Do zdarzenia doszło na początku tego roku na polach pomiędzy Korchowem (w gm. Księżpol) a Różańcem (w gm. Tarnogród). Jak tłumaczą właściciele psa, zwierzak uciekł im, ponieważ przestraszył się strzałów petard. Nie było go w domu zaledwie dwie godziny. – Zaczęli strzelać petardami i uciekł. Bał się i pobiegł przed siebie. Gdy wrócił do domu, był cały we krwi. Został postrzelony – mówi właściciel Kruczka. Tłumaczy, że udało się go uratować tylko dzięki szybkiej wizycie w gabinecie weterynaryjnym. – To młody pies. Ma niecałe dwa lata. Było nam szkoda zwierzęcia i pojechaliśmy – mówił.
Zwierzak wrócił do domu z ranami szarpanymi na ogonie. Uszkodzenia ciała występowały również w okolicy pośladków. Po wizycie u weterynarza okazało się, że ogon jest złamany i konieczna jest amputacja. O tym, że było to postrzelenie, świadczył wynik badania RTG. W pośladku zauważono drobinki metalu oraz rozproszone drobinki śrutu. Pies ma zmiażdżonych kilka kręgów ogonowych. Być może będzie miał problemy z chodzeniem. Nadal wymaga leczenia.
Właściciele psa nie zgłosili sprawy na policję. Podkreślają, że na pierwszym miejscu była dla nich walka o życie ukochanego pupila.
Na początku 2016 roku do postrzelenia psa doszło w gminie Tarnogród. 64-letni mieszkaniec Tarnogrodu został zatrzymany przez policjantów krótko po tym, jak zastrzelił biegającego po polu psa rasy labrador. Zwierzę było na spacerze pod opieką właścicielki. Do zdarzenia doszło na polach w Luchowie Górnym w gm. Tarnogród. Właścicielka psa zawiadomiła policję, że podczas spaceru z nim został on zastrzelony przez nieznanego jej mężczyznę, który, strzelając z pojazdu, odjechał z miejsca. Miejscowi funkcjonariusze szybko ustalili 64-latka z Tarnogrodu, który został zatrzymany. Był to myśliwy, który tłumaczył, że pomylił psa z dzikim zwierzęciem. 64-latek był trzeźwy. Funkcjonariusze zabezpieczyli broń długą myśliwską.
Za takie zachowanie grozi odpowiedzialność karna zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt. Zgodnie z przepisami za uśmiercenie zwierzęcia grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)