopiero po zakończeniu prac ekshumacyjnych opuścił ostatecznie Biłgoraj, by od stycznia 1945 roku rozpocząć a w zasadzie dokończyć swoje przerwane studia medyczne na świeżo otwartym UMCS w Lublinie. Przyjęto go tam z miejsca na piąty rok, zaliczając praktykę przy boku dr. Pojaska podczas wojny. Kończąc naukę, miał do wyboru albo chirurgię, albo pediatrię. [caption id="attachment_615137" align="alignnone" width="562"] Epitafium dla dr Joachima Juhnke - rok 1990[/caption] Ta druga specjalizacja była o tyle istotna dla niego, że opiekę dziecięcą trzeba było tworzyć w tym mieście od początku. Pomógł mu w owym przedsięwzięciu bardzo dr Witold Klepacki, dzięki któremu został szybko cenionym pediatrą, następnie wspaniałym diagnostą oraz oddanym lekarzem, z czasem głównym organizatorem przychodni dziecięcych neonatologicznych w całym województwie lubelskim. Co ciekawe, przyjmował swych małych pacjentów także w domu prywatnym przy ul. Bernardyńskiej, za poparciem żony Ireny, i to do późnej nocy. Nigdy nikomu nie odmawiał pomocy, za co wszyscy go uwielbiali, zwłaszcza że nigdy nie brał honorarium od biednych. Stąd miał też wielki autorytet u ludzi – kiedy nie uratował czyjegoś życia, było wiadome, że już nic zrobić się nie dało. Przez 25 lat pracował w szpitalu przy ul. Staszica, jednocześnie pełniąc funkcję dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Opieki nad Matką i Dzieckiem, a także radnego miasta Lublina (7 kadencji). [caption id="attachment_615136" align="alignleft" width="298"] Dr. Joachim Juhnke w wieku emerytalnym[/caption] Ponadto działał jeszcze w miejscowym oddziale Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego. W 1970 roku został ordynatorem Szpitala św. Jana Bożego przy ulicy Biernackiego, tuż po otwarciu w nim oddziału schorzeń jelitowych dla dzieci. Pracował w nim do końca. Zmarł 15 września 1990 roku w Lublinie, po czym został pochowany na cmentarzu komunalnym przy ul. Białej (tj. Lipowej). Żegnały go tłumy, głównie pacjenci i ich rodziny. Po jego śmierci koledzy lekarze wystawili mu piękną marmurową tablicę pamiątkową w kościele pw. świętego Eliasza Proroka, niedaleko jego miejsca pracy. Uhonorowany medalem "Ludziom Gorących Serc", "Orderem Uśmiechu" oraz Złotym Krzyżem Zasługi zasłużył sobie z pewnością również na naszą trwałą pamięć. W końcu był członkiem biłgorajskiego ruchu oporu. *** "Kraj Warty" (niem. Wartheland) to Okręg Rzeszy Niemieckiej (niem. Reichsgau Wartheland ewentualnie także Warthegau), a dokładniej mówiąc nazwa regionu administracyjnego, utworzonego podczas II wojny światowej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, anektowanym przez III Rzeszę, ze stolicą w Poznaniu. Istniał w latach 1939-1945. Jego namiestnikiem był Gauleiter Arthur Greiser.
Piotr Flor Prezes BTR
Komentarze (0)