[gallery bgs_gallery_type="slider" size="full" ids="572425,572424,572423,572422,572421,572420,572419,572418"]
Zacznijmy od tego, iż podobnie do osób mu współczesnych, przyszedł na świat w okresie nieustających wojen, jakie nękały osłabioną Rzeczpospolitą Szlachecką. Nie dość więc, że narodził się tuż przed powstaniem Kozaków Zaporoskich, to jeszcze spędził swe dzieciństwo pod okupacją szwedzką, następnie zaś w obliczu ciężkich walk Polski z Rosją.
Dorastał rzecz jasna również przy dźwięku oręża, bowiem dojrzałym mężczyzną* został dopiero podczas późniejszych potyczek z Imperium Osmańskim i Chanatem Krymskim (tj. z Tatarami-Lipkami). Można zatem śmiało powiedzieć, iż narodził się pod znakiem marsa, co potwierdza ostatecznie jego rodowód, w którym biorąc pod uwagę tylko ojca, czy dziadka, już wymienieni przodkowie byli słynnymi żołnierzami koronnymi, budzącymi respekt wśród wrogów.
[caption id="attachment_572418" align="alignleft" width="404"] Stanisław Koniecpolski, hetman wielki koronny (1591-1646), dziadek bohatera artykułu[/caption]
Co prawda, nigdy nie dorównał ich osiągnięciom na polu walki, a zwłaszcza swemu wielkiemu antenatowi, po którym zresztą otrzymał imię, lecz jak na potomka tak walecznego sołdata przystało, po osiągnięciu przewidzianego wieku, najpierw jako rotmistrz, następnie pułkownik, a w końcu także oboźny wielki koronny, sam brał często udział w kampaniach wojennych.
W tym miejscu wypadałoby jeszcze wspomnieć, powtarzając za bacznym historykiem i doskonałym literatem (Henrykiem Sienkiewiczem), iż powodem przynajmniej jednego z tychże konfliktów zbrojnych była… zwykła lekkomyślność rodzica naszego wiarusa oraz o wiele gorsza samowola jego krnąbrnego podwładnego – podstarościego czehryńskiego Daniela Czaplińskiego.
W każdym bądź razie Stanisław Jan Koniecpolski herbu Pobóg, bo o nim mowa, urodził się pod koniec 1644 roku (najprawdopodobniej), jako drugi syn wspomnianego wyżej Aleksandra, ówczesnego chorążego wielkiego koronnego, wkrótce zaś jednego z trzech głośnych regimentarzy wojsk Rzeczypospolitej, nazwanych przez wszystkich z pogardą „Pierzyną”, „Łaciną” i „Dzieciną” za nieudolność oraz przegranie bitwy pod Piławcami (w 1648).
Jego matką natomiast była… Joanna Barbara Zamoyska, rodzona siostra III ordynata na Zamościu – Jana „Sobiepana”, a także ich drugiej siostry – księżnej Gryzeldy Konstancji, po mężu Jeremim – Wiśniowieckiej, tj. matki przyszłego króla Polski.
Ślub rodziców tegoż Stanisława, wskutek nalegań prawnych opiekunów panny młodej, odbył się w Zamościu dokładnie dwa lata wcześniej, tj. 9 listopada 1642 roku, zaledwie trzy dni po pogrzebie jego babki – księżnej Katarzyny z Ostrogskich – prawnuczki ostatnich Piastów Mazowieckich, a zarazem dziedziczki części Ostroga i Jarosławia.
Jeśli chodzi zaś o dziadków wspomnianego szlachcica, był on z jednej strony wnukiem sławnego pogromcy Tatarów pod Martynowem i Ochmatowem, a także Szwedów pod Hamersztynem oraz Trzcianą, ponadto zwycięzcy wielu mniejszych bitew połowy XVII stulecia, czyli hetmana polnego, następnie wielkiego Stanisława Koniecpolskiego, a z drugiej prawnukiem innego, równie wybitnego wodza, tzn. kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, założyciela Ordynacji Zamojskiej.
[caption id="attachment_572424" align="alignright" width="507"] Sala Karmazynowa pałacu w Podhorcach na obrazie A. Gryglewskiego 1[/caption]
Pierwszy z wymienionych przodków, zmarły w 1646 roku, był w dodatku nie tylko dzielnym żołnierzem, lecz także zapobiegliwym gospodarzem, stając się w międzyczasie zarówno panem na Koniecpolu i jego okolicy, jak też posesorem pałacu w Warszawie, (zwanego później Namiestnikowskim, a obecnie Prezydenckim) oraz drugiego w odległych Podhorcach, ponadto dziedzicem ufortyfikowanego miasta Brody na Ukrainie. Co ciekawe, rezydencja podhorecka została wzniesiona przez niego wyłącznie „dla uciech lub smacznego odpoczynku po trudach wojskowych i Rzeczypospolitej zabawach”.
To właśnie po nim odziedziczył ów często niedomagający panicz powyższe dobra, wraz z osobistym tytułem hrabiowskim, tzn. księcia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, którym to wyróżnił wcześniej jego ojca i dziadka sam cesarz Ferdynand III Habsburg w 1637 roku.
Po śmierci rodzica w marcu 1659, wówczas chorążego wielkiego koronnego, ponadto starosty dolińskiego i wojewody sandomierskiego, nazywano go przez lata, a w zasadzie aż do uzyskania urzędu oboźnego wielkiego, jedynie wojewodzicem – oczywiście również sandomierskim, ponieważ wszelkie tytuły arystokratyczne były wtedy zakazane…, z racji sprzeciwiania się obowiązującej w Polsce złotej zasadzie równości szlacheckiej.
Pomimo tego ów „niepozorny magnat” posiadał w tym czasie już tyle posiadłości, iż mógł w ciągu roku przemierzyć niemal całą Rzeczpospolitą, zatrzymując się codziennie na nocleg w innej miejscowości… należącej do niego. Nie ma się zresztą czemu dziwić, skoro tylko jego dziadek zostawił po sobie prawie 170 miasteczek i co najmniej czterokrotnie więcej wsi, rozsianych po Polsce i Ukrainie.
Jego matka – Joanna Barbara z Zamoyskich zmarła niespodziewanie w wieku 27 lat w połowie 1653 roku. Została pochowana w krypcie grobowej rodu Koniecpolskich, usytuowanej pod głównym ołtarzem kościoła św. Trójcy w Koniecpolu. Ale ojciec Stanisława spoczął po swej śmierci… gdzie indziej, bo obok dziadka, także Stanisława, w Brodach niedaleko Podhorzec.
W 1662 roku odszedł na zawsze również jego starszy brat Samuel, wskutek czego został zupełnie sam, nie licząc niezależnego wuja „Sobiepana” na Zamościu. Zwyczajem innych rodów szlacheckich wyruszył wtedy, jako osiemnastolatek, w podróż po Zachodniej Europie.
Przebywał m.in. we Francji, gdzie w tym samym czasie uczył się fechtunku oraz jazdy konnej, o czym skrzętnie donosił Janowi Zamoyskiemu, sługa jego żony Marii d’Arquien (późniejszej Sobieskiej) – Jarocki. Pisał o nim wówczas następująco: „Imć pan wojewodzic sandomierski mieszka w Paryżu, exercitia na koniu szpadą codziennie odprawuje”.
[caption id="attachment_572421" align="alignleft" width="344"] Herb Koniecpolskich, czyli Pobóg[/caption]
Po powrocie do Polski został rotmistrzem wojsk królewskich, a także starostą dolińskim. Wówczas spotkało go kolejne „nieszczęście”, bowiem zmarł nagle jego możny wuj (w kwietniu 1665), zostawiając swoje olbrzymie dobra ordynackie, czyli Goraj, Kraśnik, Krzeszów, Janów, Szczebrzeszyn, Tarnogród, Tomaszów, Turobin, Zamość oraz 160 wsi, bez ich spadkobiercy.
Szybko z roszczeniami spadkowymi wystąpiła siostra nieboszczyka, a przy tym ciotka Stanisława – wdowa po księciu Jeremim Wiśniowieckim – Gryzelda, powołująca się na ogólne zasady dziedziczenia, jakie obowiązywały w dawnej Rzeczypospolitej.
Tylko, że nie były one zgodne ze statutami Ordynacji Zamojskiej, w myśl których przechodziła ona po bezpotomnej śmierci ordynata na najbliższego krewnego w linii męskiej i to wyłącznie… z tego rodu. Z miejsca więc wystąpili przeciwko niej i Koniecpolskiemu przedstawiciele równoległego pokolenia, pochodzący od stryjecznego dziadka twórcy tegoż latyfundium, czyli Macieja. Przewodził im kasztelan czernihowski Zdzisław Zamoyski oraz jeden z jego synów – Marcin.
Wkrótce wybuchła prawdziwa wojna między zainteresowanymi stronami, zarówno w sądach, jak też na sejmach, wspierana obustronną akcją agitacyjną pośród okolicznej szlachty. Jednakże potężna księżna, wspomagana przez młodego siostrzeńca, nie przejmowała się zbytnio postulatami niemających wpływów uboższych krewnych.
Nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcia sądowe, z pomocą jego wojsk zajęła ponadto siłą dobra ordynackie (m.in. Biszczę, Krzeszów, Tarnogród, Tomaszów oraz Zamość i Zwierzyniec), a także inne posiadłości swego brata, które użytkowała aż do śmierci.
Po jej zgonie w kwietniu 1672, już jako pułkownik, Koniecpolski zajął wkrótce powtórnie kluczowe miejscowości spornego majątku (wraz z miastem Zamościem), nie dopuszczając do ich przejęcia przez boczną linię Zamoyskich. Sprawę kolejnego sporu rozstrzygnęła dopiero konstytucja sejmowa, przyznająca po elekcji króla Jana III Sobieskiego, w której nawet brał udział, powyższe dobra Marcinowi Zamoyskiemu (w 1674 roku).
Można by przypuszczać, że po tym wyroku sejmowym wojewodzic sandomierski rozstał się z naszą ziemią już na zawsze. Ale nic bardziej mylnego, gdyż starosta doliński nigdy się nie pogodził z tą decyzją, mimo uzyskania znacznie większych dóbr wolno-dziedzicznych, takich jak Jarosław, Ostróg, Równe, Szarogród, Tarnów i Tarnopol, a później jeszcze prawa do dożywotniego władania majątkami klucza krzeszowskiego, czyli Biszczą, Księżpolem, Krzeszowem i Tarnogrodem oraz letnią rezydencją Zamoyskich w Zwierzyńcu, użytkowaną do końca przez jego ciotkę.
I jakby na przekór młodszym Zamoyskim, właśnie wtedy rozpoczął dopiero swe zdecydowane rządy. Nie tylko polecił umieścić własny kartusz herbowy na przebudowanej kamienicy wielokrotnego rajcy i burmistrza zamojskiego Jana Wilczka, znajdującej się do dzisiaj obok miejskiego ratusza, lecz także nadał przywileje mieszczanom szczebrzeszyńskim oraz zwolnił od podatków poddanych wsi Biszcza, (w sierpniu 1674).
Dodatkowo nadał jeszcze na własność ziemię, należącą do księżpolskiego folwarku ordynackiego, Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych pod Biłgorajem (w maju 1676 roku) i pozwolił mieszczanom jarosławskim na rozebranie muru dawnego zamczyska w celu naprawy tamtejszych obwarowań miejskich.
Dopiero zbrojne wystąpienie szlachty lubelskiej przeciwko niemu ostudziło zapędy wojewodzica, zwłaszcza że zostało ono poparte nieodwołalną decyzją króla, opowiadającego się po stronie prawowitego, tzn. IV z kolei ordynata. Lecz nawet po takim obrocie sprawy nieustępliwy panicz nadal tu przebywał, zwłaszcza w Biszczy, Krzeszowie, czy Zwierzyńcu, wystawiając tamże swoje ważniejsze dokumenty.
[caption id="attachment_572425" align="alignright" width="422"] Sala Karmazynowa pałacu w Podhorcach na obrazie A. Gryglewskiego 2[/caption]
Dla nas najważniejszym wydarzeniem było rzecz jasna nadanie przez niego ziemi minorytom, tj. podbiłgorajskim franciszkanom i to na wieczne czasy, ponieważ zapoczątkowało ono w 1676 roku trwałą fundację zakonną, której istnieniu zawdzięczamy obecnie piękną dzielnicę miasta zwaną Puszczą Solską, będącą ich dawną wsią pańszczyźnianą, drugą wieś Podlesie, historyczną parafię katolicką a zarazem współczesną siedzibę Dekanatu Biłgoraj-Południe, sanktuarium św. Marii Magdaleny, zabytkowy murowany klasztor, dzwonnicę i kaplicę ku czci tej patronki, a także cmentarz, niegdyś również uznany za zabytek.
Poza tym nawet coś o wiele ważniejszego, bo… zwycięstwo katolicyzmu nad protestantyzmem oraz wzmożony ruch pielgrzymkowy na ziemi biłgorajskiej. A to chyba niemało.
Wracając na koniec do Stanisława Koniecpolskiego, odbył on w międzyczasie kilka znaczących kampanii wojennych, m.in. pod Podhajcami (we wrześniu 1667), gdzie z polecenia Sobieskiego, ówczesnego hetmana wielkiego koronnego, bronił skutecznie Tarnopola przed Kozakami i Tatarami. Wówczas rozbił czambuł tatarski pod Kopyczyńcami.
W 1671 roku wziął udział w kolejnej wyprawie, tym razem na Bracław, następnie zaś w przegranej bitwie pod Ładyżynem (w 1672), gdzie jego chorągiew jazdy straciła sztandar, a regiment dragonów został prawie doszczętnie rozbity. (W bitwie tej poległo ponad 600 naszych żołnierzy, a z samej chorągwi królewskiej ocalało zaledwie kilku towarzyszy).
Po haniebnym pokoju buczackim, po którym Rzeczpospolita miała być lennikiem Turcji i płacić haracz sułtanowi, uczestniczył pod koniec 1673 roku w następnej kampanii, zdobywając po miesięcznym oblężeniu miasto Jazłowiec. Potem udał się na pole bitwy pod Chocimiem, gdzie jako dowódca gwardii królewskiej, obok księcia Dymitra Wiśniowieckiego, którego córkę Eugenię Katarzynę wcześniej poślubił, (tzn. w 1667), a także samego króla Sobieskiego oraz obu braci Potockich (Andrzeja i Szczęsnego) pokonał Turków.
W 1676 roku otrzymał od następnego hetmana wielkiego (tj. swojego teścia Dymitra), urząd oboźnego koronnego, dzięki czemu znalazł się w gronie państwowych dygnitarzy. Wziął wtedy jeszcze udział w nierozstrzygniętej bitwie pod Żórawnem, po której nastał upragniony, ale nietrwały pokój z Turcją. (Właśnie przed nią spisał swój pierwszy testament, dziękując „Przedwiecznej Opatrzności za zachowanie go dotąd przy życiu w rozprawach wojennych z nieprzyjacielem Krzyża Świętego”).
[caption id="attachment_572420" align="alignnone" width="1024"] Czostek na mapie[/caption]
Awansował odtąd bardzo szybko, bo już w 1679 roku został wojewodą podolskim a po trzech latach pierwszym senatorem Rzeczypospolitej – kasztelanem krakowskim. Według rozpowszechnionych pogłosek ceną za ten ostatni zaszczyt miały być jego rodowe Podhorce oraz Brody, przekazane przezeń faktycznie królewiczowi Jakubowi Sobieskiemu w 1682. (Wśród późniejszych posiadaczy tych dóbr znalazł się z czasem także Wacław Rzewuski, znany jako Emir Tadż ul-Fahr – słynny bohater powieści romantycznych i poematów).
Podobno do tej transakcji doszło w ten sposób, iż znana ze swej zachłanności królowa Marysieńka Sobieska zapragnęła nagle otrzymać obydwie miejscowości za Oleskiem, tj. w pobliżu miejsca narodzin jej męża. Podeszła więc do Stanisława Koniecpolskiego mówiąc: „Daj Brody”. Ten uśmiechając się podstawił swą brodę do pogłaskania. „Daj Brody” – wyraźnie powtórzyła królowa – „a zostaniesz Panem Krakowskim”.
Niestety niedługo cieszył się tym urzędem, uzyskanym zresztą zaraz po swym zmarłym teściu (w lipcu 1682). Zakończył bowiem swe życie zaledwie dwa miesiące później, tzn. pomiędzy wrześniem, a październikiem tego samego roku.
Jeśli chodzi o działalność młodego Koniecpolskiego na rzecz Kościoła, oprócz fundacji franciszkańskiej pod Biłgorajem, ustanowił jeszcze dwie inne, tj. bazyliańską w Podhorcach (w 1663) oraz dominikańską w Brodach (w 1678), w których ufundował także murowaną świątynię parafialną (w 1680), będącą obecnie cerkwią grekokatolicką. To właśnie do niej przeniesiono ostatecznie prochy jego ojca i dziadka.
Idąc za Franciszkiem Grabowiczem, wykładowcą oraz dwukrotnym rektorem Akademii Zamojskiej, a przy tym także sekretarzem królewskim, który ogłosił drukiem pośmiertny poemat na cześć naszego magnata, zatytułowany: Tumulus Illustrissimi et Excelentissimi Domini D. Stanislai in Koniecpole Koniecpolski, Castellani Cracoviensis, Comitis in Tarnow, S.R.I. Principis, Dolinensis etc. Capitanei […]**, on również spoczął w jej podziemiach razem z nimi.
Jednak według regionalistów koniecpolskich jego doczesne szczątki przewieziono jeszcze przed końcem 1682 roku do ich rodowej siedziby, by odtąd już na zawsze leżały obok przedwcześnie zmarłej „dobrodziejki matki”. Do tego zresztą zobowiązał w swym testamencie, spisanym w pobliskiej Biszczy, nie tylko biskupa pomocniczego ks. Władysława Silnickiego oraz proboszcza wiskickiego ks. Mikołaja Wyżyckiego, lecz także… przyszłego referendarza koronnego i właściciela Biłgoraja – Stanisława Antoniego Szczukę.
Piotr Flor Prezes BTR
[caption id="attachment_572419" align="alignnone" width="1024"] Akt nadania Czostkowej Góry opr. Piotr Flor[/caption]
Post scriptum
Niniejszy artykuł powstał dzięki moim długoletnim badaniom historycznym, poświęconym rodowi Koniecpolskich i Zamoyskich, w tym szczególnie osobie głównego bohatera oraz jego związkom z Puszczą Solską i Biłgorajem. Aż dziw bierze, że do dnia dzisiejszego nie doczekał się żadnego upamiętnienia od władz miasta, które mu bezsprzecznie wiele zawdzięcza.
Uzupełnienia:
Akt nadania ziemi franciszkanom pod Biłgorajem
Stanisław na Koniecpolu i Brodach Koniecpolski, hrabia na Tarnowie i Jarosławiu, oboźny koronny, a na Ostrogu i Rużynie*** dziedziczny Pan
Wiadomo czynię tym pismem moim, iż ja sekunduję (dopełniam) pobożną intencję S. P. Xsiężny Jej Mości Pani Wojewodziny Ruskiey, ciotki mojej, w nadaniu pola Czostkowa Góra, uroczysko nazwanego, które konwentowi św. M. Magdaleny przy Biłgorayu zostającemu, na gruncie Xiężpolskim, przez wyjazd i ograniczenie Pana Piotra Bienieckiego Leśniczego Generalnego wydzielone uczyniła i konsensuję (zachowuję), deklarując to, że in pacifica possesione (w pokojowym posiadaniu) pola tego, jako jest w ograniczeniu swoim, czasy wiecznymi Ich Mości Ojcowie konwentu pomienionego zażywać będą bez wszelkiej od nikogo przeszkody. Na co dla większej wagi ręką moją przy pieczęci się podpisuję. W Bieszczy dnia 5 maja 1676 roku.
Stanisław Koniecpolski
Komentarze
*W omawianym czasie dojrzałym mężczyzną według prawa ziemskiego zostawał każdy, kto ukończył 24 lata, dlatego dopiero od tego wieku podlegał całkowitej zdolności prawnej.
**Pełen tytuł tego łacińskiego poematu brzmi następująco: Nagrobek Najjaśniejszego i Najznamienitszego Pana Pana Stanisława na Koniecpolu Koniecpolskiego, kasztelana krakowskiego, hrabiego na Tarnowie, Świętego Cesarstwa Rzymskiego księcia, dolińskiego etc. starosty, czcigodnymi wizerunkami przodków, urzędów oraz zasług opatrzony, tak długo jak pobożne prochy jego w trumnie Bazyliki Brodeckiej złożone będą: przez Wielmożnego Franciszka Grabowicza, doktora filozofii i profesora w Akademii Zamojskiej, a przy tym także dziekana tej Wszechnicy w całości wyliczonymi, wszystkim ze smutkiem i opłakiwaniem ogłoszony. Roku pogrzebania doczesnych cieni MDCLXXXII (1682) Dnia 29 października. W Zamościu. Drukarnia Akademicka. Drukował Bartłomiej Brzezicki. (Tłumaczył Piotr Flor).
*** Rużyn (obecnie Rózin), to część pobliskiego Zwierzyńca.
[caption id="attachment_572423" align="alignnone" width="1024"] Pałac Koniecpolskich w Podhorcach na Ukrainie 2[/caption]
Komentarze (0)