Oto jest pytanie dla Biłgoraja, jak w Hamlecie: być albo nie być. To oczywiście przesada, ale jest dylemat: trawniki czy żwirowisko. W Biłgoraju późnią jesienią pojawiły się żwirowiska, ku mojemu zaskoczeniu, w miejscach dość starannie pielęgnowanych do tej pory zielonych trawników. Według mnie, to rodzaj fanaberii i to można spotkać w ogrodach przydomowych z nasadzeniami kwiatów obsypanych najczęściej białym żwirkiem, coś na wzór pustynnych żwirowisk. Tam z braku wody i odpowiedniego klimatu rzeczywiście jest stosowany żwir dookoła roślin, eksponujący przy tym rośliny jeszcze bardziej dla oka i tym samym chroniący wilgoć przed wyparowaniem. A u nas? Mam wrażenie, że naszemu miastu zbywa na kasie i ładuje duże pieniądze w wątpliwej jakości ozdoby, nie mówiąc już o zubożeniu żywej, zielonej przyrody, tj. zielonych trawników. Mam poważne wątpliwości co do zasadności tej zamiany, nawet gdy na wiosnę zakwitną tam kwiaty, które na razie zastępują tylko kikuty wystające nad martwym szarym żwirem. Uważam, że taki zabieg upiększający nie nadaje się do zastosowania na tak dużą skalę w mieście, gdzie mamy na każdym kroku nadmiar asfaltu i bruku. A tu teraz dochodzą jeszcze żwirowiska... Tym bardziej wzdłuż ulic, gdzie z jednej strony mamy ciemną i martwą asfaltową jezdnię, a z drugiej strony chodnik z bruku (ul. Kościuszki) lub z bitumicznej, poszarpanej i zaplamionej masy (ul. Moniuszki). Ta nowość wcale mnie nie cieszy, bo to smutny obecnie widok i obawiam się, że nawet w lecie te posadzone kwiaty nie uratują kiepskiego wrażenia w zestawie z dominującym żwirowiskiem, tudzież brukiem. Piszę o tym, bo szkoda mi zielonej przyrody, gdyż ona nie tylko ożywia krajobraz, ale jeszcze wzbogaca ziemię w tlen, zmniejszając przy tym zapylenie i poprawia jakość powietrza. Przecież zielone rośliny, asymilując dwutlenek węgla, jak gdyby odżywiają się zużytym powietrzem, czego nigdy nie dokona martwy żwir, na którym będzie się osadzać tylko kurz, porosty i śmiecie. A ponadto czyszczenie żwirowisk ze śmieci będzie utrudnione, np. z petów, które do pewnego czasu niewidoczne staną się później problemem. Takie żwirowe ozdoby miasta mogą być tylko tam, gdzie zależy nam na szczególnym zwróceniu uwagi, na szczególnym upiększeniu, na zaakcentowaniu miejsca, a nie na całej powierzchni. Np. mogą być tam, gdzie jest początek trawnika lub jego zakończenie, tam, gdzie trawnik narażony jest na deptanie przez nieuwagę. Tam zasadzone kwiaty dają znać o sobie i, chcąc nie chcąc, wytyczają ich ominięcie. Zastępowanie dużych powierzchni trawników żwirowiskiem to zabieg wbrew naturze, to zderzenie z ekologią, to zagłada dla owadów, np. dżdżownic, a także pożytecznych bakterii np. Azotobacter, które wiążą azot z powietrza, to dramat dla miejscowej mikrofauny i flory. Wyczytałem też, że tej mikroflorze daje się teraz nawet pierwszeństwo i zamiast... trawników sieje się na większych powierzchniach łąkę, by rzadziej kosić i by tworzyć tym samym lepsze warunki do bytowania tam mikroorganizmom, w tym nawet pszczołom, by one, baraszkując, zapylały kwiaty i urozmaicały "brzęczącą" ciszę. Rzadsze koszenie łąk niż trawników ma jeszcze inne zalety; zmniejsza parowanie wody, redukuje częstość podlewania, a tym samym zmniejsza zużycie wodociągowej wody, której niedostatek pojawia się już na horyzoncie, nie mówiąc o kosztach, które miasto powinno brać pod uwagę. To nieco przyszłościowa wizja, ale już o tym się myśli i takie myślenie nie powinno być obce Biłgorajowi, tym bardziej że Biłgoraj zrobił w ostatnich latach olbrzymi cywilizacyjny krok do przodu. Jest teraz w miarę estetyczny, czysty i ekologiczny, gdyby nie nowa moda na te duże żwirowiska. Proszę zwrócić uwagę, jak pięknie prezentują się nasadzone drzewa wzdłuż ulicy Kościuszki i al. Jana Pawła na tle trawników i jakże pasują tam okalające drzewa betonowe kołnierze i malutkie żwirowiska. To ma ręce i nogi, jak powiedzieliby niektórzy. Tu wszystko jest logiczne: kołnierz zabezpiecza drzewko przed uszkodzeniem podczas koszenia, żwirek chroni przed chwastami i "trzyma" wilgoć. Jednym słowem jest harmonia i tę zasadę należy wszędzie stosować, by być konsekwentnym. A tu przy tych opisywanych żwirowiskach w centrum miasta nawet nie zadbano o okalający kołnierz, by nie nazywać krawężnikiem, a to jest konieczne, by ten żwir nie wysypywał się na chodnik. Przy tym taki kołnierz daje estetyczne wrażenie uporządkowanej mikroprzestrzeni. Tego już nie zrobiono, a pojedyncze kamyki już przeszkadzają przechodniom. To niby drobne sprawy, dla niektórych może nawet marginalne, ale nie powinny takimi być dla gospodarzy miasta. Niech piękne ronda biłgorajskie będą wzorcem do naśladowania. Tam jest gust i logika oraz pragmatyka. To godny przykład. Biłgorajczyk, e-mail: [email protected]
Żwirowe kwietniki czy trawniki?
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)