PZPN opublikował i publicznie zaprezentował "Narodowy Model Gry". W zamyśle prezesa Zbigniewa Bońka i jego współpracowników cała Polska ma szkolić w ujednolicony sposób, żeby "mówić jednym piłkarskim językiem". Koordynatorem projektu był Marcin Dorna, 36-letni selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski zawodników do lat 21. Pomagało mu pięciu szkoleniowców, a nadzór merytoryczny sprawował dyrektor sportowy PZPN Stefan Majewski oraz związkowa Komisja Techniczna. Książka w wersji papierowej ma trafić do każdego z siedmiu tysięcy klubów piłkarskich w Polsce. Podręcznik można jednak pobrać w wersji elektronicznej (format PDF), chociażby ze strony internetowej zamojskiego OZPN (zozpn.pl). Oczywiście za darmo. Na 332 stronach autorzy zamieścili koncepcję szkolenia piłkarskiego od żaków po seniorów pod kątem reprezentacji narodowej. Szkoleniowcy znajdą w książce 56 zaproponowanych przez autorów ćwiczeń. Każde można obejrzeć w internecie po użyciu zeskanowanego z podręcznika odpowiedniego kodu.
Koordynator projektu Marcin Dorna podczas prezentacji tłumaczył, że "Narodowy Model Gry" ma być dla trenerów inspiracją, a nie instrukcją. Zamysł był taki, żeby adresaci, do których projekt został skierowany, czyli trenerzy grup dziecięcych i młodzieżowych dostali wędkę, a nie dobrze przyrządzoną, gotową do spożycia rybę. System gry ma się opierać na ustawieniu 1-4-3-3, ze wszystkimi jego odmianami. W mówieniu taki samym językiem ma pomóc trenerom zamieszczona w podręczniku ujednolicona nomenklatura. Trenerzy zgodnie potwierdzają, że w nawale różnego rodzaju materiałów szkoleniowych taki podręcznik był potrzebny. Jest jednak pewne ale. Czy szkoleniowcy trenerów z małych miejscowości będą w stanie wdrażać w życie sugestie "Narodowego Modelu Gry". Jak dotąd niewielu trenerów grup młodzieżowych zapoznało się z owym podręcznikiem, choć pewnie większość pobieżnie go obejrzała. I zapewne nie dlatego, że nie są skłonni do tego, żeby się dokształcać i stosować w swojej pracy właściwe wytyczne. – Bardzo dobra sprawa. Już siedem czy osiem lat temu trener Jerzy Engel przekonywał o konieczności wprowadzenia ujednoliconego systemu szkolenia. Zarys podręcznika znam, ale w szczegóły się nie wgłębiałem. Nie będę ukrywał, że brakuje mi czasu. Teraz jeszcze mam sporo "papierkowych" zaległości w szkole. Na pewno z podręcznika skorzystam – przekonuje Krzysztof Pardo, trener juniorów Łady 1945 Biłgoraj.
Nadmiar obowiązków to zmora szkoleniowców, pracujących w małych klubach naszego regionu. – Trenerzy nie są w stanie utrzymać się z wynagrodzenia za pracę szkoleniową w klubie piłkarskim, dlatego jest ona dla nich tylko dodatkiem do podstawowego zatrudnienia. Niektórzy trenerzy nie mają czasu, żeby skupić się tylko na szkoleniu młodzieży. Żeby żyć na przeciętnym poziomie, muszą niekiedy łapać kilka srok za ogon. Nie są w stanie w pełni poświęcić się pracy trenerskiej. I to jest największa bolączka polskiego systemu szkolenia. Do tego w małych miejscowościach dochodzą problemy demograficzne i migracyjne – twierdzi trener Krzysztof Pardo, który na co dzień pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w szkole w Hedwiżynie.
Szkoleniowcy uważają, że wsparcie z budżetu państwa oraz samorządu i związków piłkarskich wciąż jest za małe, żeby można było myśleć o skutecznym wdrażaniu na "nizinach" projektu pod nazwą "Narodowy Model Gry". Ich zdaniem niewiele mogą zmienić jednorazowe programy wspierania klubów, nawet gdy do wzięcia są spore kwoty. Konieczne są etaty dla trenerów, a zwłaszcza godziwe warunki zatrudnienia. Banalnie: jaka płaca, taka praca.
Komentarze (0)