reklama
reklama

W Biłgoraju wrze. Poszło o 50 mln zł, które wykłada Szwajcaria

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

W Biłgoraju wrze. Poszło o 50 mln zł, które wykłada Szwajcaria - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

O rezygnacji z przygotowań do programu polsko-szwajcarskiego poinformował na sesji rady miasta 25 września, skarbnik Roman Żuk.   -Ostatecznie, po wielomiesięcznych analizach doszliśmy do wniosku, że nie będziemy przystępować do tego programu, nie jesteśmy z wielu względów w stanie go wykonać - wyjaśnił  wycofanie z budżetu środków, a co za tym idzie, rezygnację z przygotowań do projektu, Roman Żuk, skarbnik miasta.   

Bondyra: to minimum 45 mln zł dla miasta!

    Jarosław Bondyra, który jako zastępca burmistrza Rosłana odpowiadał za przygotowywanie  tego typu projektów, nie krył oburzenia:
-Chcielibyśmy wygrać na loterii, ale szkoda nam na los! Program szwajcarski jest trudny, ale łatwe rzeczy nie zaspakajają ambicji Biłgoraja. Program szwajcarski to jest 100% finansowania! - grzmiał Bondyra
   
Były zastępca burmistrza, a obecny radny rady miasta wyliczał obszary, jakie mogłyby zostać sfinansowane z funduszy uzyskanych w ramach programu:
   
-To kształcenie, w tym zawodowe, finansowanie mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, w tym granty udzielane przedsiębiorcom. Jeżeli byśmy to razem połączyli, co to daje? Rozwój przedsiębiorczości w Biłgoraju, możliwość sfinansowania przedsięwzięć, w których jako partner mogłoby być starostwo powiatowe w programie.(...)  100% dofinansowania - minimum 45 mln zł - tłumaczył Bondyra
 
 

Piskorski:  Rezygnujemy. Nie mamy szans

 
    Decyzję o nieprzystępowaniu do projektu szwajcarskiego uzasadnił Jacek Piskorski, zastępca burmistrza:     -Decyzję tę podjęliśmy głęboko ją analizując, konsultując z naszymi jednostkami, spółkami, po prostu nie byliśmy przygotowani do tego programu. Mieliśmy kiedyś dostać takie pieniądze z programu norweskiego, nie udało się. Tutaj nie chcemy wydawać co najmniej 140 tys zł, bo tyle kosztowałby nas napisanie takiego wniosku przez firmę zewnętrzną. W budżecie mamy zabezpieczone 100 tys zł, a te pieniądze są nam potrzebne. Wpływają do burmistrza wnioski nieustanne od klubów, stowarzyszeń, od BCK. Nie mamy projektów z pozwoleniem na budowę, które dawałby nam szansę, bez tych projektów nie dostaniemy puntów w ocenie programu, czyli już na starcie jesteśmy z tyłu w stosunku do innych. Złożenie wniosków nie daje nam żadnej gwarancji, że te środki dostaniemy - tłumaczył Piskorski
       
Piskorski zauważył, że przy kwocie 44 mln zł, które mógłby dostać urząd, 30 mln trzeba wydać na projekty miękkie, które później trzeba kontynuować:     -Także to nie byłoby 100%, bo dochodzi utrzymanie pewnych przedsięwzięć, które byśmy w tym programie sobie założyli. (...). Analizowaliśmy, nie widzimy szans, żeby dostać te środki - podkreślił Piskorski.

Kto ma pisać projekty?

 
    - Wspólnie z panem burmistrzem Rosłonem nadzorowałem projekt "Rozwój Lokalny". Nie mieliśmy do tego firmy zewnętrznej, pomagał nam tylko Związek Miast Polskich. Nasi pracownicy potrafią z tego Urzędu rzeczy wielkie! Potrafią wykrzesać z siebie taką kreatywność, że byłem pełen podziwu. Nasi szefowie jednostek, BCK, OSIR, nie mówię o BAARZE, który zawsze jest nastawiony na rozwój przedsiębiorczości, na jedno hasło mają mnóstwo pomysłów - mówił Bondyra, sugerując, żeby urzędnicy sami napisali wniosek, zamiast zatrudniać firmę zewnętrzną, która życzy sobie za taką usługę około 140 tys zł.   -Są inne programy, w których partycypujemy i pracownicy są mocno zajęci przygotowywaniem wniosków, projektów, gdzie możliwość dofinansowania jest 80-85% - skwitował Piskorski    

"Co szkodzi spróbować?"

   
Bondyra apelował do radnych, by zawalczyć o tak ogromne pieniądze dla miasta:   -Jak ja mogę teraz zagłosować za tymi zmianami w budżecie, jak my nie chcemy kupić losu, żeby wygrać te 50 mln?! Program trudny, nikt by nie miał uwag, jeśli byśmy nie dostali tych pieniędzy. Być może nie mielibyśmy gotowego projektu, ale co szkodzi spróbować? Jeszcze mamy chwilę czasu. Proponuję i apeluję do Państwa radnych: zmieńmy podejście, spróbujmy, nie poddawajmy się! apelował       

Czym w ogóle  jest Szwajcarsko-Polski Program Współpracy?

 
To program, w ramach którego dzielone są fundusze, które Szwajcaria przeznaczyła na rozwój naszego kraju. Stało się tak na podstawie uzgodnień Szwajcarii z Unią Europejską oraz z Polską. Umowa, na podstawie której powstał program, została zawarta 5 grudnia 2022 roku w Warszawie. Obecnie mamy drugą edycję Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy. Wdrażanie poprzedniej edycji zakończyło się w 2017 roku. Głównym celem Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy jest zmniejszanie różnic społeczno-gospodarczych w Unii Europejskiej i w Polsce dzięki dalszemu wzmacnianiu współpracy dwustronnej pomiędzy Szwajcarią a Polską. Szwajcaria przyznała Polsce 320,1 mln franków szwajcarskich na Szwajcarsko-Polski Program Współpracy. Do tej puli należy doliczyć również wkład krajowy, co daje w sumie kwotę 375,458 mln franków szwajcarskich. Termin złożenia wstępnych propozycji projektów do Ministerstwa w ramach szwajcarsko-polskiego programu wyznaczono na 16 stycznia 2025 roku.
    Przeciwko zmianom w budżecie, które obejmowały między innymi wykreślenie 100 tys zł na "program szwajcarski" głosowali radni Jarosław Bondyra, Janusz Rosłan, radna Irena Polak wstrzymała się, pozostali radni byli za przycięciem zmian (radny Tomasz Bednarz nieobecny)
 

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama