Starsi czytelnicy NOWej Gazety Biłgorajskiej zapewne mają te daty imienin zakodowane w pamięci, choć tu na Lubelszczyźnie Barbary nie kojarzono ze świętem górników – Barbórką, bo nie było takiego górnictwa, a robotników w kamieniołomach biłgorajskich w Żelebsku, Dylach i Józefowie nie nazywano wtedy górnikami. W międzyczasie nastąpiły jednak zmiany i obecnie w biłgorajskiem mamy współczesnych górników, np. oprócz wspomnianych kamieniarzy mamy takich, co prowadzą eksploatacje złóż piasku, żwiru, torfu, ziemi ogrodowej, łącznie z tymi, co obsługują pompy wydobywające czystą i zdrową wodę głębinową do naszych gospodarstw domowych. Słowem, górnikami są wszyscy ci, co zagospodarowują skarby naszej planety. Zanosi się, że każdy z nas może zostać górnikiem, jeśli zainstaluje sobie w swoim domku pompy ciepła, za pomocą których będzie można eksploatować ciepło znajdujące się pod nami w ziemi, do celów grzewczych i nie tylko. Taka przyszłość nas czeka, jako że to źródło ciepła i ta technologia jest wymogiem naszych czasów, bo to jest źródło czystej, a więc ekologicznej energii, zdawać by się mogło – niewyczerpalnej. Za moich młodych lat prawdziwa kopalnia była w naszym regionie tylko w Annopolu (o Łęcznej z węglem kamiennym nikt nie słyszał), gdzie wydobywano obok fosforytów rudy barytu eksportowane ongiś w tajemnicy do Związku Sowieckiego na potrzeby militarne. Teraz baryt ratuje nasze zdrowie, gdy się prześwietlamy rentgenem, gdyż on potrafi chronić nas przed szkodliwym promieniowaniem w osłonach wykonanych z barytu. Barbara ma bogate konotacje, jest powszechnie znaną św. i zarazem patronką, i to w różnych wcieleniach. Patronuje moim przodkom – kowalom z zawodu. Mój dziadek Kowal miał jeszcze coś na wzór kuźni, by zamienić później ten zawód na znanego wytwórcę sit i przetaków i obwoźnego sprzedawcy. Ponadto św. Barbara jest patronką architektów, cieśli, ludwisarzy, flisaków, więźniów, kucharzy, wszystkich potrzebujących i co szczególnie może zaciekawić – również dziewic, gdyż była i dziewicą, i męczennicą. A śmierć miała w 306 r. okrutną, przez ścięcie, będąc wcześniej torturowana. Odcięto jej piersi, a jej wyrodny ojciec wydał ją katom po ucieczce z więzienia przez wąską szczelinę w ścianie wieży. Stąd też stała się symbolem niebezpiecznej pracy górników w szczelinach pod ziemią. Jej relikwie były przechowywane w Burano k. Wenecji. Stała się sławna i czczona na całym świecie i przez pewien czas dzień jej imienin stał się dniem wolnym od pracy. Imię Barbara było kiedyś w naszych stronach rzadkością, a Mikołaj tym bardziej. Zauważam, że imiona te z czasem spowszedniały i obecnie nie dziwią, przyzwyczailiśmy się do nich. Więc jest co roku okazja, by o nich pamiętać, a szczególnie pamiętać o naszych milusińskich Barbarkach, Basiach, Basieńkach, rzadko Baśkach. Z reguły Barbary umieją serdecznie się odwzajemnić za otrzymane życzenia, a tym bardziej za, np. czerwone róże, gdyż imię Barbara ma głęboką wymowę wśród katolików, a jej sąsiad z kalendarza i towarzysz z tytułu felietonu – św. Mikołaj jest u prawosławnych cudotwórcą, bo jest ich patronem. Św. Barbarę i św. Mikołaja widzimy czasem na obrazach razem, jak przychodzą do dzieci, bo je kochają i są miłosierni. Ciekawostką jest to, że gałązki ścięte na Barbarę wstawione do wody ponoć zakwitają w Boże Narodzenie. Warto więc to sprawdzić i przy okazji zachęcam czytelników do poznania życiorysu św. Barbary, by poznali głębiej jej niesamowitą historię, szczególnie ważną dla każdego chorego oczekującego śmierci, bowiem św. Barbara jest patronką dobrej śmierci i umierania, a o taką śmierć katolik może prosić w modlitwie do św. Barbary. Myślę, że szczególnie seniorzy skorzystają z tej możliwości i zrobią to niebawem, byle tylko nie za późno. A w międzyczasie żyjmy wszyscy Mikołajem i naśladujmy hojnego św. Mikołaja, jego szczodrość i hojność, szczególnie dla grzecznych dzieciaków i takiż dorosłych, o ile tylko robili oni dobre uczynki, bo w przeciwnym przypadku Mikołaj – jak wszyscy wiemy – potrafi też wymierzyć karę rózgami. A tego się bójmy. W ostatnich latach św. Mikołaj kojarzony jest bardziej z przedświątecznymi zakupami, jest wykorzystywany do reklam, do wzmożonych wydatków, nakręcając w ten sposób popyt i zyski handlowcom. Przodują tu kraje anglosaskie, a Polakom to też się podoba.
Biłgorajczyk
Komentarze (0)