Wzniesienie elektrowni miejskiej w Biłgoraju planowano przeprowadzić już w latach trzydziestych ubiegłego wieku, prawdopodobnie dokładnie w 1928 roku. Takie datowanie rozpoczęcia prac budowlanych jest nawet powszechne w różnych opracowaniach na ten temat. Zdziwi się jednak każdy słysząc teraz, że faktycznie miało to miejsce dopiero rok później. Zgodnie z zachowanymi dokumentami, właśnie 5 listopada 1929 roku Dyrekcja Robót Publicznych w Lublinie zatwierdziła w końcu plany jej budowy swą uchwałą nr 368.
[caption id="attachment_623774" align="alignleft" width="277"] Łącznik oddzialu Corda Edward Jednacz ps. Graf, Tulipan[/caption]
Projekt pierwszego zakładu energetycznego w naszym mieście sporządził bardzo znany lwowski inżynier Stanisław Szafnicki – absolwent Wydziału Mechanicznego (Oddziału Elektrotechnicznego) Politechniki Lwowskiej, najsłynniejszej uczelni wyższej przed II wojną światową, nota bene twórca wielu małych elektrowni po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Zakład biłgorajski zlokalizowano w pobliżu stacji kolejki wąskotorowej, (obecnie dworca PKS-u), na działce nr 159, pomiędzy szosą Tarnogrodzką, a ul. Kościuszki, (dziś Kopernika). Został on wzniesiony w rekordowym tempie, jak na tamte czasy, tj. do końca 1930 roku.
Niewykluczone, że stało się to pod kierownictwem tutejszego inżyniera powiatowego Włodzimierza Michalewskiego, budowniczego dróg i szeregu gmachów, który w ciągu 1927 oraz 1928 roku dokończył również budowę Szpitala Powiatowego w Biłgoraju, przerwaną wcześniej na kilka lat. (On sam, tuż po wybuchu II wojny, zaginął niestety bez wieści na wschodnich terenach Rzeczypospolitej – prawdopodobnie został zgładzony przez Sowietów).
Warto wiedzieć, iż nasza elektrownia była od początku największą chlubą i ozdobą miasta. Z tego też powodu bardzo często biłgorajanie robili sobie zdjęcia na jej tle. Początkowo zainstalowano w niej dwa silniki o mocy 120 oraz 50 kW, napędzane olejem, produkujące za pomocą prądnic odpowiednio 60 i 35 tys. kWh rocznie. W 1937 roku wzbogaciła się ona o jeszcze jeden silnik, mogący wyprodukować dodatkowe 45, 5 tys. kWh.
[caption id="attachment_623773" align="alignnone" width="1366"] Akt chrztu Edwarda Jednacza. Fot. P. Flor[/caption]
W celu dostarczania energii elektrycznej do odbiorców wybudowano wówczas dziewięciokilometrową sieć energetyczną, która niestety spłonęła już w 1939, wraz z innymi obiektami strategicznymi (m.in. z naszą siecią telefoniczną, magazynami i warsztatami rzemieślniczymi oraz samym Magistratem), podczas celowego podpalenia Biłgoraja przez dywersantów niemieckich (dokładnie 11 września powyższego roku).
Kierownikiem tegoż obiektu został technik mechanik Wacław Romanowicz, który zgodnie z zamierzeniem, zamieszkał w wymienionym budynku. Co ciekawe, był nim aż do końca istnienia tego zakładu energetycznego, czyli do 1948 roku włącznie.
[caption id="attachment_623776" align="alignnone" width="597"] Edward Jednacz z córką lata 50-te[/caption]
Do pracowników wspomnianego przedsiębiorstwa należeli zaś m.in. tacy mechanicy lub elektrycy (w różnych okresach czasu), jak: Jan Mazurek, Stanisław Parnicki, Edward Jednacz, Tadeusz Kosobudzki, Ryszard Głąb, Stanisław Mazur (od 1942), Jan Szubartowicz i Szczepan Grabowski.
Podczas II wojny światowej elektrownia miejska stała się znowu powodem do dumy biłgorajan, ponieważ zorganizowano w niej dosyć prężną komórkę ruchu oporu. W skład tej ówczesnej organizacji podziemnej weszła większość jej młodych pracowników, którzy zostali zaprzysiężonymi żołnierzami AK, czyli Edward Jednacz ps. Graf, (po uwięzieniu Tulipan) – członek oddziału partyzanckiego ppor. rez. pilota oraz harcmistrza Józefa Steglińskiego ps. Cord, Jan Mazurek – wywiadowca Rejonu AK Biłgoraj, Stanisław Parnicki ps. Amor, również wywiadowca tejże jednostki terytorialnej, Ryszard Głąb ps. Czarny, Stanisław Mazur ps. Wrzos – łącznik a z czasem także wywiadowca całego Obwodu Biłgorajskiego Armii Krajowej, autor książki „Wspomnienia z tamtych lat”.
[caption id="attachment_623777" align="alignnone" width="1097"] Nieistniejący już dom Jednaczów. Puszcza Solska 2000 r.[/caption]
Warto tu zaznaczyć, iż wszyscy wymienieni mieszkali obok siebie, tzn. w podbiłgorajskiej Rożnówce, przy drodze do dawnego folwarku i dworu Nowakowskich, więc byli dobrymi kolegami. Poza Ryszardem Głąbem, który uciekł „Bezpiece”, pozostali pracownicy dawnej elektrowni zostali aresztowani przez lokalne UB jeszcze w jesieni 1944 roku i znaleźli się razem w więzieniu biłgorajskim przy ul. Zamojskiej. Co ciekawe, zostali z niego wspólnie odbici przez swych towarzyszy broni już w styczniu 1945, jednak dopiero pod koniec tego roku uzyskali „względny spokój”, dzięki ujawnieniu się.
Oczywiście wcale nie byli odtąd bezpieczni, o czym będzie dalej, bo faktyczne procesy oraz represje dopiero miały się rozpocząć. Część z nich przebyła potem kilkuletnie ciężkie areszty, spędzone z dala od rodzin, niektórych zaś spotkało wcześniej wcielenie do Ludowego Wojska Polskiego. Rzecz jasna po to, by zmusić ich do współpracy albo nawet zlikwidować, np. strzałem w plecy. (Tak zginął podczas walk z Niemcami pod Gnieznem teść Edwarda Jednacza – chor. Michał Wychocki, malarz fresków na klasztorze franciszkańskim).
[caption id="attachment_623778" align="alignnone" width="768"] Klasztor z freskami M. Wychockiego. Fot. P. Flor[/caption]
Ich gehenna powojenna a zarazem wielka konspiracyjna przygoda, skończyła się dopiero w 1956 roku po tzw. odwilży gomułkowskiej, chociaż dalsze komunistyczne represje trwały jeszcze przez wiele lat. Na szczęście niedługo doczekają się godnego upamiętnienia na budynku, w którym pracowali z narażeniem życia. Jesteśmy dumni, że wreszcie to nastąpi, dokładnie po 78 latach od ich prześladowań. Stąd też dla przypomnienia tych bohaterów chcę przedstawić teraz sylwetkę jednego z nich – „hrabiego”, czyli „Grafa” – Edwarda Jednacza.
Urodził się on 21 stycznia 1924 roku w podbiłgorajskiej Rożnówce, (obecnie ul. Czerwonego Krzyża w naszym mieście), jako syn policjanta Mikołaja i Józefy z Dumów. Jego chrzest, ze względu na zły stan zdrowia, odbył się dopiero 10 lutego w kościele Wniebowzięcia NMP, przy asyście kolegów ojca – Józefa Żywki i przodownika Policji Państwowej Antoniego Boryty – z kresów wschodnich, zamieszkałego wtedy w Biłgoraju).
[caption id="attachment_623780" align="alignnone" width="768"] Jeden z fresków pędzla M. Wychockiego. Fot. P. Flor[/caption]
Wypada nadmienić, iż przodownik Boryta został nawet chrzestnym Edwarda, obok Heleny Kłopotowskiej. Potem był członkiem SZP i ZWZ w Biłgoraju ale nie doczekał powstania podziemnej Armii Krajowej, ponieważ został aresztowany przez Gestapo już 25 marca 1941 roku i zginął w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, w wieku 38 lat.
A oto wzmianki w źródłach drukowanych na temat Edwarda Jednacza ps. Graf: „W elektrowni miejskiej podczas II wojny światowej działała dobrze zorganizowana komórka AK, w skład której wchodzili m.in. Edward Jednacz i Jan Mazurek” (Dzieje Biłgoraja, s. 250); „Edward Jednacz – ps. Graf, elew Szkoły Podoficerskiej Młodszych Dowódców Piechoty, partyzant oddziału AK „Corda” (Z partyzanckich wspomnień Armii Krajowej, s. 197).
[caption id="attachment_623781" align="alignnone" width="1362"] Dawna elektrownia, obecnie siedziba BARR. Fot. P. Flor[/caption]
Z pewnością najcenniejszym źródłem będzie tu jednak wzmianka kpr. Zygmunta Książka ps. Kniaź z oddziału „Corda”, który tak napisał o nim w powyższej książce: „Meldunki codzienne składałem dowódcy naszego oddziału. Utrzymywałem [w mieście] kontakty z oficerem wywiadu [Rejonu AK Biłgoraj] Michałem Kochmańskim ps. Gryf, a także z wywiadowcami-łącznikami Edwardem Jednaczem, Janem Mazurkiem i Janiną Bocheńską (pracownica sklepu obuwniczego Niemca Bolendera) oraz nadleśniczym inż. Janem Mikulskim. […] Udałem się do pobliskiej elektrowni, gdzie zostawiłem rower u naszego łącznika Edwarda Jednacza i stąd bez żadnych przeszkód wróciłem do oddziału”.
Edward Jednacz pełnił dodatkowo funkcję „obserwatora” ruchów wojsk niemieckich od połowy 1944 roku, ale nie wziął udziału w czerwcowej bitwie pod Osuchami, podobnie zresztą jak inni jego koledzy z pracy. Nie uniknął za to cierpień z powodu przynależności do AK. Albowiem został skazany aż na 6 lat więzienia za… nieujawnienie się w stosownym czasie i przechowywanie broni. Siedział już od połowy 1951 roku kolejno w Lublinie, Siedlcach, Sztumie i Knurowie, gdzie dodatkowo pracował jeszcze przymusowo w kopalni.
[caption id="attachment_623782" align="alignnone" width="597"] Wykaz aresztowanych członków AK Biłgoraj w 1944 roku[/caption]
Wcześniej, tzn. 26 marca 1951 roku, zdążył poślubić młodą i dzielną harcerkę Szarych Szeregów – Irenę Barbarę Wychocką, córkę chor. Michała, w obecności jej krewnego Aleksandra Szozdy ps. Wisiorek, dowódcy pierwszej szturmówki SZP-ZWZ w Biłgoraju oraz Jana Myszaka ps. Żuraw, gońca a także wywiadowcy Obwodu AK Biłgoraj.
Udzielił go im nieprzypadkowo ks. Jan Mróz, proboszcz parafii w Puszczy Solskiej, wcześniej w Górecku Kościelnym, który był również członkiem podziemia, ponieważ pełnił funkcję tamtejszego kapelana AK. W trakcie pobytu Edwarda w więzieniu urodziło mu się w 1952 roku pierwsze dziecko, córka Bogumiła a 4 lata po niej przyszedł na świat jeszcze syn Ireneusz, który… otrzymał swe imię na cześć bohaterskiej matki. Do dzisiaj żyje w Biłgoraju. Jego ojciec zmarł zaś w tym mieście 6 października 1994 roku, w wieku 70 lat i został pochowany na cmentarzu przy ul. Lubelskiej. Cześć jego pamięci!
Piotr Flor, Prezes BTR
Wszelkie prawa zastrzeżone©
Komentarze (0)