Pani Małgorzata z gminy Tarnogród padła ofiarą przestępstwa, które zmieniło jej życie w koszmar. W odpowiedzi na internetową reklamę oferującą szybki i łatwy zarobek zainstalowała na swoim telefonie aplikację zdalnego dostępu. Oszuści, podszywając się pod doradców inwestycyjnych, przekonali ją do zaciągnięcia dwóch kredytów na kwotę 70 tys. złotych. Kobieta wykonała wszystkie polecenia, przelała środki na wskazane konto, licząc, że inwestycja przyniesie zysk. Nigdy nie zobaczyła ani zysków, ani pieniędzy.
Prokuratura umorzyła śledztwo, nie wykrywając sprawców, a bank sprzedał dług firmie windykacyjnej, która uzyskała sądowy nakaz zapłaty. W efekcie kobieta, niezdolna do pracy i utrzymująca się z alimentów oraz pomocy społecznej, stanęła w obliczu egzekucji komorniczej. Dom, w którym mieszka z dziećmi i matką, ma zostać zlicytowany. Sąd odmówił kobiecie adwokata z urzędu, powołując się na posiadanie niewielkiego pola. Sprawa nabrała rozgłosu medialnego.
Tomasz Leńczuk, prawnik reprezentujący panią Małgorzatę, walczył o wznowienie postępowania i unieważnienie decyzji, żeby dom nie został zajęty przez komornika, wskazując na naruszenia prawa bankowego i zasady współżycia społecznego.
- Wznawiając postępowania zakończone nakazami zapłaty na łączną kwotę ok. 70 tys. zł, domagamy się uchylenia w całości nakazów zapłaty, ponieważ zostały one wydane z powodu przestępstwa - oszustwa na szkodę pani Małgorzaty - podkreśla pełnomocnik.
O sprawie pisaliśmy TUTAJ
Rozprawa: sąd wysłuchuje dramatycznej historii
Rozprawa w sprawie wznowienia postępowania odbyła się w połowie kwietnia przed biłgorajskim sądem. Trzeba tutaj zaznaczyć, że pani Małgorzata wzięła dwa kredyty: jeden na kwotę 58 tys. zł, drugi na 12 tys. W sprawie każdego kredytu toczy się odrębne postępowanie. Kwietniowa rozprawa dotyczyła wznowienia postępowania dotyczącego mniejszego kredytu na kwotę 12 tys. zł. W sali sądowej pani Małgorzata pojawiła się z dzieckiem na rękach, ojcem, wujkiem oraz pełnomocnikiem - Tomaszem Leńczukiem. To on walczy o unieważnienie nakazów zapłaty, wskazując m.in. na rażące naruszenia prawa bankowego i zasad współżycia społecznego.- Zobowiązanie nie zostało spełnione. Wniosek kredytowy wysłali oszuści, a bank nie zbadał należycie zdolności kredytowej – argumentował Leńczuk. Wniósł
Wniósł też o wstrzymanie egzekucji komorniczej, która prowadzona jest na podstawie kwestionowanego nakazu zapłaty.
- W nieruchomości zamieszkuje pozwana z małoletnimi dziećmi. Nie ma środków, nie posiada dochodów, utrzymuje się z alimentów i pomocy społecznej - uzasadniał pełnomocnik.
"Kazali mi klikać" – zeznania kobiety
Pani Małgorzata zeznawała przez ponad godzinę. Z trudem opisywała mechanizm oszustwa. - Oni wszystko za mnie robili. Kazali mi zainstalować aplikację, mieli dostęp do mojego telefonu. Obiecywali, że będą spłacać kredyt, bo ja im mówiłam, że nie mam z czego - mówiła.Sąd przedstawił jej kopię wniosku kredytowego. Kobieta nie rozpoznała części danych - zwłaszcza wpisanych zarobków. - Nigdy nie zarabiałam 6200 zł. Pracowałam może miesiąc, za 7,50 zł na godzinę - tłumaczyła.
- Żądali ode mnie kolejnych pieniędzy. Grozili mi. Kazali chodzić po sąsiadach, żeby pożyczyć. Ale nie poszłam. Wtedy poszłam na policję - relacjonowała.
(...)
Co jeszcze zeznała kobieta, jakich argumentów użył bank, czy nakaz zapłaty został czasowo wstrzymany? Więcej o sprawie przeczytacie w aktualnym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Nasz tygodnik dostępny w wybranych sklepach, punktach prasowych i na EPRASA.PL - KLIKNIJ TUTAJ
Komentarze (0)