W listopadzie tego roku minęła dokładnie 180. rocznica śmierci ostatniego polskiego właściciela naszego miasta. Wypadałoby zatem poznać go bliżej, zwłaszcza że zrobił bardzo dużo dla niego i naszej zniewolonej ojczyzny. Mamy bowiem znowu do czynienia z kimś sławnym i wyjątkowym, kto jest równocześnie związany mocno z naszym miastem, ba nawet tu spoczywa, gdyż taka była jego ostatnia wola. W jego przypadku nie wystarczy tylko nadanie nazwy jakiejś krótkiej ulicy czy też parkowi, bo zasłużył z pewnością na więcej. Kim był ów dziedzic Biłgoraja? Przede wszystkim szambelanem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, czyli urzędnikiem jego dworu, a dokładniej pełniącym służbę na pokojach i salonach panującego. Urząd ten znano w Rzeczypospolitej już za króla Jana III Sobieskiego, który poślubił Francuzkę Marię de Arquien de la Grange. Właśnie z tego kraju został on przeniesiony do nas, chociaż upowszechnił się dopiero za Poniatowskiego, w dodatku już jako tytuł honorowy, aczkolwiek odpowiadał dawnej godności podkomorzego. Tylko 18 osób go nosiło za jego czasów i to pochodzących wyłącznie ze szlachty. Wśród nich byli m.in. Krzysztof, Józef, Feliks i Michał Niemirowiczowie herbu Jastrzębiec, Józef Wybicki herbu Rogala, twórca Mazurka Dąbrowskiego, czy Stanisław Mokronowski herbu Bogoria, generał wojsk koronnych oraz uczestnik wojny polsko-rosyjskiej 1792 roku i insurekcji kościuszkowskiej 1794, słynny obrońca Warszawy lub Tomasz Adam Ostrowski herbu Rawicz, prezes Senatu Królestwa Polskiego, nadto marszałek Sejmu Księstwa Warszawskiego, podskarbi nadworny koronny przed upadkiem naszego państwa. Wszyscy oni nosili wówczas specjalny mundur haftowany ze złoconym kluczem, wiszącym z tyłu na lewym biodrze. Przedostatni właściciel Biłgoraja, a więc z czasów poprzedzających jego przekazanie na Skarb Państwa, tj. Królestwa Kongresowego – Stanisław Kostka Nowakowski urodził się w 1763 roku w miejscowości Rogi w Małopolsce, zmarł zaś 23 listopada 1841 roku w Warszawie, zgodnie z napisem na epitafium w kościele biłgorajskim. Był synem Tomasza, a bratem Leona. Ich dziadek Jan Nowakowski, jako przechrzczony neofita (Żyd) uzyskał tytuł szlachecki zaraz po sejmie elekcyjnym króla Stanisława Augusta w 1764 roku. Podobno stało się to dzięki staraniom ks. Turczynowicza. Mimo początkowego zamieszania wokół tego indygenatu i starań rodziny o uznanie szlachectwa w latach późniejszych, jej klejnot rodowy został faktycznie zatwierdzony przez nasz Sejm już w 1768 roku. Mieszkali początkowo w przedrozbiorowym województwie krakowskim. Wraz z bratem uczyli się na wyższych uczelniach, ale nie wiadomo, gdzie ukończyli studia, on zapewne prawnicze, gdyż został adwokatem we Lwowie. Tam też wstąpił do organizacji masońskiej "Równość Doskonała", a z czasem jeszcze do kilku innych lóż, w tym do trójzaborowego ruchu spiskowego "Centralizacji Lwowskiej" w Dreźnie. Swój pobyt w Galicji wykorzystał do tajnego wspierania zaciągu ochotników do Legionów Polskich we Włoszech, spośród dezerterów z armii austriackiej, oczywiście na własny koszt. W tym celu skontaktował się z gen. Janem Henrykiem Dąbrowskim i gen. Karolem Kniaziewiczem na przełomie 1799 i 1800 roku. W tym czasie przeniósł się również do Warszawy, dzięki czemu mógł zająć się sprawami finansowymi swej żony Eleonory z Kamieńskich, wdowy po ks. Udalryku Krzysztofie Radziwille, koniuszym litewskim, którą poślubił jeszcze w 1796 roku. Właśnie to małżeństwo przyczyniło się do ugruntowania jego korzystnej pozycji materialnej, bowiem stał się jednym z najzamożniejszych adwokatów we Lwowie. W latach 1803-1809 odzyskał jej należności zabezpieczone przez Potockich na włości biłgorajskiej, a następnie wykupił wierzytelności zapisane na tych dobrach i za sumę 599 512 nabył je z rąk 6 wierzycieli. Od 20 listopada 1809 roku występował już jako pełnoprawny właściciel całości majątku, na który składały się miasto Biłgoraj i wsie: Gromada, Dobra Wola, Bojary, Różnówka, Rapy, powiększone z czasem o Teodorów(kę). Obok słynnego Pałacu Daniłłowiczowskiego w Warszawie stanowiły one podstawową część jego fortuny, on zaś wyróżnił się w międzyczasie jako dobry gospodarz, dbały o rolnictwo i rozwój oświaty. [caption id="attachment_606240" align="alignnone" width="546"] W tym miejscu pochowany jest szambelan króla Stanisława Augusta i poseł tarnogrodzki na sejm Królestwa Polskiego, zmarły 23 listopada 1841 roku w Warszawie w wieku 78 lat. Pamiątkę zostawiła córka jego Teodora prosząc o modlitwę za jego duszę do Boga[/caption] Ponadto posłował jeszcze na sejm Księstwa Warszawskiego w 1812 roku z powiatu tarnogrodzkiego departamentu lubelskiego, następnie z tegoż powiatu, lecz już województwa lubelskiego na sejm Królestwa Kongresowego w 1820 roku, a także na sejm powstania listopadowego w 1831 z powiatu stopnickiego. Wówczas też podpisał 25 stycznia tego roku akt detronizacji Mikołaja I Romanowa. Ale 16 maja 1831 roku zrezygnował z bycia posłem. Po śmierci żony w 1816 roku zawarł ponownie związek małżeński (w wieku ok. 60 lat) z Teresą Jadwigą Szczygielską. Z pierwszą miał dwie córki – Teodorę Drzewiecką, po drugim mężu Płatonow, i Klementynę, a z kolejną dwóch synów – utracjusza Edwarda Maksymiliana i Mikołaja Ksawerego oraz córkę Elżbietę Salomeę. Podczas swego zarządu tymi dobrami założył (przed 1820 r.) wspaniałą rezydencję na obrzeżach Biłgoraja w Rożnówce, w której oprócz dużego pałacu znajdował się ponadto park, zaprojektowany na wzór królewskich Łazienek, z amfiteatrem i kanałami. To właśnie on został przyozdobiony przez niego pomnikami największych bohaterów walk o niepodległość Polski: generała lejtnanta Tadeusza Kościuszki, generała Jana Henryka Dąbrowskiego i księcia Józefa Poniatowskiego. (Wzniósł także posąg wielkiemu poecie czasów stanisławowskich, biskupowi Ignacemu Krasickiemu i kilka innych). Tylko niewielka część spuścizny po nim ocalała do naszych czasów. Jego pałac zniszczyli Rosjanie podczas I wojny światowej, pomniki zaś ulegają ciągłemu procesowi starzenia i degradacji. Został jedynie park oraz resztki kanałów. Czy ten, który przez całe życie znany był ze swych patriotycznych postaw oraz aktywności, który werbował ludzi do Polskich Legionów w Galicji i pomagał im przedostawać się do nich za własne pieniądze, nie powinien cieszyć się naszą pamięcią? Przecież jego ostatnią wolą było spocząć na zawsze w Biłgoraju.
© Wszelkie prawa zastrzeżone Opracował Piotr Flor Prezes Biłgorajskiego Towarzystwa Regionalnego
Komentarze (0)