- Reklama -

- Reklama -

Zaniedbania w szpitalu?

- Reklama -

Czesław Zwolak to mieszkaniec Biłgoraja. 28 grudnia 2013 roku uległ wypadkowi, doznając urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym. W wyniku tego nastąpił ucisk rdzenia kręgowego i zmiana w jego obrębie. Po około trzech godzinach został przewieziony do SOR ZOZ Arion Szpitale w Biłgoraju. Mężczyzna twierdzi, że podczas pobytu dopuszczano się szeregu zaniedbań, które doprowadziły go do kalectwa i niemożliwości wykonywania pracy.

12 stycznia 2015 roku Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju wszczęła śledztwo w sprawie narażenia mieszkańca Biłgoraja na bezpośrednie narażenie utraty życia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez niewłaściwe badania i błędne leczenie na skutek nieprawidłowej diagnozy, błędne konsultacje wykonane przez osoby bez specjalizacji oraz zaniechanie wykonania niezbędnych badań diagnostycznych w czasie leczenia go przez lekarzy z Arion Szpitale Zespół Opieki Zdrowotnej w Biłgoraju. Zdarzenia miały miejsce od 28 grudnia 2013 roku do 30 grudnia 2013 roku.

toyota Yaris

Czesław Zwolak swoją historię przedstawił podczas obrad sesji Rady Powiatu. – Zaświadczam o bylejakości usług w biłgorajskim szpitalu. Starosta w lutym 2015 roku został o tym poinformowany – mówił. Dodał, że przez zaniechania lekarzy w szpitalu w Biłgoraju 4 miesiące leżał w klinice w Lublinie. – Gdy trafiłem do szpitala w Biłgoraju, nie było na oddziale ordynatora. Nie zajmowali się mną, chciałem, żeby przewieźli mnie do innego szpitala. Młoda lekarka mówiła, że sama nie może podjąć decyzji. Nie chciała również dzwonić do ordynatora – twierdził mężczyzna, który czekał do poniedziałku na oddziale. – Mogłem umrzeć. Powinienem być operowany w ciągu 24 godzin, a mnie przetrzymali 50 godzin. Nie zajmowali się moim leczeniem – mówił. Zaznaczył, że gdy biegły sądowy zabezpieczał jego dokumentację medyczną, okazało się, że są 72 strony tej dokumentacji.

Rok temu Czesław Zwolak przedstawiał sytuację staroście Marianowi Tokarskiemu. – Mam pretensję do starosty. Chciałem pomóc w reorganizacji szpitala. Starosta pytał mnie, czego ja oczekuje. Odpowiedziałem, że mam pomysły na zmiany w formule zarządzania. Starosta powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo Arion płaci czynsz regularnie – wyjaśniał Czesław Zwolak.

Mówił, że wystąpił do starosty o szczegółowe dokumenty m.in. treści umów i aneksów dotyczących dzierżawy szpitala, terminowości uiszczenia czynszu. – Szpital to majątek komunalny. To jest wspólny majątek, którym zarządza starosta – mówił Czesław Zwolak. Zaznaczył, że po jego prośbach o udostępnienie dokumentów nastąpiło „boksowanie papierkowe”. Dokumenty nie trafiały do mieszkańca. Sprawa została skierowana do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Mężczyzna podkreślił, że złożył zawiadomienie do prokuratury. Ta zdecydowała, że ma on swoich racji dochodzić na drodze administracyjno-sądowej, a nie karnej. Jak twierdzi mężczyzna, sąd nakazał prokuratorze wszcząć śledztwo.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

Mężczyzna jest oburzony zaistniałą sytuacją. – To ja mam służyć staroście? – pytał mężczyzna. – Ten organ jest po to, aby starosta służył mi. Starosta powinien doprowadzić do tego, żeby takich sytuacji nie było – mówił. Dodał, że jego wystąpienie przed radnymi Rady Powiatu nie jest przypadkowe. – Radni mają mandat społeczny i reprezentują społeczeństwo.  Postanowiłem ruszyć to dla dobra społeczeństwa biłgorajskiego – mówił. 

 Starosta Marian Tokarski nie widzi zaniedbań ze swojej strony. Jego zdaniem, cała korespondencja była skrupulatnie badana przez pracowników i prawników. – Nie chcieliśmy problemu ustawić tak, że nie dopięliśmy obowiązków – mówił. Zaznaczył, że nie będzie komentował wypowiedzi dotyczącej funkcjonowania spółki Arion.

 Sprawa mężczyzny trafiła do prokuratury. 9 lutego br. do prokuratury wpłynął wniosek o niedopełnieniu obowiązku przez starostę z artykułu 231 paragraf 1 kodeksu karnego. Marian Tokarski twierdzi, że mężczyzna nie odwołał się od decyzji administracyjnej wydanej przez starostę. – Można było się odwołać. Nie odwołał się, tylko wniósł sprawę do prokuratury. Nie jestem nastawiony w ten sposób, aby utrudnić postępowanie. Czekam na decyzję prokuratory. Niech sąd rozstrzygnie. Ja poczucia winy nie mam – mówił. 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.