W świąteczny poranek 15 sierpnia mieszkańców Korczowa pobudziły samochody policyjne. – Co działo się 15 sierpnia nad ranem w okolicach Korczowa? O godz. 4.14 kolumna ratunkowa w ilości 5 lub 6 pojazdów udała się w stronę Tarnogrodu, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Hałas straszny, a na drodze nikogo tylko te pojazdy. Zbudzili chyba wszystkich w okolicy – tłumaczy Czytelnik. Mało tego. Kilkadziesiąt minut później, o godzinie 4.34 ta sama kolumna udała się w stronę Biłgoraja również z włączonymi sygnałami przy pustej drodze. – Były jakieś zdarzenia? A poza tym, czy jadąc w kolumnie, tylko pierwszy pojazd uprzywilejowany nie mógłby mieć włączonych sygnałów dźwiękowych? Po co robić aż taki hałas? Skoro kierowca usłyszy jadącą karetkę, to ujrzy całą resztę pojazdów ratunkowych na sygnałach świetlnych – dodaje. Podkreśla, że rozumie, że służby jadą ratować życie, ale nikt nie pomyśli o ludziach mieszkających przy drodze.
Jak się okazuje, to służby – policja, straż i karetka pogotowia ratunkowego – jechały do wypadku drogowego, który miał miejsce pomiędzy Smólskiem Małym a Biłgorajem. Dlaczego policja jechała przez Korczów? Nie wynikało to z błędu służb, a źle przekazanej informacji przez uczestnika wypadku. – Osoba, która zawiadomiła nas o wypadku, twierdziła, że jadąc minęli Gliny. Osoba ta straciła orientację – wyjaśnia Joanna Klimek, rzecznik biłgorajskiej policji. Dodaje, że pojazdy nie jechały w kolumnie. Być może służby spotkały się na drodze, szukając poszkodowanych.
Dopiero po zlokalizowaniu miejsca wykonanego połączania udało się ustalić miejsce zdarzenia. Okazało się, że kierujący renault laguną na zakręcie stracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego auto wypadło z drogi i dachowało. Kierujący był nietrzeźwy, miał w organizmie prawie 3 promile alkoholu. Samochodem oprócz kierowcy podróżowały jeszcze trzy osoby. Kierowca i 29-letnia pasażerka zostali przewiezieni do szpitala w Biłgoraju. Kobieta nie odniosła poważnych obrażeń. Dwaj mężczyźni w wieku 26 i 31 lat zostali przewiezieni do szpitala w Janowie Lubelskim. Wszyscy to mieszkańcy gminy Łukowa.
Wszystkie pojazdy musiały mieć włączone sygnały zarówno świetlne, jak i dźwiękowe. Wynika to z prawa o ruchu drogowym: "Pojazd uprzywilejowany – pojazd wysyłający sygnały świetlne w postaci niebieskich świateł błyskowych i jednocześnie sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie, jadący z włączonymi światłami mijania lub drogowymi; określenie to obejmuje również pojazdy jadące w kolumnie, na której początku i na końcu znajdują się pojazdy uprzywilejowane wysyłające dodatkowo sygnały świetlne w postaci czerwonego światła błyskowego".
Komentarze (0)