Na łamach NOWej wielokrotnie pisaliśmy o sprawach dotyczących osób publicznych, pełniących ważne funkcje w miejscowych urzędach, instytucjach czy samorządach. Nagłaśnialiśmy także wiele spraw kompromitujących te osoby. W kilku przypadkach tematami z naszego powiatu zainteresowały się ogólnopolskie media. Nasze miasto odwiedziła już Elżbieta Jaworowicz ze "Sprawy dla reportera" czy "Interwencja" Polsatu.
Po publikacji na łamach NOWej na jaw wyszła sprawa Jana K., radnego gminy Księżpol i pracownika starostwa powiatowego. Posiadał on nielegalną broń i amunicję, a biłgorajski sąd umorzył toczące się wobec niego postępowanie i uznał, że czyn ten jest mało szkodliwy społecznie. O wyroku pisał też Dziennik Wschodni w artykule "Mieli nielegalną broń. Wszyscy skazani, oprócz radnego. Sąd: znikoma szkodliwość społeczna". W ubiegłym tygodniu reportaż o tej sprawie nagrywała ekipa "Interwencji". Dziennikarz tej stacji Artur Borzęcki wraz z operatorem obrazu Jarosławem Podolakiem i realizatorem dźwięku Wojciechem Mrozkiem zbierali informacje w biłgorajskim sądzie, w Prokuraturze Okręgowej w Zamościu, w Urzędzie Gminy Księżpol i w starostwie powiatowym. Reporterzy odwiedzili także naszą redakcję.– Dowiedzieliśmy się o radnym gminy Księżpol, a zarazem urzędniku miejscowego starostwa powiatowego, który posiadał bez pozwolenia u siebie broń palną oraz ostrą amunicję i mimo zarzutów prokuratorskich nie poniósł żadnych konsekwencji. Postanowiliśmy się przyjrzeć bliżej tej bulwersującej historii. Potwierdziliśmy w prokuraturze, że radny Jan K., u którego funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji znaleźli rewolwer smith&wesson i amunicje do różnego rodzaju jednostek broni, nie posiadał na nie pozwolenia. To jest przestępstwo umyślne zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Według naszych ustaleń, na początku radny nie przyznawał się, że odnaleziona przez funkcjonariuszy broń należy do niego. Twierdził, iż została mu podrzucona. Dopiero po pewnym czasie zmienił zeznania i przypomniał sobie, że jednak ją onegdaj znalazł w budynku gospodarczym i... zatrzymał. Co interesujące, podczas przesłuchania przyznał śledczym, że zdawał sobie sprawę, iż broń posiada nielegalnie i jego obowiązkiem było powiadomienie policji. Jednak tego nie zrobił. Mimo że jako urzędnik i przewodniczący rady gminy powinien być nie tylko krystaliczny jak łza, ale przede wszystkim powinien świecić przykładem – mówi Artur Borzęcki, reporter "Interwencji". – Jan K. nie miał odwagi z nami porozmawiać, wytłumaczyć naszym telewidzom oraz jego wyborcom swojego karygodnego postępowania. Kiedy zobaczył ekipę telewizyjną, uciekł... W biłgorajskim sądzie usiłowaliśmy się też dowiedzieć, od kiedy nielegalne posiadanie broni jest znikomą szkodliwością czynu?... Niestety, na to pytanie nikt nam nie potrafił odpowiedzieć... Więcej szczegółów już wkrótce w Telewizji Polsat – dodaje.
Komentarze (0)