kolportaż baner główny

- Reklama -

- Reklama -

Zapomniana historia pomnika

- Reklama -

Na polanie na skraju lasu, gdzieś między Biszczą a Księżpolem, stoi pomnik. Co prawda teren wokół niego jest ogrodzony i wyłożony betonowymi kratkami, ale przyroda i tak tu bierze górę. Co roku drzewa, krzewy i bujne zielska zarastają miejsce pamięci. Pomnik niemalże chowa się w tym zielonym gąszczu.
Trafić do tego miejsca też nie jest łatwo. Nie ma żadnych tabliczek informacyjnych czy kierunkowskazów, jak do niego dojechać. Szybciej znajdą go zagubieni grzybiarze niż ktoś, kto chce odwiedzić to miejsce. – Rok temu z córką byliśmy na rowerach w terenie i gdzieś pod lasem znaleźliśmy jakiś pomnik. Jak zobaczyliśmy, w jakim jest stanie, od razu postanowiliśmy się wziąć do roboty – mówi Piotr Wojnar z Tarnogrodu. Postanowił powrócić w to miejsce i doprowadzić pomnik do ładu. – Chcieliśmy odnaleźć to miejsce i tak też zrobiliśmy. Po odnalezieniu spędziliśmy tam kilka godzin i jesteśmy naprawdę dumni z efektów naszej pracy – powiedział. 
Mieszkaniec Tarnogrodu wykarczował rosnące przy pomniku krzewy i drzewa, wykosił teren wokół niego i oczyścił betonowe płytki. Pracy było wiele, ale po wykonaniu wszystkich czynności można było poczuć się dumnym, że bezinteresownie zrobiło się coś pożytecznego dla swojej małej Ojczyzny. To nauka historii i zacny przykład dla kolejnych pokoleń. 
O spontanicznej akcji poinformowała nasz tygodnik znajoma Piotra Wojnara. Chcieliśmy odnaleźć więcej informacji na temat tego miejsca pamięci, ale okazało się to trudnym zadaniem.
Miejsce to leży na terytorium gminy Biszcza, ale poza krótką wzmianką, że pomnik istnieje, nie ma innych informacji. Wątek mogiły lotników alianckich, jak potocznie jest nazywane to miejsce, jest także poruszany na forach poświęconych historii drugiej wojny światowej. Jak zaznaczają miłośnicy historii, na tym terenie nie było żadnych akcji z udziałem wojsk alianckich. Podają, że najbliższe miejsce upadku samolotu alianckiego to położony ok. 30 km na zachód Rudnik nad Sanem. Nie zgadza się jednak rok i dalszy los lotników. – A może to jakaś maszyna utracona w ramach jednej z operacji Frantic? – zastanawiają się. Jak podają, w tej okolicy przelatywali Amerykanie w czasie operacji Frantic III i V, loty były bez strat.
Informacji na temat mogiły nie posiada także Gminna Biblioteka Publiczna, chociaż jej historia jest bardzo interesująca. Pracownik biblioteki Ewa Szabat przed laty zbierała przekazy ustne mieszkańców dotyczące historii gminy, szczególnie pamiętane przez żyjących jeszcze świadków czasy drugiej wojny światowej. Niestety, nie udało się jej nagrać wywiadu na temat mogiły w folwarku. – Nie mamy żadnego źródła pisanego w zbiorach naszej biblioteki na temat tego pomnika. Z przekazów ustnych jedynie wiem, że żołnierze alianccy przebywali w jednym z obozów jenieckich, skąd prawdopodobnie uciekli. Przemieszczając się okolicznymi lasami, zatrzymali się w okolicy Kamionki. Ci żołnierze mieli zamiar dostać się do Puszczy Solskiej, ale omyłkowo skierowali się w kierunku Biszczy. Ponoć ktoś ich zobaczy i wydał. Żołnierzy w tym miejscu złapano i rozstrzelano – opowiada Ewa Szabat z biszczańskiej biblioteki. Z przekazów wynika, że kamień upamiętniający te wydarzenia powstał z inicjatywy harcerzy działających przy Szkole Podstawowej w Bukowinie. Uczniowie pełnili także symboliczną opiekę nad tym miejscem. 
Historia jest bardzo ciekawa i być może żyją jeszcze osoby, które pamiętają więcej szczegółów. Bibliotekarka zwraca się z apelem do mieszkańców gminy Biszcza i okolicznych miejscowości o przekazanie swoich wspomnień. – Jest to biała plama w historii naszej gminy, a żyjących świadków tamtych czasów jest coraz mniej. Jeżeli są osoby, które cokolwiek wiedzą na ten temat, bardzo prosimy o kontakt z biblioteką. Można zadzwonić pod numer Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Biszczy (84 685 60 67) lub napisać do nas za pośrednictwem poczty elektronicznej (info@goksirbiszcza.pl) – zachęca. 
Przyłączamy się do prośby pani dyrektor i zachęcamy czytelników do dzielenia się swoimi wspomnieniami na ten temat. Może ktoś coś wie lub pamięta o historii żołnierzy alianckich, którzy zginęli w okolicach Kamionki. Liczymy, że za pośrednictwem nowoczesnych środków przekazu uda się dotrzeć do informacji, które zachowamy dla potomnych. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.