Jest taki związek, czy go nie ma? To pytanie sprowokowało mnie do zdiagnozowania sytuacji na podstawie własnych obserwacji i cząstki wiedzy, jaką postanowiłem mieć przed podjęciem się napisania tego felietonu. Dodatkowo zachęciła mnie też do tego tematu ostatnia encyklika papieska Laudate si` – Bądź pochwalon, nt. ekologii, w której papież ostrzega ludzkość przed lekceważeniem zjawisk fizycznych na całym globie, jeśli będziemy beztrosko dalej eksploatować naszą planetę. Oczywiście, papież zwraca uwagę na problemy globalne, głównie na zachodzące ocieplenie na skutek gwałtownego przyrostu ilości tzw. gazów cieplarnianych. Takie gazy mamy również u nas w Biłgoraju, a i w powiecie, choć jeszcze w sposób incydentalny. Tu są winne nieodpowiednie piece do spalania i, niestety, spalane odpady chemiczne, za co grożą mandaty. Biłgoraj ma zakupić specjalny samochód laboratorium, które będzie z pewnej odległości oceniało "czystość" dymu wydobywającego się z komina. To może okazać się skutecznym i obiektywnym sposobem na walkę z nieodpowiednimi spalinami.
Ale wróćmy do naszych choinek i to tych wycinanych w lasach na potrzeby świąteczne. Według mnie, nie jest to już palący problem, bo nadzór ze strony Lasów Państwowych czuwa skutecznie nad tym, ale czasami łza w oku kręci się, jak wycina się bezmyślnie, a wycięte choinki nie znajdują odbiorcy i idą z konieczności na fajerwerkowy opał. Mnie to szczególnie boli, bo mam do przyrody szczególny sentyment, a dowodem tego niech będzie moja działeczka leśna, na której rokrocznie dosadzam iglaki, takie jak sosna biłgorajska, świerki pospolite, jodły, jałowce, a nawet daglezje. Wszystko po to, aby się zadowolić widokiem zdrowych i bujnych drzewek, pod którymi w nagrodę rosną grzyby i to tak, jak po przysłowiowym deszczu. Ale zdarzają się jeszcze dość liczne przypadki, kiedy ludzie sami idą do lasu i wycinają najokazalsze drzewka, nie patrząc, czy obok nie rośnie inna i która ma za blisko sąsiada, aby wyrosnąć na drewno budulcowe. Mało tego, ja pamiętam ze swego dzieciństwa, że wycinano w latach powojennych po kilka sztuk i dopiero w domu kobiety decydowały, które okazy nadają się na choinkę, a które na spalenie. I co gorsze, niektóre okazy były wierzchołkami większych drzewek, zostawionych w lesie "płaczących" kikutów. Na szczęście obecnie tego barbarzyństwa w lasach nie widać, ale tzw. kłusownicy od drzewek dalej wycinają dorodne okazy. A przecież można inaczej stworzyć świąteczny nastrój w domu. Można oświetlić kolorowymi girlandami rosnące drzewko w ogrodzie przed domem, a takich ogródków w Biłgoraju jest coraz więcej, podobnie jak na wioskach. To piękny widok nocą... Można jeszcze tworzyć w domu różne kompozycje z gałązek jodły we flakonie lub rozety na ścianie, można też tylko oświetlić błyskającymi lampkami okna i pod okapami dachów. Tu potrzebna jest tylko chęć i fantazja, bo koszty zakupu są znikome. Piękne są również suche, pozwijane gałązki ze światełkami, przypominające gorejący krzak Mojżesza, rosnący jeszcze teraz na Półwyspie Synaj w Egipcie. Słowem, jest mnóstwo pomysłów, aby nie zubażać lasów. Ekologicznym pomysłem jest kupowanie małych choinek w donicach, z których można drzewko przesadzić do ogródka, przy czym należy pamiętać, że w sprzedaży są też falsyfikaty, tzn. włożone drzewko do donicy z poobcinanymi korzeniami, co daje minimalną szansę przyjęcia się takiego drzewka po przesadzeniu. Przy zakupie łatwo to sprawdzić, grzebiąc troszkę ziemię w donicy. A co z choinkami w kościołach, czy ich aż tyle musi być? Moim zdaniem, ta moda na ilość już przemija. Zauważam, że i proboszczowie o to już nie zabiegają, a i sami parafianie wykazują umiarkowaną ochotę do tego. Niemniej dobrze by było, by w ślad za wymienioną encykliką papieską księża zaapelowali o rozsądek i umiar wycinania choinek w lesie. Tak naprawdę, to zwyczaj stawiania ozdobionych choinek w kościołach zapoczątkowano w Niemczech pod koniec XIX w., a w Polsce nieco później. Można wyczytać, że w 1554 r. miasto Fryburg w Niemczech zabroniło w ogóle wycinania świątecznych choinek w lesie, a w dalszej przeszłości Rzymianie używali do dekoracji świątecznych jemiołę, bluszcze i wawrzyn, by nie niszczyć lasów, a starożytni Germanie zadowalali się gałązkami jodły mocowanymi na ścianach przed wejściem do domu, a nawet do stajni i obór. Ciekawostką jest, że na ziemiach polskich, u sufitu na środku izby wieszano dawniej choinkę z obciętym wierzchołkiem, tzw. podłaźniczkę bogato dekorowaną owocami.
W Biłgoraju w tym roku mamy godne przykłady ekologicznych choinek: przy ratuszu na żywym i okazałym świerku, a na holu w BCK choinkę sztuczną. To obiecujący prognostyk dla ekologii i godny przykład.
Komentarze (0)