- Chciałam zaapelować, poprosić ludzi, żeby przestali nas oceniać. Jesteśmy normalną rodziną. To, co nas spotkało, strasznie boli – mówi dziennikarzowi TVN, bratowa poszukiwanego.
- Mama nie jest w stanie powiedzieć czegokolwiek, bo strasznie to przeżyła. Jedyna osobą, która może cokolwiek powiedzieć o naszej rodzinie to chyba jestem ja – przyznaje rozmówczyni.
Z siekierą na ojca i brata
Miejscem zbrodni jest dom, w którym mieszkało starsze małżeństwo i ich trzech dorosłych synów, synowa i wnuczka. Do zabójstwa doszło między czwartą a piątą nad ranem.
- Mama wstała i weszła do kuchni. Zobaczyła, że tata leży przy oknie w kałuży krwi. Przybiegła do nas. Obudziła mojego męża i mnie. Mąż zbiegł pierwszy – opowiada kobieta.
Co mogło pchnąć Bartłomieja B. do zbrodni?
- Myślę, że będziemy się zastanawiać do końca życia. Codziennie rano wstajemy i zastanawiamy się, dlaczego to się stało. Tak naprawdę nie wiemy. Nie mamy pojęcia – zapewnia bratowa Bartłomieja B.
- B. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Złożył krótkie wyjaśnienia. Natomiast były one ograniczone do stwierdzenia, że istniał między nim i pokrzywdzonymi konflikt o charakterze rodzinnym – mówi prokurator Rafał Kawalec.
Czy mogło chodzić o kwestie majątkowe? Przepisanie rodzinnego domu?
- To jest nieprawda. Kwestia domu już dawno była rozwiązana. Dom miał przypaść mojemu mężowi. Nie wiem, jakby on miał urazę, to przyszedłby do nas – przypuszcza bratowa Bartłomieja B.
Komentarze (0)