Takim tytułem chcę nawiązać do mijającego Miesiąca Pamięci Narodowej, do kwietnia, i to na przykładzie jakże bliskiego nam miejsca – cmentarza w Osuchach, okupionego – jak wiemy – obfitą krwią partyzantów, pochodzących głównie z pow. biłgorajskiego. Kwiecień to czarna karta naszej historii; to zbrodnie katyńskie, to tragedia smoleńska, to też 19 kwietnia 1430 r., kiedy zbezczeszczono i uszkodzono szablą ponoć polskiego szlachcica twarz Madonny Częstochowskiej, to także powstanie Żydów w getcie warszawskim. Dla mnie Osuchy też są zapisane na tej czarnej karcie historii, to obecnie największa nekropolia polskich partyzantów poległych w 1944 r. na trzy tygodnie przed wyzwoleniem, autentycznych bohaterów, jakże przy tym szlachetnych i wiernych Ojczyźnie. Oni nie czekali na profity i na zaszczyty, co obecnie trudno zrozumieć, im było obce politykowanie i dzisiejsze wyrachowanie, oni ginęli ofiarnie, bo tak rozumieli i czuli patriotyzm. Oni poszli do partyzantki, nie wybierając ani opcji politycznych, ani światopoglądu, szli w ciemno za niepodległością i robili to z podniesionym czołem, nie wiedząc nawet o znikomych szansach na zwycięstwo. Oni zasłużyli na więcej niż na obecny cmentarz. Im się jeszcze należy, nieważne że po 77 latach, symbol ich wiary, godna kaplica, do zadumy i refleksji żyjących. Niekoniecznie na samym cmentarzu, może on być, np. na połączeniu cmentarza i drogi krzyżowej. Osuchy to szczególny cmentarz, jedyny w naszych stronach cmentarz wojskowy i ze szczególnym moim przesłaniem dla potomnych; życie to przede wszystkim służba dla Ojczyzny i tę pamięć powinniśmy obowiązkowo podtrzymywać. Miejscem tej pamięci powinien być bliski każdemu cmentarz oraz kaplica..., której tu w Osuchach nie ma. Według mnie bez kaplicy, bez miejsca na modlitewne skupienie i zadumę nie ma katolickiego sacrum. Tego jakby dotąd nie chciano lub po prostu to lekceważono. Wystarczył granitowy postument-pomnik poskładany ze standardowych płyt w geometryczną bryłę, jakich wiele na cmentarzach. Przed kilkoma dniami miałem okazję ponownie zwiedzić ten cmentarz i to w towarzystwie zasłużonej opiekunki tego cmentarza i nie tylko, dyr. GOK w Łukowej, pani Wiesławy Kubów. Miałem więc okazję zwiedzić w błyskawicznym tempie to, co jest tam najważniejsze. Na tym cmentarzu spoczywają szczątki 250 partyzantów, w tym około 30 niezidentyfikowanych, a wśród nich jeden mój krewny zidentyfikowany i jeden nie. Ta liczba poległych jest w przybliżeniu tylko 4 razy mniejsza od 1054 Polaków spoczywających na najbardziej znanej nekropolii poległych w bitwie poza granicami, cmentarzu Monte Cassino we Włoszech, gdzie są jeszcze trzy cmentarze wojenne z większą liczbą poległych: w Loreto, Bolonii i Casamassimo. Niech nasze Osuchy nie będą więc tylko biłgorajskie, ale niech nabiorą rangi narodowej, bo są szczególne... To obecnie cmentarz pod ochroną konserwatora zabytków, odnowiony przed laty, z odnowionymi nagrobkami, z okalającą Drogą Krzyżową, ale bez wspomnianej symbolicznej kaplicy, nie kościoła, bo nie o to tu chodzi. Można się spodziewać, że tenże cmentarz będzie głównym obiektem powstającego w Osuchach oddziału Muzeum Ziemi Biłgorajskiej. Moim zdaniem byłoby to ze wszech miar wskazane, aby w ramach tworzenia tu muzeum powstało też takie miejsce do modlitewnego skupienia. Są duże środki finansowe – 2,5 mln zł. Można więc wygospodarować środki na taki cel. Tylko..., tylko z tego co usłyszałem, nie zanosi się na to. Jest inna wizja, tj. pozostawienie cmentarza na uboczu muzeum, w co nie wierzę, że tak będzie i oby tak nie było. Sądzę, że władze powiatu zapobiegną takiemu podziałowi i stworzą docelowo jeden spójny ośrodek pamięci narodowej. Jest jeszcze bieżący temat odnowienia samego cmentarza. Moim zdaniem zamiast odnawiania należy solidnie wykonać konserwację i wykonać tylko drobne, konieczne naprawy; nie zmieniać ogrodzenia, choć czerwone płytki ceramiczne na słupkach ulegają już widocznej destrukcji, bo projektant popełnił rażące błędy; mało że kolor ceramiki czerwonej narusza cmentarną czerń, to jeszcze słupki nie są zabezpieczone od góry przed zaciekami od topniejącego śniegu i zamarzania penetrującej wody. Powstaje pytanie, co z tym teraz zrobić? Na razie należałoby tylko sprytnie, prawie niezauważalnie nałożyć na słupki, np. cienką płytkę z plexi i pouzupełniać ubytki ceramiczne na sposób plombowy, a bruk i schody pozostawić w spokoju. Ten stary wygląd kostki poniekąd nobilituje cmentarz, tylko trzeba systematycznie oczyszczać z narostów. A główny wizerunek cmentarza, pomnik? Pomnik zostawić, niektóre zaś płyty zdjąć i ponownie prawidłowo osadzić, by zlikwidować zauważalne i powiększające się szczeliny. Kiedyś zrobiono tu fuszerkę i nie róbmy w pośpiechu następnej.
Biłgorajczyk
Komentarze (0)