Powodem do dyskusji stał się plan pracy Rady Gminy na 2016 rok. Wynikało z niego, że sesje mają się odbywać raz w miesiącu. Sesji nie byłoby w kwietniu oraz w okresie wakacyjnym. Komisje Rozwoju Gospodarczego i Rolnictwa oraz Oświaty, Kultury i Zdrowia wnioskowały, aby sesja była również w okresie wakacyjnym. Wówczas można byłoby przedstawić informację o stanie przygotowań szkół do roku szkolnego. Radny Janusz Gnida wnioskował, aby sesja odbyła się również w kwietniu. Proponował, by z czerwca przenieść na nią informację o stanie bezpieczeństwa oraz informację o funkcjonowaniu jednostek OSP. – Takie rzeczy robi się na wiosnę – mówił.
Zwoływanie sesji co miesiąc nie spodobało się radnemu Tadeuszowi Nieczai. – Już nie raz mówiłem, że sesje powinny być zwoływane wtedy, gdy rada musi się zebrać – przypomniał radny. – Kto widział, aby co miesiąc robić sesję. Czy to jest biuro dyskusyjne? – pytał. Odniósł się do wielu punktów zawartych w planie pracy Rady Gminy, m.in. do informacji o ściągalności podatków od osób fizycznych czy informacji o pracy GOPS. – Od tego są urzędnicy, którzy wiedzą, jak to wszystko wygląda. Kiedyś były zadania do wyłącznej dyspozycji rady. Reszta należała do urzędników. Rada miała się wyrażać na temat sprzedaży czy zaciągania pożyczek – mówił. Stwierdził, że organizowanie sesji zbyt często to wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto. Jego zdaniem, zapoznanie się z danymi sprawozdaniami nic nie daje. Uważa, że powinno być maksymalnie 5 sesji w ciągu roku.
Do słów radnego odniósł się radny Janusz Gnida. – Jeśli pan Nieczaja nie ma czasu, nie musi przychodzić na pozostałe sesje. My jako radni zostaliśmy wybrani w takich samych wyborach jak wójt i jesteśmy po to, aby współpracować z wójtem i mieszkańcami, chyba że pan Nieczaja nie umie współpracować z mieszkańcami, nie wie jak przenieść na radę rzeczy dla nich ważne, wówczas takie potrzeby nie są adekwatne – mówił. Skomentował, że nie można na sesjach dyskutować również o wielu punktach, ponieważ, jego zdaniem, mieszać można tylko groch z kapustą. – Rzeczy, które dotyczą różnych spraw nie można mieszać, bo to nie wyjdzie – dodał. Stwierdził, że wielu mieszkańców ocenia pracę radnego tylko przez pryzmat pobierania diety. To jego zdaniem radny nie ma nic do roboty tylko idzie na sesję i weźmie dietę. – Gdyby oni widzieli, co radny musi robić, to by tak nie mówili. Jak się chodzi po wiosce i słucha się ludzi, wówczas jest za co robić. Jeśli się nic nie robi, to rzeczywiście nie ma za co robić – mówił.
– Ja nie wiem, co za wycieczki sobie urządza pan Gnida – skomentował szybko radny Niczaja. Stwierdził, że on nie zwracał się do radnego, a do całej rady, wyrażając swoją opinie na temat planu. – Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to ja mogę tu być za darmo – komentował. Przypomniał, że wnioskował już, aby diety radnych obniżyć o połowę. Wówczas nie byłoby powodów do częstego zwoływania sesji i komisji.
W gminie Tereszpol każdy sołtys za obecność na sesji dostaje 140 zł. Radny otrzymuje 175 zł, a przewodniczącemu komisji przysługuje dieta w wysokości 219 zł.
Komentarze (0)