Gdy zarząd spółki szuka ratunku przed długami, może wpaść w jeszcze większe kłopoty. W internecie roi się od ogłoszeń typu "kupię zadłużoną spółkę". Zakład Ubezpieczeń Społecznych przypomina: to nie jest metoda na ucieczkę od odpowiedzialności przed zadłużeniem.
W prasie i Internecie wiele jest reklam o treści "kupię zadłużoną spółkę" lub podobnej. Możemy w nich przeczytać, że wystarczy sprzedać zadłużoną spółkę i zmienić jej władze, żeby członkowie poprzedniego zarządu uwolnili się np. od długu składkowego w ZUS. To ewidentne oszustwo.
Zaczyna się od sprzedaży udziałów osobie fizycznej lub innej spółce. Często oficjalna cena jest symboliczna, natomiast "pod stołem" sprzedaż odbywa się za większą kwotę. Następnie nowy właściciel odwołuje stary zarząd i powołuje nowego prezesa. Zgodnie z przepisami spółka prawa handlowego odpowiada za wszelkie zobowiązania swoim majątkiem. – Jeśli jednak egzekucja z majątku spółki jest nieskuteczna, to za długi odpowiadają solidarnie członkowie zarządu. Oszuści sugerują, że całkowita odpowiedzialność spadnie wtedy na nowy zarząd, to jednak nieprawda. Członkowie zarządu ponoszą pełną odpowiedzialność za zaległości składkowe, które powstały za ich kadencji. Zakończenie współpracy ze spółką nic tu nie zmienia – podkreśla zastępca dyrektora ds. dochodów Oddziału ZUS w Lublinie Dariusz Mańko. A trzeba pamiętać, że im dłużej istnieje zaległość w składkach, tym wyższe są odsetki, które trzeba będzie również spłacić.
– Są lepsze sposoby na wyprowadzenie spółki na prostą. W przypadku istniejącego zadłużenia wobec ZUS można wystąpić do Zakładu o rozłożenie zaległości na raty – dodaje dyrektor Mańko. Gdy spółka nie jest w stanie spłacać długów, jej władze powinny też pamiętać o obowiązku złożenia do sądu we właściwym czasie wniosku o ogłoszenie upadłości.
Małgorzata Korba
regionalny rzecznik ZUS
w województwie lubelskim
Komentarze (0)