Do 13 grudnia podróż w IC Hetman odbywał się w komfortowych warunkach – zmodernizowane wagony przedziałowe i wagony bezprzedziałowe, klimatyzacja, przestronne toalety, miejsca dedykowane na większy bagaż, miejsca dedykowane na rowery, indywidualne stoliki i gniazdka 230V, w części wagonów pokładowe WiFi, ale przede wszystkim wszędzie wygodne, regulowane fotele. Niestety, o tym nie mogą powiedzieć pasażerowie podróżujący IC, a raczej TLK Kasztelan w zestawionego z holenderskich szynobusów. Od niedzieli 14 grudnia zamiast podnoszenia komfortu TLK Kasztelan, to IC Hetman zostanie zdegradowany do podmiejskiego "standardu" TLK Kasztelan ! Co to oznacza dla nas, pasażerów?
Malepszak i lokalni politycy nic z tym nie robią
Podróż będzie odbywać w koszmarnych warunkach, bowiem te pojazdy są przystosowane wyłącznie do ruchu regionalnego i to jest właśnie ich przeznaczeniem. Niestety PKP Intercity jakoś podniosło te holenderskie szynobusy do kategorii... IC, mimo że komfortem nawet nie dorastają do kultowych starych wagonów. Co ciekawie, sam minister Malepszak widzi problem, przyznając, że Hetman powinien mieć skład wagonowy, ale... nic poza tym. W MI rozkładają ręce, zrzucając winę na niedobory lokomotyw spalinowych w PKP Intercity. Lokalni politycy jeszcze utrudniają w naprawianiu tej sprawy, atakując media. Dla nich ważna jest tylko polityka i utrudnianie innym pracy.
Co to oznacza dla pasażera?
Dla pasażera będzie teraz trudniej kupować bilety, bowiem Rzeszów zgarnie pulę biletów, nie wspominając o Tarnowie, Leżajsku i Stalowej Woli. Możliwość, by wzmocnić te składy w okresie przedświątecznym, jest bardzo ograniczona. W drodze powrotnej, czyli z Krakowa do Biłgoraja, Zamościa czy Hrubieszowa będzie o wiele trudniej. Bowiem TLK Kasztelan i TLK Hetman są skomunikowane z pociągami, które właśnie wracają z Niemiec. A te są regularnie opóźniane. PKP nie potrafiło się nawet doliczyć poprawnie liczby zerwanych skomunikowań pociągów z kierunku Wrocławia z pociągami do Hrubieszowa. Dzielenie relacji w Krakowie to był bardzo zły pomysł. Jeszcze gorszy, by nasze pociągi były skomunikowane z wiecznie opóźnionymi międzynarodowymi relacjami. Skomunikowania na dworcu w Krakowie oczywiście są przeprowadzone w sposób fatalny – brak pociągów na jednym peronie, a pasażerowie muszą odbywać maratony między peronami. Teraz w związku z remontem torów przy peronie 5 w Krakowie, będzie to wyglądać na gruncie jeszcze gorzej. Chora sytuacja. Najważniejsze, że głowa do góry i trzeba się uśmiechać mimo wszystko! Tylko pasażerowie, a raczej wyborcy, nie są już tego samego zdania. Mało tego, MI zachęca, by kupować bilety do Krakowa z przesiadkami w Rzeszowie, do Krakowa. Natomiast ponad 4-godzinna podróż takimi zdezelowanymi składami z Holandii to jakaś tragiczna pomyłka...
Renesans na kolei a Polska C
Jak wynika z PKP, stosowany jest niedasizm. Resort raz wspomina, raz nie wspomina o nieszczęsnym remoncie w Katowicach, z którym jak pokazało życie, da się z tym żyć – liczba pociągów z Przemyśla do Wrocławia przez Górny Śląsk w tym rozkładzie wzrośnie! Ale według nich, to jest właśnie argument, żeby Hetmana skrócić do Krakowa. A przecież można zrobić objazd przez Bytom lub Katowice Muchowiec, bowiem takie rozwiązanie z sukcesem było stosowane. Jak widać, MI już gubi się w tłumaczeniach. Powód degradacji Hetmana jest prozaiczny. PKP IC na zlecenie MI otwiera nowe połączenia międzynarodowe, m.in. do Lipska, Wilna czy zwiększając liczbę połączeń do Berlina, musi zabrać skądś wagony. Skądś, czyli np. nam. By powrócić na trasę z Giżycka do Olsztyna, gdzie nie dokończono jeszcze elektryfikacji, musi zabrać nam lokomotywy. To my dla nich już nic nie znaczymy? Wiele portali lokalnych i komunikaty PKP IC chwalą się osiągnięciami, że pociągi wracają do polskich miast po wielu latach przerwy, a nawet hucznie ogłaszały powrót tego transportu do Giżycka. Mówi się o renesansie na kolei. Tylko co ma do nas, do naszego regionu, które teraz kolejowo cofało się o 15 lat. Obecny rząd, jak widać, ma gdzieś wschodnie regiony Polski, a coraz więcej pasażerów mówi wprost o tym, że to już nie Polska B, a Polska C... Wprawdzie planowane są nowe pociągi, lokomotywy dwutrakcyjne, ale to ma nastąpić dopiero od 2028 roku, albo i nawet później. Tylko pytanie, czy do tego czasu rząd będzie traktować pasażerów z Lubelszczyzny jak bydło?! To jest prawdopodobnie największa kompromitacja PKP IC i MI po 2009, gdy wycięto 1 września wszystkie pociągi dalekobieżne z Zamojszczyzny. I niezbyt nas interesuje, że między metropoliami lub za granice pojadą nowe, komfortowe pociągi. U nas pasażerowie będą pamiętać o tym nieszczęsnym epizodzie, gdy zabrano im wygodne i bezstresowe podróże, tak jak pamiętamy to tym, co się stało od 2009 do 2011 roku, kiedy ten, co ciekawie, sam rząd z tym samym premierem odciął Lubelszczyznę od połączeń kolejowych...
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.