To moje stwierdzenie, ale tylko na użytek tego felietonu. Bo to byłoby przykre, że pod takim tytułem się podpisuję, jakbym ironicznie akceptował tytuł i zarazem pogardę, a temu w rzeczywistości zdecydowanie zaprzeczam. Jestem daleko od pogardy, choć od czasu do czasu potrafię zadrwić ironicznie, jakby z pogardą, ale przeważnie z siebie, by wzbudzić większe zaciekawienie tym, co mówię. Ale nigdy nie gardzę tymi, co głoszą swoje inne racje, a z czym przyszło mi żyć. Nie gardzę więc sąsiadami, mimo że są różni i np. palą papierosy w swoich pomieszczeniach. Niech palą, skoro zdrowia nie szanują, a mnie przy tym nie przeszkadzają. Podobnie jest z ubiorami; niech się ubierają po swojemu, nawet tęczowo, to ich gust, nie mój. To ich kultura, ja im tego nie mam prawa zabronić ani traktować ich przez to z pogardą. Pogarda źle wówczas świadczyłaby o mnie, o mojej kulturze. Nie odrzucam też z pogardą innych poglądów ani filozofii, choć czasami nie akceptuje tego większość. Jeśli już napotykam uporczywą pogardę, to ją omijam, zostając przy swoim, po prostu nie biorę tego pod uwagę. W Polsce jest miejsce dla różnorodności i dla wszystkich, chyba że jest to zaprzeczeniem obowiązujących norm prawnych. Pogarda jest mi z natury obca i dlatego nie potrafię zrozumieć tych, którzy w czambuł i z pogardą odrzucają, zdawać by się mogło, jedyne słuszne stanowisko dla polskiej racji stanu – przynależność do Unii Europejskiej, nawet jeśli jakiś epizodyczny przepis stanął w poprzek naszej, narodowej dumy i ambicji i zasłużył na sprzeciw. Nie można flagi Unii nazywać szmatą ani Brukselę okupantem, bo to jest klasyczny przykład pogardy... Jestem oburzony na świat tym nadmiarem pogardy, jakże rozległej i zatrważającej wobec innych, najczęściej słabszych, stając się jakby ważniejszym i wyższym. A do takiego tytułu felietonu jestem poniekąd sprowokowany przez okalającą nas rzeczywistość, przez samo życie. To widzę na górze i dookoła, to mnie wręcz przygnębia, jak prawie wszędzie napotyka się na przejaw pogardy, poniżanie i dezaprobatę, jakby bez pogardy nie można było żyć normalnie i cieszyć się ze wszystkiego co nas otacza, a więc z tego, co dał nam Stwórca, a więc bogactwo wyboru oraz niedoskonałość, w tym też jakże różną ułomność, z czym należy się pogodzić, a nawet pomóc w imię solidarności i miłosierdzia. Wypada teraz udokumentować to przykładami, najlepiej tymi od góry. Na szczeblach najwyższej władzy, gdzie są prawie już wieczne spory, ale dalekie od wspólnej sprawy i sztuki krasomówczej. Nie ma sprawy, np. w Sejmie, o której by wspólnie i zgodnie dyskutowano w imię wspólnych wartości. Zawsze znajdują się malkontenci i podżegacze do pogardy, którym na rękę nie zgadzać się, choćby tylko dla podkreślenia swego ego, dla własnej często chorej ambicji. Ale brak akceptacji drugiej strony to nie wszystko, to tylko wstęp do wyrażenia przy tym słów obelgi wobec swego adwersarza, to poniekąd okazja, żeby tę drugą stronę zgnoić i upodlić, tracąc czasami nawet wątek i przyczynę wypowiedzi. Ot, jednym słowem, trzeba przy nadarzającej się okazji mocno opozycjoniście dołożyć, bo to wróg, tak dla zasady, żeby sobie przy tym i ulżyć, i zasłużyć na pochwałę swoich mocodawców, a może i zasłużyć się przy tym do awansów. Zanika przy tym w ogóle sens wypowiedzi, by racjonalnie wskazać słabe punkty drugiej strony i nawiązać do poprzedniej wypowiedzi tak, żeby doszło do zrozumienia, a może nawet i do porozumienia. O tym przypomina przy nadarzającej się okazji sam Papież Franciszek, by szanować interlokutora i starać się go najpierw wysłuchać i zrozumieć, zamiast kategorycznie sprzeciwiać się i obrażać, pogardzając nim przy tym. Dla odmiany poruszę inny przykład pogardy z biłgorajskiego podwórka. To pogarda dla szczepień. Tak, tak można powiedzieć o stosunkowo małym zaszczepieniu się biłgorajskiego społeczeństwa – w granicach 40% – i to w niesławnym kontekście przodującego województwa lubelskiego w skali całego kraju pod względem zachorowalności na COVID-19. A ten wskaźnik byłby jeszcze bardziej niekorzystny, gdyby odnosić go do liczby mieszkańców Lubelszczyzny, a nie tylko pod względem ogólnym. I co, nikt z tego śląskiego "larma" nie robi. Jakby tak musiało być, bo pokutuje znikąd wzięty pogląd, że szczepionka może w przyszłości zaszkodzić, nie patrząc na to, że w międzyczasie będą umierać ludzie młodzi, nie mówiąc już o starszych. Mamy za to pogardę dla darmowej szczepionki czekającej na chętnych. Może płatna szczepionka i kolejka do niej spowodowałaby zmianę podejścia? Tak ponoć działają metody psychologiczne, trzeba tylko stworzyć większy popyt niż podaż, a trend się odwróci. A może tylko sama płatność za szczepionkę pozbędzie do niej pogardy? Inną, jeszcze bardziej spektakularną pogardą jest trzymanie na polskiej granicy imigrantów, nie chroniąc ich przed zimnem i głodem. To wyraz pogardy dla nieszczęśliwych.
Biłgorajczyk
Komentarze (0)