W ubiegłym tygodniu przed biłgorajskim sądem odbyła się kolejna rozprawa w głośnej w Biłgoraju "aferze billboardowej".
Przypomnijmy. W czasie samorządowej kampanii wyborczej w Biłgoraju trzy razy pojawiły się banery ostro atakujące głównie ówczesnego burmistrza, Janusza Rosłana. Tuż przed wyborami samorządowymi w mieście kolportowano gazetkę "Wały Biłgorajskie", w której również oczerniono burmistrza. W związku z treściami na banerach Janusz Rosłan skierował prywatny akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi Borowcowi (w rozmowie z Nową Gazetą Biłgorajską zgodził się na publikację nazwiska i wizerunku), o którym głośno zrobiło się w całej Polsce w związku z aferą związaną z drukowaniem materiałów wyborczych kandydatów PiS w Aleksandrowie. Borowiec oskarżony jest o zniesławienie.
W sprawie zeznawali już między innymi Janusz Rosłan, Łukasz Borowiec, zarządca galerii, który wyraził zgodę na umieszczenie banerów, właściciel galerii, który o banerach miał dowiedzieć się z mediów i burmistrz Wojciech Gleń, który w kampanii wyborczej zamieścił post, w którym powoływał się na informacje umieszczone na banerach.
11 grudnia Rosłan i Borowiec po raz pierwszy w tej sprawie stanęli twarzą twarz na sali sądowej. Były burmistrz ze swoim pełnomocnikiem Markiem Błaszczakiem oraz Łukasz Borowiec nie ma w tej sprawie przedstawiciela. Między stronami nie doszło do bezpośredniej wymiany zdań.
Niespokojnie wokół Spokojnej
Na rozprawie w charakterze świadka zeznawał przedsiębiorca, który był "bohaterem" pierwszego z czterech punktów umieszczonego na słynnym bilbordzie pod Galerią Biłgorajską. To on złożył najkorzystniejszą ofertę w przetargu na remont ulicy Spokojnej, który następnie został unieważniony. W konsekwencji, zdaniem autora baneru, miasto straciło na tym działaniu 500 tys. zł. Przedsiębiorca z Biłgoraja długo zeznawał i odpowiadał na pytania sądu, Marka Błaszczaka oraz Łukasza Borowca."Afera" miała polegać na tym, że w 2022 Miasto Biłgoraj ogłosiło przetarg na remont ulicy Spokojnej w Biłgoraju. Wpłynęły cztery oferty, najtańsza od firmy świadka opiewająca na 5,9 mln zł. Po otwarciu ofert burmistrz unieważnił jednak przetarg, gdyż, jak uzasadniono w dokumentacji przetargowej, "oferta z najniższą kwotą, przewyższała kwotę, jaką Zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia".
- Wygrałem pierwszy przetarg, ale został on unieważniony po całej procedurze wzywania mnie do uzupełnienia dokumentów (...). Byłem zły, zirytowany, bo firma lokalna chciała zrobić za mniejszą kwotę, a została wybrana droższa oferta firmy spoza miasta -mówił przed sądem przedsiębiorca z Biłgoraja.
Pełnomocnik Rosłana dowodził, że, zgodnie z prawem Zamówień Publicznych, w takiej sytuacji unieważnienie przetargu było uzasadnione. Ogłoszono kolejny przetarg i wybrano firmę, która ostatecznie wykonała zadanie za 6,4 mln zł. (W tym przetargu firma z Biłgoraja również złożyła ofertę i była to oferta najdroższa).
- Z dokumentów ewidentnie wynika, że miasto straciło na tym, że w pierwszym przetargu nie wybrało mojej oferty - mówił świadek. Przedsiębiorca przyznał, że mniej więcej w okresie trwania przetargów na remont ulicy Spokojnej, ze względów prestiżowych, przeniósł siedzibę firmy z Biłgoraja do Warszawy.
Przedsiębiorca zgodził się z pełnomocnikiem Rosłana, że podczas przetargu nie złamano prawa Zamówień Publicznych, a on sam nie składał skarg na całą procedurę przetargu (....)
Co jeszcze zeznał świadek? Czy wiedział o treści baneru? Co z kolejnym świadkiem, który miał udzielić informacji na temat rzekomego żądania łapówki? Więcej o sprawie przeczytacie w aktualnym, papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Dostępna od dziś w wybranych sklepach i punkach prasowych na terenie całego powiatu oraz na eprasa.pl
Komentarze (0)