reklama
reklama

Żal Tanwi

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Żal Tanwi - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Tym razem ważniejsza jest inna Tanew. To majdańska Tanew, to majdańscy piłkarze spod znaku Tanew, to mistrzowie Zamojszczyzny w roku 2021. To Tanew Majdan Stary. Żal mi tych mistrzów, bo oni przebojem i z otwartą przyłbicą miażdżyli przeciwników, strzelając im rekordowe ilości bramek i to swoimi, majdańskimi siłami, zdobywając pierwsze miejsce w swojej lidze, ale – niestety albo stety  z rezygnacją wykorzystania awansu! Sic! To nie przypadek, że Majdan stał się leaderem w sporcie gminy Księżpol, a nawet powiatu, bo Majdany i sąsiednie miejscowości już od dawna wyróżniały się ambitnymi dokonaniami. Np. zbudowano w latach sześćdziesiątych pierwszą część obecnej pięknej szkoły i to w czynie zwanym kiedyś społecznym, o czym dziś trzeba przypominać, a zbudowano na prywatnych, czyli swoich  gruntach. Majdan rozsławia też od prawie 30 lat znany w całej Polsce Chór Męski KLUCZ. Można powiedzieć, że w Majdanie dobrała się tzw. zdolna paka piłkarskich wojowników, uzdolnionych ludzi i wokół nich znalazła się też grupa trochę starszych zaangażowanych materialnie i co najważniejsze – z gorącym sercem  działaczy i sponsorów, którzy stworzyli dobrze rozumiejący się "team", jak to kiedyś mówiono o silnej reprezentacji Polski w lekkoatletyce. Majdan miał na kim się wzorować. Co prawda jest to już historia, ale warto w ten sposób Majdan nobilitować i ten wyczyn zapisać w miejscowych annałach, gdyż to rzadko się zdarza, by bohatersko walcząca o prymat drużyna, walcząca pierś w pierś ze swoimi konkurentami do ostatniego gwizdka i wygrywając rywalizację rzutem na taśmę, odmówiła nagrody sportowej, tj. awansu do wyższej i zaszczytniejszej IV ligi piłkarskiej. To dla wielu, nawet miejscowych kibiców, duża niespodzianka i konsternacja, i im się nie dziwię, bo apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia i nietrudno przeholować, czyli porwać się z przysłowiową motyką na Księżyc i grać w IV lidze, by szybko przeżyć gorycz porażki. Można to jeszcze sparafrazować inaczej. IV liga to za wysokie progi na te nogi, jak mawia porzekadło. Więc potknięcie takie w sportowym amoku może drogo kosztować i być bolesne. Taki los spotkał już w pewnym sensie Różaniec. Tak było w Soli z holenderska brzmiącym  Oleandrem. Mimo że sami piłkarze walczyli sportowo dokąd mogli, ale pustki w kasie drużyny na dłuższą metę nie zastąpi się poświęceniem, nawet heroizmem, będąc z góry na przegranej pozycji. To smutne, jak z przyczyn finansowych trzeba ugiąć się przed rywalem, a nie sportowych, bo piłkarze Tanwi prezentują dojrzałą już piłkę, mają kilka asów w drużynie, mają doświadczonego trenera i oddanego bez reszty prezesa i zapewne toczyliby wyrównane boje na boisku. Niestety, moim zdaniem, bez dalszych perspektyw. Sam Majdan Stary liczy tylko ok. 150 domostw. To ewenement, by w tak małej miejscowości tak dobrze grano w piłkę i przy tak ograniczonym sponsoringu. Taki jest obecny sport: - bez tzw. kasy daleko nie zajdziesz, nawet gdyby sama gmina księżpolska z wójtem na czele, znanym miłośnikiem sportu, czyniła cuda, to fundusze byłyby też za skromne. Pamiętam swoje młodzieńcze lata, gdy grałem w III-ligowej Ładzie Biłgoraj (1960-1961). Sport zawsze był oparty o finanse, nawet tamten amatorski, gdyż były dodatki na tzw. dożywianie, były obfite obiady po meczu i sporadyczne nagrody z okazji świąt państwowych i klubowych. Symbolicznie płacono też po meczu. W każdym razie nie można obecnie majdańskim piłkarzom i działaczom zarzucić tchórzostwa i poddania się. Decyzja o wycofaniu się z IV ligi to efekt zdrowego namysłu opartego na analizie tego, co czekałoby ich za kilka miesięcy, czyli stresy, nerwy, długi i w końcu porażki, a może i pretensje niektórych kibiców, tak wiernie oddanych drużynie. Żal na pewno wystąpił, ale z nim trzeba się w końcu pogodzić, tym bardziej że mamy drugą Tanew. tj. rzekę. To moja druga rzeka po Białej Ładzie, w której się kąpałem, a nawet się topiłem w młodości. Też mam do niej sentyment i jakże bogate wspomnienia. To zostało głęboko zakodowane, a najbardziej duże naturalne plaże wzdłuż rzeki, czyściutka woda zdatna do gaszenia pragnienia i ławice ryb, które na widok rzuconej do wody byle jakiej przynęty rzucały się na wyścigi, by być pierwsze i zadowolić się zdobyczą. Rzucone skórki chleba na oczach były rozrywane w tri miga, jak to się kiedyś w slangu dziecięcym mówiło. W tym miejscu wprost kotłowało się. A połów tzw. podrywką kończył się zazwyczaj sukcesem. Teraz piszę o tym z żalem, a nawet z nostalgią, bo te piękne żywe obrazy są tylko wspomnieniem. Na osłodę pozostało echo nastrojowej piosenki Ireny Santor "Nie ma już dzikich plaż". Nad Tanwią również.

Biłgorajczyk

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama