Jeszcze daleko do rewitalizacji, a już kraczę i to nie po raz pierwszy. Coś więc musi być na rzeczy, skoro jestem w tym temacie tak uparty i zdeterminowany. Mało tego, nie zmienia mojego myślenia również fakt podjęcia uchwały przez Radę Miasta Biłgoraj nr 11w dniu 26 października br., a więc kilka dni temu. Także, mimo zlecenia opracowania Lokalnego Programu Rewitalizacji Biłgoraja lubelskim specjalistom z firmy Euro Compas., którzy mają zamiar zbierać opinie i życzenia mieszkańców miasta za pomocą... ankiet, w które ja nie wierzę, bo życzenia będą, jak przypuszczam, małostkowe. I z tego chcę się wytłumaczyć. Dlaczego więc jestem dalej pesymistą, skoro ruszają prace przygotowawcze?
Powiem tak: owszem, rewitalizacja będzie. Taki wniosek można było wysnuć, słuchając ww. specjalistów na konferencji po sesji Rady Miasta, na której byłem i oceniałem szanse w dyskusji na pełny sukces, tj. na rewitalizację dawnego Rynku w sposób zrekonstruowany i zredukowany, np. do czworoboku z obecnym ratuszem jako jednym bokiem i trzema pierzejami zamykającymi i o polskiej architekturze, i przy systemie partnerskim. Byłoby to w sumie kilkanaście budyneczków.
Zademonstrowane na wspomnianej sesji moje argumenty, były – jak zauważyłem – bez przekonania, jakby zebranym nie zależało na Rynku, jakby nie poczuwali się rdzennymi biłgorajakami z aspiracjami. Pojawiły się za to wypowiedzi naszych radnych małostkowe na przykład, aby w ramach rewitalizacji zbudować ścieżkę rowerową do Zwierzyńca i toalety w mieście. To też na pewno jest Biłgorajowi potrzebne, ale to jest drobnostką na tle problemu głównego, tj. zaniedbanego Placu Wolności, czyt. Rynku i braku centrum. Według mnie, to nie taka powinna być rewitalizacja, na której tak bardzo mi zależy. A z drugiej strony trzeba się pogodzić z wymogami formalnymi przedmiotowej ustawy, której ustalenia muszą być dotrzymane, bo w przeciwnym razie cały przedsięwzięcie może być zdyskwalifikowane. To dylemat dla autorów programu rewitalizacji. Uważam, że powinna być wybrana jedna osoba do koordynowania tych prac, jako manager projektu z ramienia burmistrza. To powinien być fachowiec z górnej półki, który byłby rzecznikiem interesów miasta, a tym samym samego burmistrza, którego podjęta i cytowana wyżej uchwała czyni odpowiedzialnym, bo powierza mu wykonanie tej uchwały. Tak robił Rybnik. Czy Biłgoraj pójdzie w jego ślady?
Boję się o rezultat rozpoczętych prac, bo obecna rewitalizacja to za poważna sprawa dla Biłgoraja, żeby ją teraz zmarginalizować i nie wykorzystać nadarzających się szans na przywrócenie, choćby symbolicznego, dawnego charakteru miasta, przynajmniej w obrębie obecnego Placu Wolności i w symbolicznym wymiarze, tj nawiązanie do tego, co było przez 4 wieki na magdeburskim Rynku. Użyłem świadomie tego przymiotnika – magdeburski, gdyż uważam, że to określenie powinno być brane pod uwagę przy rewitalizacji, szczególnie przez radnych. Opieram się tu na referacie wygłoszonym przez Piotra Flora, znanego w naszym środowisku historyka i regionalisty. Ten referat pt. Co nam zostało z prawa magdeburskiego w Biłgoraju wygłosił autor na sesji popularno-naukowej 18 października br. zorganizowanej przez Biłgorajskie Towarzystwo Regionalne, nie po to – jak sądzić można – żeby tylko zainteresować słuchaczy na sesji, ale przede wszystkim po to, by został on wykorzystany przy pracach programowych zbliżającej się rewitalizacji miasta. To udokumentowany materiał w oparciu o akt lokacyjny miasta Biłgoraj z 1578 r. Wiem, że obecnie dyskutowana rewitalizacja jest pojęciem szerszym niż kiedyś to bywało, bo rewitalizacja obecna to proces, a nie jednostkowe przedsięwzięcie i to proces złożony, bo obejmuje, oprócz inwestycji budowlanych, jeszcze problemy "resocjologiczne" i degradacyjne. Teraz nadarza się taka okazja, żeby Biłgoraj odzyskał przynajmniej namiastkę tego, co stracił we wrześniu 1939 r i w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy z małostkowych powodów wykreślono z mapy miasta Rynek. Jakoś nie mogę odszukać w internecie nazwisk tamtejszych włodarzy miasta, którzy popełnili taką szkodę miastu, przez co zrównali Biłgoraj z takimi miejscowościami jak przysłowiowa Psia Wólka czy Leśne Zagrody, bo bez Rynku. Trzeba przywrócić dawny Rynek w nowym kształcie i o tym trzeba już teraz myśleć, by to znalazło się w przygotowywanych materiałach programowych. Wzorcem nie powinien być Zamość ani Nałęczów, jak to wypowiedzieli się wspomniani prelegenci na sesji, gdyż Biłgoraj ma zupełnie inne problemy i inne uwarunkowania.
Komentarze (0)