"Rzeki w Polsce za poprzedniego ustroju politycznego bardzo ucierpiały wskutek różnych krótkowzrocznych wizji gospodarczych. Podczas przekształcania terenów na uprawowe przekopano i zniszczono tysiące kilometrów małych rzeczek i rowów melioracyjnych, osuszono tysiące hektarów łąk i bagnisk. Przegradzano nurt rzek zaporami i przekształcano ich brzegi i doliny w myśl niegdyś powszechnego poglądu, że "dobra rzeka to rzeka uregulowana". Obecnie w krajach rozwiniętych takie traktowanie rzek i strumieni dawno porzucono. Coraz częściej uznaje się konieczność przywrócenia rzekom ich stanu naturalnego. Troska o czystość wód a także przywrócenie rzekom i ich dolinom funkcji tzw. "korytarzy ekologicznych" umożliwiających swobodną wędrówkę i warunki do rozrodu ryb i innych zwierząt wodnych i lądowych stało się sprawą priorytetową. Potrzeby ludzi są zaspokajane w sposób racjonalny z uwzględnieniem ochrony środowiska wodnego. Wyrazem tego jest prawo unijne, teoretycznie obowiązujące również w Polsce – Ramowa Dyrektywa Wodna UE. W krajach, w których w przeszłości podobnie jak w Polsce w znacznym stopniu uregulowano wiele rzek, skracając znacząco ich bieg i przekształcając brzegi, zauważono, że wbrew pierwotnym zamierzeniom prowadzi to do częstszych powodzi zagrażających ludzkiemu życiu i niosących za sobą ogromne straty materialne. "Wyprostowanie" rzeki i skrócenie jej powoduje szybszy spływ wód z górnych odcinków, a co za tym idzie spiętrzenie wody w rzece w jej dolnym biegu.
Ubiegły rok ukazał jeszcze jedno oblicze meliorowania małych rzek i rowów. Brak tak zwanej małej retencji, czyli zatrzymywania części wody w lasach i na łąkach spowodował obniżenie poziomu wód gruntowych, wiele studni po prostu wyschło. Jedyne pozytywne aspekty w tej kwestii można zauważyć w działaniach podjętych przez Lasy Państwowe. Zarówno Nadleśnictwo Biłgoraj, które w ramach Programu Małej Retencji wybudowało urządzenia zatrzymujące wodę na terenach leśnych jak i w roku obecnym Nadleśnictwo Józefów realizuje zadanie budowy zastawek na rowach melioracyjnych. Obecnie w wielu krajach (Austria, Niemcy, Szwajcaria) kosztem ogromnych nakładów finansowych renaturalizuje się gdzie tylko to jest oczywiście możliwe rzeki i ich doliny zniszczone niegdyś nie do końca przemyślaną gospodarką wodną.
W naszym powiecie, jak i w powiatach ościennych zachowało się jeszcze wiele pięknych atrakcyjnych dla turystyki dolin rzek, gdzie wciąż bogaty jest świat ptaków i roślin. Z tego względu największa rzeka naszego regionu Tanew została włączona w sieć obszarów chroniących europejską przyrodę – Natura 2000 (Dolina Dolnej Tanwi).
Niestety wiele niewielkich strumyków i rzeczek przekształcono u nas w uregulowane rowy melioracyjne. Takie działania są wciąż realizowane za nasze, podatnika pieniądze, pod pretekstem ochrony przeciwpowodziowej i tzw. prac utrzymaniowych. Lista odcinków zniszczonych jest spora: rzeki Czarna i Biała Łada (Gminy Biłgoraj, Frampol i Goraj) rzeka Lubienia i Mucha (Gmina Łukowa) czy rzeka Wirowa (Gmina Obsza). Koszt takich "projektów" jest ogromny. Samo przekopanie rzeki Mucha w Łukowej nazwane w dokumentacji szumnie kształtowaniem przekroju poprzecznego i podłużnego rzeki kosztowało nas w 2013 r. 4 mln 391 tys. zł brutto (koszty za stroną http://www.wzmiuw.lublin.pl/wfosigw). Obniżenie dna Muchy spowodowało, iż przy dużych opadach deszczu i ulewach następuje cofanie wody z Tanwi (zjawisko tzw. cofki) w kierunku miejscowości Łukowa i niemal regularne podtapianie części miejscowości.
Natomiast "świeża inwestycja" Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie dotycząca Czarnej Łady polegająca na "wzmocnieniu" skarp i brzegów rzeki, zaznaczam od jej źródeł na odcinku 2 km, kosztować będzie podatników prawie 228 tys. zł (koszt za stroną http://wzmiuw.bip.lubelskie.pl/).
Pomimo wielu ewidentnie chybionych inwestycji dalej realizuje się te "chore" projekty. Pod pretekstem prac utrzymaniowych polegających na pogłębieniu tzw. odmulenia rzek wydaje się publiczne pieniądze, prace nie są jednorazowe, tylko co kilka lat przekopuje się te same odcinki rzek, bo już drzewa zostały wycięte, brzegi wyrównane i łatwo takie prace przeprowadzić. Jak to najczęściej w takich przypadkach bywa, najprawdopodobniej chodzi o grube pieniądze i interesy. Pomijając kwestie niszczenia krajobrazu, te małe rzeki i strumienie z punktu widzenia przyrody i gospodarki wodnej są bezcenne. To właśnie w ich podmokłych dolinach obrośniętych drzewami i krzewami, nasiąkających po deszczach niczym gąbka gromadzi się woda, którą powoli oddają, chroniąc większe rzeki przed powodziami. To tam rozwijają się owady, żyją ryby, płazy, ptaki i inny świat zwierzęcy. Zabierając im ich środowisko, gdzie żyją, skazujemy je na zagładę, co zapewne szybko negatywnie odbije się na nas samych."
Komentarze (0)