[gallery size="full" bgs_gallery_type="slider" ids="619497,619494,619496,619493"]
Ten spacer mógł zakończyć się tragedią...
6 marca br. jak co tydzień w niedzielę pan Jacek wybrał się ze swoimi dziećmi na spacer. Obydwoje są niepełnosprawni. Córka jest osobą niewidomą od urodzenia, natomiast syn jest niepełnosprawny. – Na ulicy jednokierunkowej przy Placu Wolności byliśmy w połowie przejścia dla pieszych, gdy nagle z ul. Kościuszki w naszym kierunku zaczął zjeżdżać samochód. Było to białe renault. Jechało od strony świateł i skręcało w swoją lewą stronę. Widziałem, że mamy pierwszeństwo, tym bardziej że jesteśmy już na przejściu dla pieszych – relacjonuje pan Jacek, mieszkaniec Biłgoraja. – Jestem kierowcą zawodowym i zwróciłem uwagę na to, że ten samochód jedzie, ale poruszał się dosyć wolno, więc nawet nie podejrzewałem, że nie zahamuje. Gdy już był bardzo blisko i w momencie, kiedy robiłem krok, uderzył mnie w prawe kolano, miałem siniaka. Córka też powiedziała, że uderzył ją w nogę i na tym się skończyło, bo na szczęście zdążyłem ją w sekundzie odepchnąć do tyłu. Ze zdenerwowania uderzyłem z pięści w szybę i zacząłem krzyczeć: "co on robi?". Ale nie zareagował, nie zatrzymał się. Podbiegłem i uderzyłem z placka w dach, a on dalej nic... i sobie pojechał. Nie pobiegłem za nim, bo nie chciałem zostawić dzieci samych na środku ulicy – mówi pan Jacek, mieszkaniec Biłgoraja. Pan Jacek zgłosił sprawę na policję, bo na szczęście numery rejestracyjne zapamiętał mężczyzna, który był świadkiem tego zdarzenia. Całą sytuację widziała również kobieta, która była po drugiej stronie ulicy i stała przed przejściem.Nie zatrzymał się, nie przeprosił, nie poniósł za to kary...
– Jestem kierowcą zawodowym z ponad 30-letnim doświadczeniem. W czasach, gdy nawet ktoś sugeruje, że ma zamiar przejść przez przejście dla pieszych, a samochód mu nie ustąpi, to taki kierowca zostaje ukarany. Gdyby przejechał mi dzieci, to pewnie też by się nie zatrzymał. To nie było zdarzenie, że tylko nie ustąpił nam pierwszeństwa, on omal nas nie przejechał. I do tego by doszło, gdybym nie zareagował i nie odciągnął dzieci – mówi z żalem.Mam poczucie niesprawiedliwości...
– Gdy tego samego dnia udałem się po kilku godzinach na komendę policji w Biłgoraju, dyżurny powiedział, że to ponad 60-letni kierowca i został już namierzony. Dostał upomnienie. Ja mu na to, że się z tym nie zgadzam – wspomina pan Jacek. – Przysługiwało mi złożenie zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia i to zrobiłem. Po około tygodniu przyszło mi z tego tytułu pisemne zawiadomienie o niewniesieniu wniosku o ukaranie do sądu. Uznano to chyba za zbyt niską szkodliwość czynu – mówi z oburzeniem pokrzywdzony. – Nie zrobiłem obdukcji lekarskiej, bo to był tylko siniak na kolanie. Uważam jednak, że coś takiego jednoznacznie powinno zostać ukarane nie pouczeniem, a mandatem i punktami karnymi – podkreśla.Co na to policja?
– Policjanci odstąpili od skierowania wniosku do sądu o ukaranie sprawcy z uwagi na zastosowanie pouczenia (zgodnie z art. 41 kw). Policjanci, którzy odnaleźli sprawcę zdarzenia, wzięli pod uwagę jego niekaralność sprawcy, sytuację materialną oraz dotychczasową historię kierowcy. W momencie odnalezienia sprawcy, kierowca został przebadany na obecność alkoholu. Badanie wykazało, że był trzeźwy – wyjaśnia sierż. sztab. Joanna Pilarska z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju. – Pokrzywdzony otrzymał informacje, jakie prawo mu przysługuje. Jest to prawo do samodzielnego wniesienia wniosku o ukaranie jako oskarżycielowi posiłkowemu, zgodnie z treścią art. 27 § 1 i 2 kpw – dodaje sierż. sztab. Pilarska.reklama
Komentarze (0)