Wypadałoby teraz pisać o narastających problemach z wyborami prezydenta, o pandemii, o zbliżającym się kryzysie gospodarczym, a ja tego świadomie nie robię, bo chce się pozbyć smutnych i stresujących wątków i zamiast tego piszę o przyrodzie, a raczej w obronie przyrody. Tą przyrodą są tu moje ptaki, które zaatakowały odstraszające i agresywne szczury. Nigdy nie myślałem, że będę mieć tak dramatyczne przygody, że będę łowcą szczurów, choć w dzieciństwie widziałem plagę szczurów w budynkach gospodarczych moich rodziców, którzy wydali im wojnę na wszystkie dostępne sposoby. Bronili za wszelką cenę swego żywego inwentarza, który był zagrożony. Nawet koń schudł, bo szczury w żłobie odstraszały go od jedzenia. To samo się działo ze świniakami... A mnie nadarzyła się sposobność, by bronić przed szczurami swoje ptaki w wolierach – kochane gołąbki, kolorowe bażanty i zabawowe przepiórki, nie zapominając o jedzących z ręki kurkach. Nie ukrywam, że w tym ptactwie zakochałem się, prawie tak jak w młodości w koleżankach. Więc mogę powiedzieć, że łapię szczury z miłości... do ptaków. Bo też im poświęcam najwięcej relaksującego czasu, szczególnie wtedy, kiedy patrzę na nie z bliska, na ich życie, często kłótliwe, zawsze gotowe do obrony swego nieoznaczonego rewiru, ale i do szybkich zalotów. I w takich sielankowych okolicznościach pojawiły się szczury, które podkopały się pod założone siatki, budując podziemne korytarze, z których nocą wychodziły na polowania moich ukochanych ptaków. Najpierw znikały jajka w gniazdach, później młode i malutkie ptaszki, aż w końcu zaczęły atakować duże gołąbki, np. samiczki siedzące w gniazdach na jajeczkach, którym potrafiły wyjadać oczy, kiedy tylko samiczka broniła swych skarbów – jajeczek. Od kilku tygodni jest to moje nowe hobby – łapię szczury w specjalnych, ekologicznych "żywołapkach", nazywanych powszechnie u nas pułapkami. Tylko że kiedyś, a i obecnie, pułapki były z mocną sprężyną, przez co uśmiercały gwałtownie złapane zwierzątko. Teraz ekolodzy protestują przeciw tym sposobom i wywalczyli "litość" dla wszystkiego, co można nazwać przyrodą. Pojawiły się na rynku różnorodne i pomysłowe urządzenia mechaniczne do łapania wszystkiego co mieści się fizycznie w klatce i to bez wyrządzania krzywdy tak pojmanym zwierzakom. Powstaje tylko kolejny problem, co robić po złapaniu, skoro zbijanie, tym bardziej zabijanie, jest potępiane przesadnie przez ekologów. Radzą oni, by wszystko co żywe, a przeszkadza, wywozić do lasu na wolność. I tu przyznam się, że tego nie robię, bo wiem, że szczury to wędrowne szkodniki, potrafią wędrować za pożywieniem daleko i to stadnie. Mają nadzwyczajny instynkt, są inteligentne na miarę delfina i mają niesamowity zmysł węchu, ponoć podwójny jednocześnie. Mogą wrócić. Tak wyczytałem w książkach. Więc co? Wymyśliłem inny sposób ich pozbycia, bez krwi i sadystycznego mordu, ale gwałtowny i bez żadnego odgłosu. Pomysłu jednak nie ujawniam, żeby nie epatować. W każdym razie zwłok nie wrzucam do rzeki i nie zakopuję, karmię nimi drapieżne ptaki, ku ich radości i zachowaniu ich gatunku. Szczury dały mi jednak dużo do myślenia i wyobrażenia. Nie wiedziałem, że mogą być aż tak różnorakie i wielkie. Jeden osobnik przekraczał z ogonem pół metra! A w ogóle to szczurom dużo zawdzięczamy, bo to właśnie na nich dokonuje się w onkologii, farmakologii i immunologii różne eksperymenty medyczne, by wypracować skuteczne dla człowieka leki i szczepionki. Jest to specjalna odmiana szczurów, specjalnie hodowana, podobnie jak szczury egzotyczne do klatek domowych będących ponoć terapią dla naszych latorośli. Na Dalekim Wschodzie szczury są przysmakiem dla człowieka, a w Tanzanii, w Afryce szczury potrafią u ludzi wykrywać gruźlicę w ślinie i to w ciągu 7 minut. To zadziwiające. Mnie w Nadrzeczu szczury imponują swoim sprytem i przebiegłością, i ostrożnością zanim wejdą za wędzonym przysmakiem do pułapki. Jednak ogólnie szczury w naturze uważa się za szkodniki i tępi się je najczęściej trutkami w ramach akcji deratyzacyjnych, z czego ja nie mogłem korzystać z uwagi na moje kochane ptaki. Szczury w krajach tropikalnych są traktowane jako roznosiciele groźnej choroby – dżumy, a ponadto – rzekomo – na ogonie przenoszą truciznę – strychninę i roje pcheł. To odstrasza i dlatego słowo szczur w odniesieniu do człowieka jest obraźliwe i oznacza dla niego pogardę. Więc nie używajmy tego słowa bez zastanowienia. Podobny wydźwięk ma "wyścig szczurów" jako bezsensowna pogoń za sukcesem za wszelką cenę. To obniża godność każdego człowieka, więc o wiele lepiej powiedzieć: ty myszko, zamiast ty szczurze, zwłaszcza do kobiety, kiedy chcemy jej się przypodobać i uzyskać jej aprobatę. To na marginesie szczurów. Biłgorajczyk, [email protected]
W obronie ptaków łapię szczury
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)