Do pracowników Urzędu Gminy w Aleksandrowie dotarła informacja, że jedna z mieszkanek źle opiekuje się swoimi zwierzętami. Chodziło o 72-letnią kobietę, która jest osobą samotną. Ze względu na swój wiek i fakt, że staruszka mieszka sama, nie mogła ona sprawować należytej opieki nad zwierzętami.
Starsza pani w swoim gospodarstwie ma dwie krowy. Pomimo próśb i zaleceń uparła się, że swoich krów nie odda i nie sprzeda. Sąsiedzi zauważyli, że zwierzęta mogą być głodzone i w złej kondycji. Zwrócili się do władz gminy o pomoc, gdyż stan zdrowia kobiety także mógł wymagać interwencji lekarza.
W poniedziałek (23 stycznia) u staruszki zjawili się pracownicy gminy wraz z asystą policji. Urzędnicy zaproponowali kobiecie pomoc medyczną oraz pozbycie się zwierząt. Starsza pani jednak nie chciała ich słuchać. – Wezwaliśmy na miejsce lekarza, ale mieszkanka rozmawiała z nim tylko przez uchylone okno i nie chciała pomocy – mówi wójt gminy Józef Biały.
Następnego dnia gospodarstwo starszej pani odwiedził powiatowy lekarz weterynarii, który zbadał zwierzęta i sporządził dokumentacje fotograficzną. Wszczęto postępowanie, które ma doprowadzić do odebrania kobiecie jej zaniedbanych zwierząt. – Reagujemy na każdy taki sygnał. Nie możemy dopuścić, żeby kobiecie coś się stało. Sprawa ze zwierzętami też zostanie doprowadzona do końca. Krowa nie może cierpieć tylko dlatego, że jej właściciel jest niedołężny – stanowczo mówi wójt Aleksandrowa.
Na terenie naszego powiatu przypadki odebrania zwierząt gospodarskich ich właścicielom są sporadyczne. O wiele częściej słyszymy o porzuceniu lub znęcaniu się nad psami czy kotami. W każdej z takich sytuacji reakcja władz i służb powinna być natychmiastowa.
Komentarze (0)