-Wybory do Parlamentu Europejskiego już 9 czerwca 2024 r. Czy ważne są dla Polski? Czy warto głosować, a jeśli tak to na kogo? Spróbuję się do tego odnieść stawiając kilka retorycznych pytań. A czy ważne dla Biłgoraja są: obwodnica północna, obwodnica Jana Pawła II, przebudowane ulice Zamojska, Kościuszki i Tarnogrodzka, zrewitalizowany Plac Wolności, albo czy potrzebna jest hala sportowa OSiR? Wymienione inwestycje kosztowały 149 172 083 zł, to akurat tyle ile pozyskał Biłgoraj z funduszy UE w latach 2005-2019. Czy moglibyśmy sobie wyobrazić funkcjonowanie miasta bez tej infrastruktury? A może chcielibyśmy wrócić do czasów, kiedy z Biłgoraja do Wrocławia jechało się kilkanaście godzin, bo nie było autostrad? Albo czekać godzinami na przejściach granicznych, żeby wyjechać za granicę? Czy w sytuacji, kiedy za naszą wschodnią granicą jest wojna i giną ludzie, czulibyśmy się bezpieczniej, gdybyśmy nie byli członkiem Unii Europejskiej i NATO? Odnosząc się do kwestii na kogo głosować, postawię kilka kolejnych pytań. Czy lepiej być kimś lubianym i szanowanym, z kim każdy się liczy, czy raczej karanym za łamanie praworządności, pomijanym przy ustalaniu kluczowych dla Unii spraw? Czy lepiej, aby wygrało ugrupowanie prounijne, czy może takie, którego jeden z liderów mówi o Unii jako o „wyimaginowanej wspólnocie”, inna liderka nazywa flagę Unii „szmatą”, jeszcze inny przedstawiciel, w tajnym garażu w Aleksandrowie drukuje nielegalnie bannery wyborcze, a „jedynkami” na liście kandydatów do parlamentu są osoby skazane prawomocnym wyrokiem? I jeszcze jedna sprawa, a mianowicie frekwencja! I znowu postawię pytanie. Czy gdyby frekwencja w wyborach parlamentarnych 15 października była taka jak zwykle, w okolicach 50 %, to czy doszłoby w Polsce do zmiany władzy, czy raczej sprawowałyby ją nadal ugrupowania niechętne Unii Europejskiej? - pyta były burmistrz, a obecnie radny Biłgoraja Janusz Rosłan.
reklama
Komentarze (0)