Prośby i argumenty na niewiele się zdały
O planach redukcji w zespołach karetek pogotowia ratunkowego w Zamościu, w tym stacji w Biłgoraju, z trzech do dwóch osób, w pogotowiu mówiło się od dawna. Ratownicy próbowali przekonać dyrekcję Samodzielnej Publicznej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Zamościu do zmiany planów, argumentując to troską o jakość świadczonych usług, ale, jak się okazało, bezskutecznie. Od pewnego czasu karetki jeżdżą w okrojonym składzie, a ratownicy alarmują, że sytuacja nie wygląda dobrze, zwłaszcza w Biłgoraju. - Dyrekcja SPSPRiTS w Zamościu zmniejszyła składy na dwie osoby: kierowca-ratownik i pielęgniarka, gdzie pracujące pielęgniarki w stacji pogotowia Biłgoraj są to osoby niemłode, więc noszenie sprzętu i pacjentów jest dla nich niemożliwe. A tu chodzi o zdrowie i życie pacjentów, a ciężar i odległości noszenia sprzętu jest niezgodne z przepisami BHP - alarmują ratownicy w piśmie, które trafić miało między innym do wicemarszałka województwa Lubelskiego czy do Burmistrza Biłgoraja. Ratownik medyczny, z którym udało nam się porozmawiać, potwierdza, że od momentu wprowadzenia cięć personalnych łatwo nie jest. - Dwie osoby to za mało. Czasami, gdy przyjeżdżamy do wypadku, jest pięć zespołów strażaków, w każdym zespole od czterech do sześciu osób. Czyli my przyjeżdżamy w dwie osoby do wypadku, a strażaków jest czasami kilkunastu lub więcej. My często nie dajemy sobie rady, żeby wszystko sprawnie zrobić - przyznaje ratownik. Nasz rozmówca wyjaśnia, że obecnie w Biłgoraju stacjonują dwa podstawowe zespoły ratownicze oraz dwa zespoły na podstacjach Frampol i Tarnogród, w skład których wchodzi dwóch ratowników, gdzie jedna z tych dwóch osób jest jednocześnie kierowcą. Piotr Zając, Dyrektor Samodzielnej Publicznej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Zamościu, pod którą podlega także Biłgoraj, potwierdza, że obszar powiatu biłgorajskiego zabezpieczają w sumie cztery zespoły. - W tym jeden specjalistyczny – w składzie trzyosobowym. Liczbę i rozmieszczenie określa Wojewódzki plan działania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego - dodaje dyrektor.Ratownicy: Jest źle. Nie dajemy rady tak pracować
Ratownicy alarmują, że zmniejszenie składu zespołu z trzech osób na dwie prowadzi do znacznego obniżenia jakości usług medycznych, co za tym idzie, zmniejsza to szanse na lepszą pomoc i przeżycie pacjentów. Tymczasem dyrekcja zapewnia, że większość składów w całej Polsce tak funkcjonuje i nie ma z tym problemów: -Obsada dwuosobowa jest w pełni uzasadniona faktycznie i ekonomicznie, a wdrażana w tutejszej jednostce już od kilku lat- mówi dyrektor Zając (...)Co o takim rozwiązaniu myślą ratownicy? Dlaczego dyrekcja zdecydowała się na cięcia i chce ustąpić? I co o tym wszystkim myśli Rzecznik Praw Obywatelskich, który w sprawie ratowników interweniował w Ministerstwie Zdrowia?
Więcej o sytuacji ratowników, a co za tym idzie, również pacjentów, przeczytacie już we wtorek w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej.
reklama
Komentarze (0)