O tym, że prace na "Targowicy" wciąż trwają, mówił burmistrz miasteczka. – Przy "Targowicy" cały czas trwają prace. Ta część rzeczna, która była nieużytkiem zarośniętym krzewami, w tej chwili przyjęła funkcjonalną rolę – mówił Eugeniusz Stróż. – Jest tam około 60 stanowisk wyznaczonych. Są rezerwacje i opłaty, które dają większą kwotę niż pozostała część "Targowicy" – mówił burmistrz, przypominając, że z nowego placu korzystają handlujący cudzoziemcy, natomiast na pozostałym terenie handlują Polacy.
Na łamach naszej gazety pisaliśmy już, że remont placu "Targowicy" został podjęty jako odpowiedź miejscowego samorządu na prośby mieszkańców, którzy skarżą się na handlujących cudzoziemców. Wtedy burmistrz Tarnogrodu uspokajał, że dzięki remontom powierzchnia placu targowego i placu parkingowego przy stadionie powiększy się. Powstanie wówczas możliwość przeniesienia na plac targowy handlujących na ulicy obcokrajowców. I tak się stało. Teraz obcokrajowcy mają wyznaczone miejsca, gdzie mogą rozstawiać swoje stoiska.
Przypomnijmy też, że Czytelnicy NOWej Gazety Biłgorajskiej wielokrotnie zgłaszali do Redakcji problem cotygodniowego targu w Tarnogrodzie. Główne źródło problemu upatrywali w handlujących tam obcokrajowcach. Mieszkańcy podkreślali, że są oni wyjątkowo hałaśliwi. Twierdzili, że w dzień targowy nie mogą dojechać do własnych posesji. Utrudnione jest nie tylko wjeżdżanie, ale też i wyjeżdżanie z własnego podwórka. Dodawali, że jeśli problemu nie uda się rozwiązać, będą na tego typu niedogodności skazani na zawsze. Twierdzili, że niekiedy targowisko świeci pustkami, natomiast tłoczno jest na okolicznych ulicach. Bardzo często o cowtorkowych problemach mieszkańców Tarnogrodu mówił radny Ryszard Szponar. Mimo że sytuacja w początkowej fazie wydawała się bez wyjścia, rozwiązanie się znalazło i co najważniejsze sprawdza się.
Komentarze (0)