Małe nieporozumienie
Do redakcji naszej gazety przyszła kobieta, która prosiła o zainteresowanie się nurtującym ją tematem. – Przeczytałem ostatnio takie ogłoszenie w gminie, gdzie było napisane, że za padłe zwierzęta należy się rolnikowi odszkodowanie. Temat mnie zaciekawił, bo na wiosnę zachorowały mi gęsi i wszystkie padły – mówiła. Przyznała, że chodziło o kilka sztuk. – Nie wiedziałam, że w takiej sytuacji mogłam się starać o odszkodowanie. Czy to jest możliwe, że dostałabym jakieś pieniądze? – pytała kobieta, prosząc o zainteresowanie się tematem.
Faktycznie, ostatnio w gminie Aleksandrów pojawiło się ogłoszenie i w jednym z jego punktów była poruszona kwestia odszkodowań za padłe zwierzęta. W ogłoszeniu czytamy, że ze środków budżetu państwa przysługuje odszkodowanie m.in. za bydło, świnie, owce, kozy, konie, kury, kaczki, gęsi, indyki, perlice, przepiórki, kuropatwy, bażanty, strusie, jeleniowate utrzymywane w warunkach fermowych, rodziny pszczele oraz ryby słodkowodne. Warunek jest taki, że zabicie lub poddanie ubojowi zwierząt odbywa się z nakazu organów Inspekcji Weterynaryjnej w ramach zwalczania chorób zakaźnych zwierząt podlegających obowiązkowi zwalczania. Podobnie odszkodowanie przysługuje za zwierzęta padłe w trakcie zabiegów nakazanych przez organy Inspekcji Weterynaryjnej w ramach zwalczania i monitorowania chorób zakaźnych zwierząt podlegających obowiązkowi zwalczania.
Okazało się, że nasza Czytelniczka nie doczytała ogłoszenia do końca. W kolejnych jego punktach czytamy, że wójt gminy Aleksandrów ogłasza nabór na rzeczoznawców do szacowania zwierząt zabitych lub poddanych ubojowi w ramach zwalczania chorób zakaźnych zwierząt podlegających obowiązkowi zwalczania. Informacja o odszkodowaniach była podana dodatkowo. Niemniej jednak temat postanowiliśmy sprawdzić.
Potrzebni rzeczoznawcy
Z pytaniami mieszkanki powiatu zgłosiliśmy się do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Biłgoraju. Tam dowiedzieliśmy się, że na polecenie Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Lublinie Powiatowy Lekarz Weterynarii w Biłgoraju zwrócił się do gmin naszego powiatu z prośbą o powołanie dodatkowych rzeczoznawców do szacowania w związku z zagrożeniem związanym z afrykańskim pomorem świń. – W gminach są obecnie wyznaczeni rzeczoznawcy, jednak ich liczba może być niewystarczająca. Zwróciliśmy się więc do gmin o zwiększenie liczby rzeczoznawców, tak aby przynajmniej w jednej gminie były dwa zespoły po dwóch rzeczoznawców. Ma to ścisły związek z pojawieniem się w naszym województwie afrykańskiego pomoru świń – wyjaśnia kierownik zespołu ds. zdrowia i ochrony zwierząt lek. wet. Mirosław Małek. – Przykładowo, prowadzimy w naszym kraju od 2008 roku program monitorowania i zwalczania choroby Aujeszkyego u świń. Realizacja tego programu polega na pobieraniu i badaniu krwi od świń. W trakcie takiego badania może się zdarzyć padnięcie badanego zwierzęcia. Wówczas Powiatowy Lekarz Weterynarii przystępuje wraz z dwoma rzeczoznawcami do oszacowania wartości rynkowej zwierzęcia i wypłaca rolnikowi odszkodowanie – dodaje.
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku wystąpienia afrykańskiego pomoru świń w gospodarstwie lub miejscowości. Niemniej jednak tutaj powiatowy lekarz weterynarii w ramach zwalczania choroby zakaźnej podlegającej obowiązkowi zwalczania nakazuje zabicie i utylizację zwierząt chorych i podejrzanych o chorobę. Liczba ubitych sztuk może być znaczna, a więc i cała procedura szacowania i wypłaty odszkodowań wymaga zaangażowania większej liczby rzeczoznawców i innych niezbędnych środków. W związku z powyższym konieczne jest wyznaczenie dodatkowych osób do szacowania zwierząt, paszy i sprzętu.
Aby zostać rzeczoznawcą, trzeba spełniać pewne warunki, które ściśle określają przepisy. Jednym z wymagań jest posiadanie odpowiedniego wykształcenia oraz miejsce zamieszkania na terenie danej gminy. Rzeczoznawca nie pracuje za darmo. Otrzymuje on 1/120 przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. W praktyce jest to około 30 zł za godzinę wykonanej pracy.
Lek. wet. Mirosław Małek uspokaja. – Na szczęście na dzień dzisiejszy nie mamy zagrożenia w powiecie biłgorajskim afrykańskim pomorem świń. Dzięki sprawnym działaniom Inspekcji Weterynaryjnej w województwie lubelskim udało się opanować i zlikwidować wszystkie ogniska ASF, które wystąpiły u świń. Nie są notowane nowe przypadki choroby na terenie województwa – mówi.
Dla kogo odszkodowanie?
Mimo że temat dotyczył rzeczoznawców, to chcieliśmy się dowiedzieć, jak się ma rzecz z odszkodowaniami za padłe zwierzęta. – Za wszystkie zwierzęta zabite lub padłe w wyniku zwalczania chorób zakaźnych, które zgodnie z przepisami podlegają obowiązkowemu zwalczaniu, są wypłacane odszkodowania. Za pozostałe nie ma żadnych odszkodowań – informował lekarz weterynarii. – Na przykład u świń takimi chorobami są afrykański pomór świń, klasyczny pomór świń, choroba pęcherzykowa świń, choroba Aujeszkyego, pryszczyca. Natomiast u bydła będzie to gruźlica, bruceloza, białaczka, pryszczyca, choroba niebieskiego języka i inne. Są też choroby u pszczół, jak np. zgnilec amerykański pszczół, który także podlega obowiązkowi zwalczania. Tu należy dodać, że zgnilec amerykański pszczół charakteryzuje się dużą odpornością na czynniki atmosferyczne. Bakteria ją wywołująca wytwarza przetrwalniki, które mogą przetrwać latami i w odpowiednim momencie wywołać chorobę. Dlatego w tym przypadku posługujemy się metodą radykalną, bo niszczymy sprzęt poprzez spalenie – opisuje Mirosław Małek, dodając, że wówczas pszczelarzowi trzeba zapłacić odszkodowanie za zniszczone ule i sprzęt pszczelarski. Jeśli chodzi o drób, to chorobą, w której najczęściej Inspekcja Weterynaryjna wypłaca odszkodowanie, jest salmonelloza drobiu zarówno brojlerów, jak i kur niosek. Przy czym odszkodowania są wypłacane w przypadku wystąpienia salmonellozy drobiu tym gospodarzom, u których stwierdzono salmonellozę i którzy prowadzą program zwalczania i monitorowania salmonellozy drobiu oraz posiadają stada liczące powyżej 350 sztuk drobiu. Małe gospodarstwa drobiarskie nie podlegają tym przepisom.
– Nigdy nie zdarzyło się u nas, żeby ktoś był niezadowolony z odszkodowania. Szacowanie staramy się tak wykonywać, żeby gospodarz nie był poszkodowany, by wartość rynkowa zwierzęcia faktycznie mu się zwróciła – zaznacza lekarz weterynarii.
Komentarze (0)