Mieszkańcy osiedla Sitarska-Kępy skarżą się, że plac zabaw znajdujący się przy miejscowym przedszkolu jest zamykany na klucz. Dzieci korzystać z niego mogą tylko w godzinach pracy placówki. Oburza to mieszkańców. Twierdzą, że działanie to jest skandaliczne. – Zawsze plac był otwarty i tak powinno być. W innych przedszkolach nie jest zamykany. U nas dzieci nie mają gdzie się bawić, przychodzą i widzą plac zabaw przez płot, a wejść do niego nie mogą – twierdzi mieszkanka osiedla. Dodaje, że maluchy przychodzą na plac pod opieka dorosłych, więc nie ma obaw, aby doszło do wandalizmu. Nawet gdyby jakieś urządzenie zostało uszkodzone, w przedszkolu funkcjonuje monitoring. – Nie widzę powodu, żeby zamykać teren – mówi. Dodaje, że zdarzyła się sytuacja, gdy na placu zamknięto osoby z dziećmi. Nie zauważono ich. – To jest coś okropnego – podkreśla. Rodzice tłumaczą, że ich dzieci widzą z domów okien plac zabaw, na którym nie mogą się bawić. Podkreślają, że tak kuriozalnej sytuacji nie ma w innych częściach miasta.
Głos ten popiera Zbigniew Kita. Zauważa, że plac ten zawsze był otwarty od strony boiska sportowego. – Zawsze można było korzystać z tych urządzeń, które są urządzeniami miejskimi, a więc naszymi, bo to za nasze pieniądze i nasze podatki zostały zakupione. Nie widzę najmniejszego problemu, aby po godz. 16 mieszkańcy mogli korzystać z tego terenu. Powrócimy do dobrych praktyk – mówił.
Problem mieszkańców rozwiał wiceburmistrz Michał Dec, który podkreślił, że plac zabaw powinien być ogólnodostępny. - Miasto bardzo mocno monitoruje place zabaw znajdujące się przy szkołach podstawowych, które są od kilku lat otwarte. Nie ma niszczenia urządzeń, a są one drogie. Przy przedszkolu plac zabaw powinien być dostępny, ale trzeba uzgodnić z dyrektorem placówki na jakich zasadach – dodał. Zaznaczył, że z pewnością będzie to korzystne dla mieszkańców miasta – babć, dziadków, rodziców i maluchów.
Komentarze (0)