[gallery bgs_gallery_type="slider" size="full" ids="541090,541091,541092,541093,541094,541095,541096,541097,541098,541099,541100,541101,541102,541103,541104,541105,541106,541107,541108,541109"] Odejście ks. Michała Stycznia napełniło smutkiem wiele osób. Ogłoszenie stanu epidemicznego w Polsce i wprowadzone obostrzeń spowodowały, że uroczystości pogrzebowe nie przebiegały w sposób przyjęty zwyczajowo. Odbyły się one 16 marca. O godz. 11 sprawowana była Msza św. w Domu Księży Seniorów, natomiast o godz. 12 w sanktuarium św. Marii Magdaleny w Biłgoraju. Koncelebrowanej Eucharystii przewodniczył ks. bp Marian Rojek. Współcelebransami m.in. byli ks. bp Jan Śrutwa, ks. kanclerz Michał Maciołek, ks. Witold Batycki, ks. Józef Bednarski, ks. Andrzej Niedużak, ks. Józef Michalik.
Zmarłego kapłana wspominał ordynariusz diecezji. – Śp. ks. Michała Stycznia poznałem w ostatnim okresie kapłańskiego posługiwania, bo od 15 lat tutaj w tym środowisku, w Domu Księży Seniorów służył swoją kapłańską posługą jako spowiednik, doradca, jako ten, który jest nastawiony, mając więcej czasu, na słuchanie drugiego człowieka i na prezentowanie Bogu ludzkich spraw – mówił ks. bp Marian Rojek.Przypominał jego kapłańską drogę, która wiodła od Oleszyc, przez Stary Dzików, Zgromadzenie Chrystusowców, Stegnę (diec. gdańska), Płazów, Lipsko k. Narola, Oleszyce, Stary Dzików, Potok Jaworowski, Machnówek, Hulcze, Łukawicę, Kopczyńce i Mierzyniec na Ukrainie aż do Domu Księży Seniorów w Biłgoraju. – 12 marca wieczorem miałem jeszcze to szczęście, że wstąpiłem do Domu Księży Seniorów. Wieczorem rozmawialiśmy, modlitwa, błogosławieństwo, naznaczenie krzyżem. Właściwie jeszcze nic nie zapowiadało tak nagłego odejścia do Domu Pana. Pozostaje jego obraz kapłana cichego, spokojnego, uśmiechniętego – ostatnie spotkanie opisywał ks. biskup.
– On sam prosił o to, żeby jako wyraz pokory, uniżenia jego doczesne szczątki w trumnie złożyć bezpośrednio na podłodze, na posadzce. To jest jego pragnienie. To jest jego życzenie, które tutaj razem w tej wspólnocie spełniamy – biskup Marian Rojek wyjaśniał, dlaczego trumna nie jest ustawiona na katafalku.Ks. Michał odszedł w trudnym czasie dla całego społeczeństwa, naszej Ojczyzny, całego świata. Podkreślał to ks. Andrzej Niedużak, kaznodzieja, który dał świadectwo życia ks. Michała. – Ks. Michał zawsze miał takie życzenie, żeby jego pogrzeb był bardzo skromny, żeby nie było kwiatów, wieńców, tej całej otoczki – pompy, która często towarzyszy takiej uroczystości. Chciał, żeby była jak najprostsza, zwykła sosnowa trumna, chciał by ta trumna była złożona na posadzce kościoła, nie na katafalku, żeby to wszystko było takie ciche i skromne, tak jak jego życie. I chyba Bóg nie mógł dać mu lepszego czasu na odejście jak właśnie ten, taki trudny czas, kiedy nie może nas nawet zebrać się wielu w kościele na uroczystości pogrzebowej – mówił ks. Andrzej. – Jaki był ks. Michał? Myślę, że wszyscy doskonale wiemy, dobrze go znaliśmy. Był cichy skromny pokorny. Niczego nie miał i niczego nie potrzebował. Wszystko co miał, rozdawał tym, którzy według niego są bardziej potrzebujący, albo którzy lepiej to spożytkują dla jakiegoś dobra – podkreślał ks. Andrzej Niedużak, który wiele lat był dyrektorem Domu Księży Seniorów w Biłgoraju. Ks. Michał zawsze starał się przede wszystkim służyć ludziom, być do ich dyspozycji. – Można powiedzieć, że w swoim życiu znał tylko jedną drogę albo inaczej: jedna droga była dla niego najważniejsza. To droga Kościoła. W ostatnich latach, kiedy przebywał w Domu Księży Seniorów w Biłgoraju, mogliśmy wszyscy obserwować, jak ks. Michał skulony, z laseczką, zawsze o 16.30 wędrował do tej świątyni, by służyć w konfesjonale, by odprawiać Mszę św. Czy czuł się lepiej, czy gorzej, to było nieistotne, Takiego go poznaliśmy. Moglibyśmy zapytać, dlaczego on taki był? To był Boży kapłan, a przede wszystkim bardzo dobry człowiek. Dla niego modlitwa, ofiara Mszy św. to była podstawa, to było najważniejsze, co musiał robić każdego dnia. Nie wyobrażał sobie tego dnia inaczej, bo jak można inaczej przeżyć dzień, który daje Pan Bóg – wspominał ks. Andrzej. To wielkie pragnienie służenia Bogu i ludziom spowodowało, że gdy powstała Ukraina i gdy w 1993 r. otworzyły się możliwości i granice na wschód, i zaczęło się tworzyć duszpasterstwo, postanowił, że pojedzie tam nieść posługę, chociaż już podeszły wiek i nie te siły. Pracował na Ukrainie w Kopczyńcach i Mierzyńcu przez 12 lat. – Ludzie do tej pory z wielkim sentymentem tam go wspominają. Mówią bardzo ciepło i bardzo dobrze o ks. Michale, który tam duszpasterzował, uczył wiary, sprawował sakramenty i przybliżał tych ludzi do Pana Boga – mówił ks. Niedużak. W 2005 r., kiedy już zdrowie i siły niedomagały przyjechał do Biłgoraja. Ks. bp Jan Śrutwa, ówczesny ordynariusz Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, udzielił mu zgody na pobyt w Domu Księży Seniorów w Biłgoraju. Ks. Michał był bardzo uradowany i przez resztę dni swojego życia był mu wdzięczny za to, że mógł znaleźć na swoje stare lata przystań, dom, w którym dokończy swojego żywota. Święcenia kapłańskie ks. Michał otrzymał 23 czerwca 1957 r. w katedrze opolskiej z rąk biskupa opolskiego Franciszka Jopa. Związany ze swoimi kolegami z roku bardzo często wracał swoimi wspomnieniami do Śląska Opolskiego. Często wspominał wszystkie spotkania, które organizował jego kolega z roku ks. abp Alfons Nossol w Kamieniu Śląskim. Te spotkania były dla niego dumą. Chciał jeszcze pojechać na to ostatnie spotkanie, kiedy abp Nossol odchodził na emeryturę, ale wtedy zdrowie mu na to nie pozwoliło. – Miał taką duszę, która lubiła wędrować. Lubił kiedy w jakiejś parafii mógł być na zastępstwie, mógł pomagać, cieszyło go to, dodawało mu sił – dodał kaznodzieja. Jak każdy człowiek ks. Michał również miał swoje pasje. Jedna to kawa, a druga – książki. Słowo pisane było dla niego bardzo cenne. Każdego dnia długo siedział, przeglądał swoje książki. Zastanawiał się, komu je ofiarować jako najpiękniejszy i najwspanialszy prezent. Obraz ks. Michała Stycznia dopełniły kolejne słowa kapłana. – Ks. Michał w swoim życiu zadbał o wszystko. Prosił, aby przygotować mu miejsce na cmentarzu, zrobić płytę nagrobną, ale nigdy nie chciał jej zobaczyć, bo mówił, że jemu to niepotrzebne, bo najważniejsze, że po śmierci on będzie tam, w Domu Ojca. Dzisiaj nas wszystkich ks. Michał tego uczy – podkreślił ks. Niedużak. Dyrektor Domu Księży Seniorów dziękował wszystkim, których Pan Bóg postawił na drodze życia ks. Michała. Przytoczył także słowa testamentu. "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Pochodziłem z trzynaściorga rodzeństwa. Lubiłem ubóstwo, co uwidacznia się na sposób mojego pogrzebu. Z pokory i żalu za grzechy życzę pochówku bez katafalku. Proszę postawić trumnę na ziemi. Również chciałbym, aby na moim pogrzebie nie było kwiatów i wieńców. Prosiłbym, by nie było żadnych przemówień. Lubiłem święte życie, ale przysłowie mówi: nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz. Byłem w życiu bardzo wstydliwy, uważam, że to bardzo dobra cnota, strzegąca człowieka od grzechu. Dziękuję Panu Bogu, że na stare lata dał mi łaskę nawrócenia ze słabości ludzkiej natury. Przepraszam wszystkich, którym dokuczyłem i ja proszę o przebaczenie".
– Księże Michale, chciałeś, żeby nie było przemówień. Nie będzie. To tylko podziękowanie tym, wobec których i tak okazywałeś się wdzięcznym. I tobie dziękuję za to, że miałeś kapłańskie piękne serce. Bardzo przeżywałeś jakiekolwiek potknięcie kapłańskie. Ze łzami w oczach modliłeś się. Piękne kapłańskie serce, które dawało. Dziękujemy ci za to – tymi słowami ks. Krzysztof Portka wyraził wdzięczność wszystkich kapłanów, wspólnoty św. Marii Magdaleny i parafii, w których posługiwał ks. Michał.Ciało zmarłego kapłana zostało złożone na cmentarzu parafialnym w Biłgoraju.
M.S
Komentarze (0)