Wszystko zaczynało się od słów
Tekst od zawsze miał znaczenie – i to ogromne. W czasach, gdy w Polsce cenzura wisiała nad artystami jak topór, dobry utwór wyrażał więcej między wersami niż bezpośrednia rozmowa lub krzyk prosto w twarz. Muzyka stawała się nośnikiem sprzeciwu, refleksji, emocji.
I wie o tym Kazik Staszewski wraz z zespołem Kult. Podrzucali słuchaczom pod nos, a w zasadzie pod uszy, utwory takie, jak szlagier Spokojnie czy Tata Kazika, ciężko było przejść obok nich obojętnie. Ich muzyka łamała konwencje, ale i stawiała pytania, których nikt wcześniej nie zadawał. To w tekstach, a nie w efektach specjalnych czy modnych brzmieniach, kryła się siła. Dobrze napisany wers zostawał w głowie na lata – czasem był pierwszym przebudzeniem, czasem ostatnim ostrzeżeniem. I nie bez powodu warto sięgnąć po dyskografię zespołu Kult – absolutnie legendarne bity, które każdy zna, a przynajmniej kojarzy.
Głos buntu, który niósł się przez dekady
Polska muzyka niejednokrotnie wiele dekad wstecz odzwierciedlała to, co działo się na ulicach, w głowach i sercach ludzi – nuda, walka z systemem, minimum perspektyw, maksimum stresu. I właśnie dlatego te najbardziej przełomowe utwory, które powstały w owych czasach, to nie zawsze te najbardziej komercyjne.
Przykłady? „Mój jest ten kawałek podłogi” od Mr. Zoob to kawałek dla pokolenia szukającego własnego miejsca w Polsce i świecie. A „Przeżyj to sam” Lombardu? Kto tego nie zna – utwór wciąż brzmi tak, jakby powstał wczoraj, i niesie przekaz tak prawdziwy, jak niósł te niespełna… 45 lat temu.
W międzyczasie na scenie muzycznej grały też setki innych numerów, które przemycały więcej treści niż niejeden manifest. Trudno jednak byłoby wszystkie opisać tak dokładnie, jak chciałby tego sam ich autor. Niektóre utwory stały się wręcz nieśmiertelne, jakby zaprogramowane, dlatego wracają do nas w radiu, czasami ktoś je zanuci, czasami usłyszymy je, idąc po ulicy.
Muzyka, która zostawia ślad
Niektóre kawałki miały realny wpływ nie tylko na słuchaczy, ale na całą branżę. Gdy Peja wypuszczał „Głuchą noc” w 2001 roku z samplem z kawałka „Chmurami zatańczy sen” (Stan Borys), zmienił sposób, w jaki patrzyliśmy na rap – ten stał się bardziej melodyjny, ciekawy.
A z drugiej strony – kiedy Edyta Bartosiewicz zaśpiewała Sen, pokazała jak na dłoni, że polska muzyka może być liryczna, ale i mocna. A Hey? I Moja i Twoja nadzieja? To stało się coś świetnego – zniknęły granice między rockiem a poezją, a zatem zatarły się waśnie między wielbicielami mocnych brzmień, a głębokiego tekstu.
Każdy z tych utworów niósł za sobą coś więcej niż melodię – głębokie przesłanie, odskocznię od życia, albo wprost przeciwnie – powrót do starych lat. Muzyka stawała się pierwszym symptomem zachodzących zmian, często szybciej niż polityka czy media.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.