Trener Łady Biłgoraj: Czołówka powoli się klaruje

- Zaczęło się bosko, a za chwilę byliśmy w piekle. Prowadzimy 1:0, mamy sytuację na 2:0 i nie strzelamy, a że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to po chwili straciliśmy dwie bramki. Mało tego, Huczwa miała na 3:1 i na pustą bramkę, wtedy pewnie byłoby bardzo trudno. Co powiedziałem chłopakom w szatni? A to już niech zostanie między nami, ale było spokojnie. Tu nie ma co krzyczeć, bo to na nikogo nie działa. W drugiej połowie może Huczwa opadła z sił, ale na pewno się cofnęła i chyba czekała na kontry. Nasza druga połowa była zdecydowanie lepsza. Na pewno ta czerwona kartka też nam ułatwiła zadanie. Fajnie się skończyło, tylko ja mówię: my w tym meczu strzeliliśmy siedem bramek. Pięć dla siebie i te dwie dla nich, to nasze prezenty i kardynalne błędy. Damian Chmura nie powinien gościa faulować, tylko powinien go przyasekurować i nie dać mu się odwrócić. A druga to brak komunikacji między naszym bramkarzem a Bartkiem Myszakiem. Zgrał mu głową, ale tego się nie robi w światło bramki, tylko poza. Ważne, że dobrze się skończyło i są trzy punkty - mówi Jarosław Czarniecki, szkoleniowiec Łady 1945 Biłgoraj.

Po ośmiu kolejkach zespół z Biłgoraja prowadzi z kompletem ośmiu zwycięstw i pięcioma straconymi bramkami.

- Spodziewałem się na pewno Pogoni Łaszczówka w tej czołówce. Czy Unii Hrubieszów? Jako beniaminek grają, więc ciężko ich na razie rozszyfrować. Myślę, że do tej czołówki na pewno dołączą Igros i Huczwa. Ta czołówka powoli się klaruje i bardzo się cieszę, że w niej jesteśmy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz pewnie nawet jak Łada za nisko wygra, to już dla niektórych będzie kryzys (śmiech). Najlepiej wszystko po 5:0, ale to dla kibiców laików. Ja na to tak nie patrzę. Chciałbym wygrać wszystkie mecze do końca sezonu po 1:0 i będę przeszczęśliwy - tłumaczy trener lidera zamojskiej klasy okręgowej.

fot. Łada Biłgoraj