Sporo dyskusji podczas majowej sesji Rady Miejskiej w Tarnogrodzie wywołał temat funkcjonowania miejscowego ośrodka zdrowia. Pacjenci zarzucają właścicielom nieodbieranie telefonów oraz zamknięcie w czasie epidemii koronawirusa. Temat na forum wywołał radny Ryszard Krzychowiec. Zaznaczył na wstępie, że w przychodni leczy się on i jego rodzina od wielu lat. Nigdy nic złego na jej funkcjonowanie nie mógł powiedzieć. – Pewnego dnia przyjechałem z Leżajska z przychodni i zapytałem pracownicę, czy nie wie, kiedy ośrodek ruszy. Usłyszałem: "Panie, nasz ośrodek nie ruszy, my chcemy żyć. My nie będziemy otwierać". A moje zdrowie i życie jest gorsze? Nie otwierajcie, ale kasę bierzecie – mówił. Kobieta dodała, że jeśli nie podobają mu się zasady funkcjonowania, nie musi korzystać z oferty przychodni. Podkreślił, że pracownica powinna spokojnie i kulturalnie wyjaśnić sytuację. – Mieszkańcy pytają, kiedy ośrodek ruszy. Nie pozwolę sobie na taki szantaż, aby człowiek pracujący w przychodni tak się zachowywał – dodał. Sytuację oraz obecny sposób funkcjonowania ośrodka zdrowia starał się wyjaśnić Roman Cichocki. – Dotarły do mnie głosy, że mieszkańcy uważają, że przychodnia jest zamknięta. Przez ten okres, gdy atakuje nas wirus, przychodnia nie była zamknięta. Nie są zamknięte żadne placówki podstawowej opieki zdrowotnej na terenie powiatu. Mówienie takich informacji jest kłamstwem – mówił. Zaznaczył, że lekarze i pielęgniarki pracują, jednak wygląda to teraz inaczej. Dzięki temu, że zmieniono formę pracy, wiele spraw udaje się załatwić telefonicznie, a przychodnia udziela dziennie taką samą ilość porad jak przed epidemią. – Te porady wyglądają inaczej. Na polecenie Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz Kolegium Lekarzy Rodzinnych wprowadzono zmiany. Chodziło o uniemożliwienie pacjentom przebywanie w przychodni. Każde zgromadzenie wiąże się z tym, że jest możliwość zarażenia się. Co zrobić, jak do przychodni przyjdzie chory pacjent – mówił. Dodał, że wizyty stacjonarne również się odbywają po wcześniejszej konsultacji telefonicznej. Stwierdził, że wirus jest bardzo zaraźliwy i niekiedy przejście obok osoby chorej może wywołać chorobę. Z tego powodu we wszystkich przychodniach zostały zastosowane poważne restrykcje. Roman Cichocki zaznacza, że pacjent często przychodzi tylko po receptę. Obecnie dzięki formie elektronicznej jest możliwość przepisania leków zdalnie. Pacjent otrzymuje kod, który wraz z numerem PESEL musi podać w aptece. – Nie jest prawdą, że my nikogo nie wpuszczamy. Do przychodni może wejść pacjent, który wymaga zbadania. Podczas epidemii ludzie chorują też na inne choroby. Mieliśmy m.in.zawały, wylewy. Wzywaliśmy karetkę, która zabierała pacjenta. Wydawaliśmy skierowania do poradni specjalistycznych. Był chwilowo problem z niedostępnością badań specjalistycznych m.in. USG, RTG czy laboratoryjnych. Powolutku wszystko wraca do normy – dodaje. Wyjaśnia, że pacjent zawsze może zadzwonić do przychodni i dowiedzieć się, jakie panują w niej zasady. A dzięki tym sztywno przestrzeganym regułom placówka funkcjonuje i jest dostępna dla mieszkańców. Radny Dariusz Dołomisiewicz stwierdził, że mieszkańcy często zgłaszają problem z dodzwonieniem się do placówki. Zdaniem doktora, telefony są tylko rano. W godzinach południowych milkną. Mieszkańcy, którzy potrzebują m.in. umówienia wizyty na zdjęcie szwów czy potrzebują wypisania zaświadczenia, powinni korzystać z godzin popołudniowych. Godziny ranne są zarezerwowane dla pacjentów z nagłym chorobami. Również burmistrz Tarnogrodu Paweł Dec zauważył, że mieszkańcy często skarżą się na działalność ośrodka zdrowia. Włodarz gminy konsultował ten problem z innymi wójtami i burmistrzami. Okazało się, że oni nie mają takich problemów. – Czy my jesteśmy wyjątkowi, czy jest coś w funkcjonowaniu przychodni, co nie działa. Ciągle są te same problemy. Ludzie sygnalizują, że jesteście nieodstępni. Może pora uderzyć się w piersi i coś zrobić. Pada też pytanie od mieszkańców, czemu u nas nie ma konkurencji, która jest najlepszym lekiem na wszystko. Jeśli coś się cały czas powtarza, to trzeba to zmienić – dodał burmistrz. Roman Cichocki stwierdził, że te zarzuty są bezpodstawne, ponieważ lekarze niemal codziennie przyjmują nawet 10 pacjentów więcej niż wynika z grafiku. Nie zmienia się również liczba pacjentów zapisana do przychodni. – To, że ludzie zapisują się do innych przychodni, to normalne. My też mamy pacjentów z gmin Biszcza, Obsza czy Księżpol. Ruch pacjentów był zawsze. Każdy ma prawo wyboru lekarza – zaznaczył. Dodał, że jest pewna grupa pacjentów, która jest niezadowolona. – Pracujemy wiele lat. Jesteśmy zgranym zespołem, a czy ktoś skarży, czy nie, to inna sprawa – dodał.
Niezadowoleni pacjenci
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)