A są takie przykłady i takie chcę postawić za wzór godny do naśladowania, i to mimo trudnych czasów, mimo rozszerzającej się groźnie epidemii i w czasie stanowczych protestów wielu kobiet. Mimo wszystko chcę – jakby dla odmiany – przedstawić pozytywne przykłady z życia bliskiej mi majdańskiej społeczności, która – mówiąc obrazowo – jest jak uśpiony wulkan, który daje ponownie o sobie znać swą energią i przypomina o przywiązaniu do swej miejscowości. Przypomnę. W latach 2010-2012 o mały włos założono by w Majdanie gminę, a tym małym włosem było niepełne poparcie sąsiadującej wioski, której nazwę celowo tu pomijam, żeby nie jątrzyć. Życie już dowiodło, że to niepowodzenie wcale nie zdeprymowało majdańskich tamtych społeczników, bo oni dalej wykazują się energią i troską o to, co Majdanom było i jest potrzebne. Np. w międzyczasie zbudowali drogę dojazdową do cmentarza, nieśli wiele razy pomoc potrzebującym, np. dziewczynce dotkniętej głęboką niepełnosprawnością, oddali już jako cała społeczność ponad 100 l krwi, nie mówiąc już o ich pasjach śpiewaczych, które kultywują wytrwale i szeroko, nawet za granicą. Teraz znaleźli inny sposób na samorealizację. Stworzyli prężną wspólnotę parafialną, którą, mówiąc kolokwialnie, wywalczono, bo sama nie spadła im z nieba. Mało tego, pokonali opór i niewiarę w powodzenie, by w majdańskim środowisku robić inaczej i nowocześniej. Zabiegali o to przez szereg lat. Brakowało im jednak zaangażowanego proboszcza, więc jeździli kilkakrotnie do samego biskupa, prosząc o nowego gospodarza parafii, takiego z wizją i ambicjami. I takiego od półtora roku mają. To młody ks. Adam Sobczak, były dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. Mają wreszcie to, co chcieli. Kapłan ma duże doświadczenie i predyspozycje do skutecznego kierowania i organizowania parafian do użytecznych celów. Najpierw zajął się z powodzeniem wnętrzem światyni, a teraz porządkuje otoczenie kościoła, a nawet poza nim. Podjął się zagospodarowania dużego placu wokół plebanii z myślą o dostosowaniu go do dzisiejszych potrzeb parafii. Ten plac przez dziesięciolecia świecił pustką po dawnych zabudowaniach gospodarskich. Pamiętam stojącą tam starą amfiladową plebanię, stodołę, chlewik i dom dla organisty, tzw. organistówkę, w której po wojnie była też izba szkolna. Uczyłem się w niej, siedząc w ławce, oglądałem przez szybę w drzwiach krzątającą się z dzieciakami panią Julkę, żonę organisty Franka Tyszko. Teraz powstała nowa wizja zagospodarowania tego placu, zasadzenia go oryginalnymi drzewkami wzdłuż przemyślanych alejek i uczynienia z niego parafialnego parku. Powstaje też zadaszona altana na spotkania parafian i oczka wodne. Robi to proboszcz profesjonalnie, zaczynając od kompleksowego projektu i konsultowania go z poszerzoną Radą Parafialną, też inną niż dotychczas. Poszerzył ją o przedstawicieli wszystkich miejscowych agend, a w składzie rady znalazły się po raz pierwszy kobiety. To niby normalne jak na obecne czasy, ale podobne zmiany, jak wiemy, zachodziły w Kościele powoli i rzadko. Takie podejście do zarządzania parafią znamionuje postęp i wiarę w powodzenie. Coś mi to przypomina, kiedy w latach studenckich (lata 60. ubiegłego wieku) zakładałem reprezentatywną dla środowiska studenckiego radę programową przy pierwszym w Polsce studenckim klubie prasy i dyskusji, nomen omen o nazwie Kropka. Wiedziałem, że duża rada to potencjał, ale też i dużo problemów i zadań, i tego się nie bałem, bo byłem zaangażowanym optymistą i jednocześnie realistą, mierząc siły na zamiary. Wydaje mi się, że taki jest ten majdański proboszcz. Duże zmiany na korzyść ekologii wprowadza też na cmentarzu. Wydał wręcz wojnę plastikom i zaśmiecaniu, informuje o tym pokaźna tablica przy wejściu na cmentarz. To prawdziwa rewolucja w sposobie podejścia do pielęgnacji nagrobków. W tym roku postanowiono, żeby na Wszystkich Świętych nie wywozić śmieci, żeby wszystkim zadziałać na wyobraźnię, ile powstaje na cmentarzu odpadów, z którymi, jak wiemy, są olbrzymie problemy utylizacyjne, a nawet przy wywozie. Z początkiem 2021 r. wprowadza po zatwierdzeniu przez Radę Parafialną absolutny zakaz wnoszenia na cmentarz dekoracji z tworzyw sztucznych. Tylko świeczki i wkłady w lampionach oraz żywe kwiaty mają być powszechne. Ja z takimi praktykami spotkałem się 40 lat temu w Niemczech i wtedy tego nie rozumiałem, a nawet wydawało mi się, że to przejaw laicyzmu i niemieckiego przesadnego porządku "ordungu". Teraz staje się to i u nas oczywiste i zrozumiałe. Ekologia stała się teraz nauką Bożą, zapoczątkował ją sam papież Franciszek i jego encyklika Laudato Si, dlatego też mam taką nadzieję, że wszyscy uszanują tę naukę.
Biłgorajczyk
Komentarze (0)