To było 21 lat grania i pracy jako trener - w jednym klubie. Nie brakuje panu tej Łady? Przyjechałem tutaj w 1996 roku i do momentu odejścia byłem ciągle w tym klubie. Przeżyłem z Ładą wzloty i upadki. Łącznie z rozwiązaniem klubu. Byłem nawet wśród osób, które zakładały to nowe stowarzyszenie. Uczestniczyłem wtedy w bardzo trudnych rozmowach z ZOZPN, w czasie kiedy po rozwiązaniu klubu chcieliśmy, żeby dopuszczono nas do gry w klasie A. Wtedy takie pozwolenie dostał Hetman Zamość. My rozpoczęliśmy od klasy B. Postanowiliśmy się zachować honorowo i tyle. Przeszedłem z tym klubem dosłownie wszystkie szczeble, od tej najniższej klasy. Ale wszystko się kiedyś kończy. Jeden z fajnych działaczy z Lubartowa powiedział, że Łada Biłgoraj to trochę takie moje dziecko, które rosło powoli. Trudno się odciąć od tego. Nie ukrywam, że cały czas sympatyzuję z tym klubem, ale życie napisało taki scenariusz. Ja w pewnym momencie musiałem zrezygnować, ale nie chcę się już rozwodzić nad przyczynami. Powiedzmy, że również ze względów zdrowotnych. Idziecie na środowy mecz Łady? CZYTAJ TU: Łada podejmuje Tomasovię W pierwszym zespole Łady Biłgoraj rozegrał pan 490 meczów ligowych i pucharowych i strzelił 224 gole. W całej historii Łady nikt nie ma więcej i w najbliższych latach raczej nikt nie będzie miał. Powiem wprost. Jestem wdzięczny Markowi Sztochelowi, który to skrzętnie wyliczył. Bo powiem szczerze, ja kompletnie nie miałem świadomości, ile tego jest. Po prostu nie wiedziałem. Jak zobaczyłem siebie na okładce tej publikacji o historii Łady Biłgoraj, to sam zadzwoniłem do autora i zapytałem: dlaczego ja? Znam kilku zawodników, którzy są z Biłgoraja z krwi i kości, byli na pewno więcej lat w tym klubie. On mi odpowiedział: ze względu na te liczby. Ja jestem z tego dumny. Były różne koleje, losy, w czasie tej kariery w Ładzie Biłgoraj, wzloty i upadki, do tego kontuzje. W tym czasie trzy razy byłem na stole operacyjnym, tych wyrzeczeń trochę też było. Napastnik żyje z podań i na pewno trafiłem też na dobry grunt. Wielu fajnych zawodników przewinęło się przez Ładę i dzięki temu ja też mogłem mieć takie statystyki. Bramki strzelone Hutnikowi Kraków, Sandecji Nowy Sącz czy Koronie Kielce to jednak zapadają w pamięci. Przy całym szacunku dla wszystkich rywali, jest to inny wymiar. Dodajmy, że jest pan z Włodawy i w tym klubie też pan grał. To skąd wziął się ten Biłgoraj? (...) Cała i długa rozmowa z Ireneuszem Zarczukiem - tylko w papierowym, najnowszym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Od wtorku w kioskach, sklepach i punktach kolportażu w powiecie biłgorajskim. Jakie kluby namawiały Zarczuka do przejścia, kiedy grał w Ładzie? Czy najlepsze kluby piłkarskie w powiecie biłgorajskim to Grom Różaniec i Błękitni Obsza? Czy zagląda jeszcze na mecz Łady i jak ocenia swój były klub? I czy nie chciałby do Łady Biłgoraj wrócić? Sporo tych pytań i sporo ważnych odpowiedzi. Szczegóły na sportowych stronach, w papierowej Nowej Gazecie Biłgorajskiej.
Żywa ikona Łady Biłgoraj. "Nie zarzekam się, że tu kiedyś nie wrócę".
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Sport<b>To było 21 lat grania i pracy jako trener - w jednym klubie. Nie brakuje panu tej Łady?</b>
Przyjechałem tutaj w 1996 roku i do momentu odejścia byłem ciągle w tym klubie. Przeżyłem z Ładą wzloty i upadki. Łącznie z rozwiązaniem klubu. Byłem nawet wśród osób, które zakładały to nowe stowarzysz
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)