– Proszę o empatię ludzi otwartego serca – mówiła radna. Sprawa dotyczy jej siostrzeńca, ale również setki chorych osób, dla których jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku kostnego. Radna wyjaśniała, że najmłodszy syn jej siostry, mieszkaniec gminy Józefów, bardzo poważnie zachorował. – Dariusz na początku lipca bieżącego roku ciężko zachorował. Choroba okazała się trudna do zdiagnozowania, mimo zaangażowania zespołów lekarskich z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu medycznego szpitala na Saszerów w Warszawie. Nadzieją napełniły nas wstępne diagnozy wykluczające jakąś infekcję egzotyczną, a zwłaszcza białaczkę i chłoniaka, jak również innego rodzaju nowotwory. Uspokojeni oczekiwaliśmy, że ta tajemnicza, wymykająca się ocenie choroba zniknie tak samo, jak się pojawiła – mówiła Regina Berdzik. Po miesiącu lekarze zlecili jeszcze jedno wysoce specjalistyczne badanie, czyli trepanobiopsję szpiku kostnego. Wynik badania, który przyszedł na początku września, okazał się druzgocący – przewlekła białaczka mielomonocytowa, groźna i rzadka odmiana choroby, na którą chorują ludzie pomiędzy 70. a 80. rokiem życia. Darek ma w tej chwili 33 lata. Białaczka może przejść w ostrą fazę białaczki szpikowej. Rokowania są bardzo niekorzystne. Jedynym lekiem jest przeszczep szpiku kostnego, ale przeszczep rodzinny od dwu starszych braci nie może się odbyć, bo nie ma wystarczającej procentowo zgodności, dawcy należy więc szukać u osoby obcej. Rodzice z racji swojego wieku też nie mogą być dawcami komórek macierzystych. – Znalezienie tzw. "bliźniaka genetycznego" jest niezwykle trudne, niektóre szacunki mówią, że jest to jak 1 do 100 000 tys. Budzi to nasze przerażenie i obawę o zdrowie i życie naszego Darka – mówiła. – Leku, jakim jest szpik kostny, nie można kupić nawet za jak największe pieniądze. Nosimy go sami w naszych organizmach, a przede wszystkim w naszych sercach. Otwórzmy je na potrzeby ludzi, których życie jest zagrożone – dodała. Podkreślała, że nie ma żadnego ryzyka dla dawcy, bo nie trzeba oddawać narządów, nie musi też nikt ginąć w wypadku samochodowym czy innym, aby mogło dojść do przeszczepu. Wystarczy zarejestrować się do fundacji założonej przez Beatę, żonę Darka, na stronie https://www.dkms.pl lub do fundacji DKMS, ogólnopolskiej fundacji pożytku publicznego, która jest bankiem szpiku kostnego. Po rejestracji fundacja prześle pojemnik z patyczkami do wymazu materiału genetycznego z jamy ustnej, który należy odesłać. Lekarz onkolog-transplantolog nie poszukuje dawców, tylko przeszczepia, zgłaszając wcześniej potrzebę określonego genetycznie szpiku do przeszczepu. – Obowiązek poszukiwania dawcy przejmuje na siebie rodzina chorego, robią to organizacje pożytku publicznego, liczna grupa wolnotariuszy, apelując do serc osób wrażliwych na nieszczęście drugiego człowieka, jakim jest groźna choroba – podkreślała. Zaznaczała, że im więcej zgłoszeń do banku szpiku kostnego, tym większa i szybsza weryfikacja dawcy i uratowanie życia chorym, jak też nadzieja dla tych, którzy zachorują w przyszłości, a tak ciągle się dzieje, bo każdego zły los może boleśnie dotknąć w sposób najmniej spodziewany. Do apelu radnej przyłączył się Jerzy Hajduk, przewodniczący Rady Miejskiej w Józefowie. – Jest to dar, który nosimy w sobie. Jest wiele osób młodych i chętnych, którzy chcą pomóc. Mam nadzieję, że ten bliźniak genetyczny znajdzie się szybko – mówił. Radna Regina Berdzik w Radzie Miejskiej w Józefowie reprezentuję społeczność Samsonówki i Długiego Kąta Osady.
Nie możemy przejść obojętnie
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)