Wójt: "To szansa na oszczędności"
Podczas lipcowej sesji rady gminy Biłgoraj wójt Dariusz Świerczyński przekonywał radnych, że utworzenie spółdzielni energetycznej to sposób na optymalizację kosztów energii w gminie. Jak podkreślał, dzięki bilansowaniu nadwyżek z instalacji OZE w różnych obiektach (np. szkoły, stacje wodociągowe), gmina mogłaby zaoszczędzić nawet 300 tys. zł rocznie.
- To nie jest spółka, która ma zarabiać, ale forma oszczędności. Tajemnicą spółdzielni jest to, że zarabiamy na dystrybucji – tłumaczył. Wskazywał przykład: prąd wyprodukowany latem w szkole w Smólsku mógłby zasilać stację w Dąbrowicy. Brzmiało to jak scenariusz samorządowej rewolucji energetycznej.
Radni: Pytania bez odpowiedzi
Propozycja wójta spotkała się jednak z falą wątpliwości. Radny Jan Majewski wskazywał na brak pełnych danych i ryzyko związane z kosztem obsługi projektu. Bo, jak mówił radny Majewski, "panu, który oferuje prowadzenie spółdzielni, trzeba zapłacić 80 tys. zł rocznie za prowadzenie projektu".
– Aby podejmować decyzje w oparciu o fakty, trzeba spojrzeć realnie na liczby. Twierdzenie, że przystąpienie gminy do spółdzielni obniży zapotrzebowanie na energię, jest błędne. Koszty globalne mogą się zmniejszyć, ale zapotrzebowanie gminy pozostaje takie samo. Nasza gmina produkuje obecnie zaledwie 153 kW energii - to równowartość energii produkowanej przez około 15 gospodarstw domowych posiadających instalację fotowoltaiczną na starych zasadach. Tymczasem całkowite potrzeby gminy sięgają 1,2 miliona kW.
Na czym więc oparty jest pomysł "genialnych oszczędności"? Na tym, że część opłat, które zwykle trafiają do PGE, miałaby zostać w spółdzielni.
-Nie mamy jednak żadnej gwarancji, że opłaty, które pozostają, nie wzrosną. I tak naprawdę nie mamy wpływu na ceny energii. Przystępując do spółdzielni, gmina nie kontroluje cen ani ryzyka finansowego - zauważa radny Majewski.
Z kolei radny Andrzej Kiesz podkreślał, że nie otrzymał odpowiedzi na pytanie o odpowiedzialność osób prowadzących spółdzielnię za ewentualne błędne decyzje.
– Dysponujemy pieniędzmi mieszkańców i odpowiadamy za nie. Nie możemy ich ryzykować w ciemno – mówił.
Wynik głosowania przesądził Adamek
Ostatecznie, w głosowaniu nad uchwałą, projekt poparło 7 radnych, a 8 było przeciw. Decydujący głos oddał właśnie Tomasz Adamek, nowy radny, który opowiedział się po stronie sceptyków tworzenia spółdzielni. To wyraźny sygnał, że jego obecność może w kolejnych miesiącach istotnie wpływać na losy propozycji wójta.
Sprawa wróci na sesję
Mimo porażki wójt nie rezygnuje z pomysłu. Projekt uchwały o przystąpieniu do spółdzielni energetycznej ponownie znalazł się w porządku obrad najbliższej sesji zaplanowanej na 28 sierpnia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.