Kółko historyczne z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego im. W. Witosa w Różańcu jako pierwsze w powiecie wybrało się 1 kwietnia 2016 r. do Biłgorajskiego Centrum Kultury na "Historię Roja", pierwszy film fabularny zrealizowany w hołdzie Żołnierzom Wyklętym. Bohaterem jest Mieczysław Dziemieszkiewicz "Rój", młody dowódca NSZ i NZW. Po wojnie przez 6 lat walczył przeciw dyktaturze komunistycznej narzuconej przez Moskwę. Już za życia stał się legendą podnoszącą na duchu ludność Mazowsza i spędzającą sen z powiek funkcjonariuszom UB i NKWD. Zginął w wieku 26 lat zdradzony przez narzeczoną, broniąc się z kolegą do końca przed 300-osobową obławą wspieraną przez samolot. Jego ciało zbezcześciło UB, ciągnąc za samochodem i grzebiąc w nieznanym miejscu. Wolna Polska spłaca dziś dług wdzięczności Rojowi i innym Niezłomnym takim jak rotmistrz Pilecki, generał Fieldorf "Nil" czy Danuta Siedzikówna "Inka". Poszukiwane są ich groby, ekshumowane kości i urządzane uroczyste pogrzeby. Pośmiertnie nagradzani są wysokimi odznaczeniami jak Rój w 2007 r. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Przed 5 laty z inicjatywy prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Bronisława 1 marca ustanowiono Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Film wiernie odtwarza realia powojennej Polski i demaskuje lewicowe kłamstwa, że Niezłomni byli członkami pospolitych band, które często tworzyło UB w celu ich zdyskredytowania. Film pokazuje też ciągłość walki o wolność – dla nich nie było ważne, czy wrogiem jest Niemiec czy Sowiet, walczono z każdym okupantem. Reżyser Jerzy Zalewski stworzył kino wolnych Polaków w polemice z polską szkołą filmową. Nie ma w nim obowiązkowego dobrego komunisty, duchowych rozterek sowieckich kolaborantów czy prób usprawiedliwienia zdrady. Tytułowego bohatera gra debiutant Krzysztof Zalewski, hardcorowiec z Lublina – zwycięzca "Idola", chłopak delikatnej wręcz dziewczęcej urody, a jego kolegów – młodzi aktorzy o mniej znanych nazwiskach. Pozwala to widzom bardziej utożsamić się z antykomunistycznymi partyzantami i lepiej zrozumieć sens ich samotnej walki. My też byliśmy pod wrażeniem tego filmowego epitafium dla młodych bohaterów. Sceny, w których pełni biologicznej siły zmieniają się w duchy za życia, ściskały za gardło. Wracaliśmy z przekonaniem, że "Historia Roja" to filmowa lektura obowiązkowa – inspirująca do rozważań, jaki byłby nasz wybór w tamtych trudnych czasach i skłaniająca do złożenia hołdu Niezłomnym: "Cześć i chwała bohaterom!"
Marian Kucharczuk – opiekun kółka historycznego
Komentarze (0)