Fijałkowska Brała udział w walkach pod Suszkami, Ciosmami, Potokiem, nad Brenicą, nad Tanwią i Hutą Krzeszowską
A dlaczego jest tak ukrywana przez regionalistów? Bowiem niezwykle rzadko o niej wspominają. A szkoda, bo to była bardzo niezwykła kobieta. Warto przypomnieć jeszcze ciekawostkę związaną z tą postacią. Ta dzielna kobieta brała udział w bitwach pod Potokiem, nad Tanwią i pod Ciosmami. Garbacz napisał na podstawie monografii Franciszka Guściory "Trzy Kurzyny, wsie powiatu niskiego" z 1929 r., że w oddziale Czechowskiego znalazła się mężatka, "która biła się pod Hutą Krzeszowską (sic!) dnia 21 marca, poczem ranna zmarła w Kurzynie Średniej. Zwłoki jej zaniesiono do budki koło kościoła (...)". Tradycja mówi, że ranna znalazła się u jednego u chłopów w Kurzynie Średniej. Mimo przybycia lekarza z Ulanowa, zmarła. Ksiądz odmówił jej pochówku na cmentarzu, nakazał zakopać ją w lesie. Mimo zakazu chłopi wykonali trumnę i pochowali ją przed plebanią. Nie ma żadnego śladu po jej grobie, nawet na cmentarzu kurzyńskim. Co w tym dziwnego? Tylko to, że Fijałkowska przeżyła całe powstanie styczniowe, ba, dożyła nawet godnego wieku. Zmarła dopiero 12 grudnia 1926 r. i została pochowana na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Nic dziwnego, że nie ma po niej ani śladu w Kurzynie... Mało tego, osobiście byłem przy jej grobie we Lwowie [cytat z mojego artykułu na stronie www.lasyjanowskieiokolice.pl].
Kobiety agitowały w środowisku mieszczańskim i chłopskim. Tworzyły "piątki"
Bardzo ważnym elementem swoistej rewolucji moralnej mającej miejsce bezpośrednio przed wybuchem powstania w 1863 r., była prowadzona przez kobiety agitacja w środowisku mieszczańskim i chłopskim. Jej motywem było rozbudzenie świadomości narodowej dolnych warstw społeczeństwa, a następnie przekonanie ich przedstawicieli do udziału w walce zbrojnej lub konspiracji. W tym celu kobiety organizowały na prowincji pomniejsze demonstracje o charakterze religijno-narodowym, a także spotkania edukacyjne, podczas których nauczały m.in. słów "Mazurka Dąbrowskiego". Na rzecz powstania agitowały również w kręgu rodzinnym. Skala tego zjawiska i rzeczywisty wpływ kobiet na decyzje krewnych są niemierzalne. Władze carskie twierdziły jednak, że szeregi powstańcze nie byłyby tak liczne, gdyby nie "zachęcanie" mężczyzn przez członkinie ich rodzin do zbrojnego wystąpienia przeciw Rosji.
(...)
Więcej przeczytacie w aktualnym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Nasz tygodnik dostępny w wybranych sklepach, punktach prasowych i na eprasa.pl
Komentarze (0)