Tego nie pamiętam, żeby w lutym nie było śniegu (o przelotnym prószeniu tylko wspomnę), żeby tak było ciepło i żeby tak krążyły apokaliptyczne wieści o rosnącym zagrożeniu ze strony klimatu. To staje się – niestety – powszechne i zarazem hiobowe, nawiązując do Biblii, gdzie Hiob najpierw tracił wszystko, co miał razem ze zdrowiem, by później w nagrodę to odzyskać. I to jest pocieszające. To, według mnie, analogia do powstającej sytuacji w naszej egzystencji. Wszystko i nawet "wszyscy" sobie grożą i przepowiadają rychły koniec. A żeby tego zła nie było mało, to jeszcze dodatkowo zasmuca człowieka widok odsłoniętych śmieci w przydrożnych rowach. To taki tylko obrazek naszego życia, świadczący, że nie umiemy sobie z tym poradzić w cywilizowany sposób, choć zaczynamy już walczyć. Władze samorządowe, i nie tylko, starają się temu zaradzić i rokrocznie organizują akcje zbierania śmieci... po kimś, nie po sobie, bo ci, co zbierają, zapewne nie śmiecą. Więc kto śmieci? Można powiedzieć, że to łajdaki i łobuzy, ludzie bezmyślni i bez wyobraźni, nie mówiąc już o braku u nich odpowiedzialności. Wiem, że szkoły podstawowe w programach wychowawczych zwracają na to szczególną uwagę i nawet starsze klasy podejmują konkretne czyny, zbierając śmieci wokół swych szkół. Sam też onego czasu pomagałem dzieciakom zbierać śmieci wokół majdańskiego cmentarza na znak solidarności. I co? Śmieci pojawiły się ponownie, jakby ich zbieranie nie pomagało, a może wręcz zachęcało tych wandali do dalszych niecnych czynów. Jestem świadom – tu trochę ich usprawiedliwiam – że w społecznościach zawsze znajdą się parszywe owce, które będą śmiecić, tak jak ok. 3% społeczeństwa ma wady wrodzone i ich nie warto zatrudniać do pracy, bo więcej przynoszą szkody niż pożytku. Lepiej im wypłacać zasiłki dla bezrobotnych, niż "wstydzić" się ich roboty. Dlatego nie zrażajmy się tymi odosobnionymi zachowaniami i dalej kontynuujmy "walkę" ze śmieciami od perswazji i prewencji począwszy, a skończywszy na wyważonej, ale bezwzględnej "represji", a w ostateczności na wszystkich "chwytach" razem wziętych. Chyba zagalopowałem z tymi represjami, bo one źle nam się kojarzą z okupacją i walką z przeciwnikami politycznymi. Dlatego niech to słowo tylko oznacza działania profilaktyczne, ale o wszechstronnym i powszechnym zasięgu. Z tym lekceważeniem przyrody trzeba koniecznie skończyć, bo to jest "bomba" ekologiczna, która już czyha i będzie już niedługo gotowa do samoodpalenia. Dlatego myślmy o naszym domu, wszak sama przyroda z tym odśmiecaniem nie da sobie rady, bo procesy biologicznej samodegradacji będą trwać nawet kilkaset lat, a przecież w międzyczasie odpadów jeszcze przybędzie. Trzeba więc przyrodzie koniecznie pomagać i to na wszystkich frontach; wychowawczych, edukacyjnych, utylizacyjnych i w końcu może nawet na represyjnych. Papież Franciszek tak głosi, nawet zapowiedział, że wprowadzi do życia kościelnego pojęcie grzechu ekologicznego, że z tych bezmyślnych czynów trzeba się będzie człowiekowi spowiadać. I tu będzie – tak przypuszczam – następny problem, bo coraz więcej wiernych nie chodzi do spowiedzi, szczególnie widać to w zachowaniu młodzieży. Pozostaje tylko nadzieja, że wielu praktykujących katolików zrozumie zdrowe intencje papieża i przekaże skutecznie ten apel do swoich najbliższych. Wypada tylko życzyć papieżowi, by wdrożył ten ozdrowieńczy apel w skali świata. Przecież zaśmiecony jest już cały świat, w tym nawet dna oceanów, unikatowe rafy koralowe, a nawet Kosmos, w którym pojawia się coraz więcej odpadów i resztek rakiet i pojazdów kosmicznych, które same sobą stanowią już zagrożenie dla następnych podbojów wszechświata. Mówi się, że wszystko co dobre ma swój koniec i na taki hiobowy koniec obecnie się zanosi. Wszystkie autorytety naukowe domagają się praktycznych działań. A może jest już za późno i już nie ma odwrotu? Ostatnio zbadano temperaturę wody pod lodowcami Antarktydy i okazało się, że tam temperatura wody ma aż 2 stopnie powyżej zera, czyli lodowce topią się od wody, po której pływają. Czy to można naprawić? Na pozytywną odpowiedź brak jest wyobraźni, raczej nie... A to oznacza m.in. wzrost poziomu wody w morzach i oceanach, co niechybnie doprowadzi do nowego "potopu" w skali świata. Co my, zwykli śmiertelnicy, możemy zrobić? Możemy tylko, np. zbierać śmieci, nie kopcić byle czym w piecach i... czekać na zmiłowanie, modląc się na pocieszenie. Biłgorajczyk, [email protected]
Zamiast śniegu śmieci
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)