Bitwa pod Osuchami uznawana jest za jedną z najcięższych bitew partyzanckich w Polsce, a cmentarz w Osuchach należy do największych w Europie.
Siły partyzanckie składały się z trzech zgrupowań:
- AK i BCh, dowodzone przez inspektora zamojskiego AK, mjr. Edwarda Markiewicza, ps. „Kalina” – liczyło ok. 1200 ludzi;
- AL – ok. 700 ludzi;
- sowieckich oddziałów partyzanckich w sile ok. 1900 ludzi pod dowództwem płk. NKWD Nikołaja Prokopiuka.
Od 18 czerwca rozpoczęła się operacja „Sturmwind II”. W pierwszej jej fazie niemiecka akcja polegała na rozpoznawaniu i przeczesywaniu kompleksu leśnego, a w efekcie na zacieśnianiu obszaru okrążenia na linii Józefów-Osuchy. Od 21 czerwca wojska niemieckie przeszły do natarcia, wypierając partyzantów z zajmowanych pozycji. Groźba zniszczenia sił polskich i sowieckich, przyczyniała się do nawiązania współpracy i podjęcia wspólnego działania do przebicia się przez pierścień okrążenia. Niestety, oddział sowiecki, jak i zgrupowanie AL, podjęły próbę wyjścia z okrążenia bez uzgodnienia i po ciężkich walkach udało się Sowietom przerwać niemiecki pierścień okrążenia w okolicach m. Kozaki, a alowcy przełamali pozycje niemieckie w Górecku Kościelnym. Działania partyzantki lewicowej zostało potraktowane w obozie partyzanckim AK i BCh, jako zdrada.
W tej sytuacji, będąc bez wsparcia, dowódca zgrupowania AK i BCh zdecydował o zamaskowaniu swoich ludzi na uroczysku Maziarze w przekonaniu, że niemiecki pierścień okrążenia tam nie dotrze. Niestety stało się inaczej, Niemcy okrążyli i przyparli w widłach rzek Tanwi i Sopotu zgrupowanie mjr. „Kaliny”. Widmo zagłady zgrupowania, jak również niedostatki w dowodzeniu operacyjnym, stały się przyczyną załamania nerwowego jego dowódcy, który po przekazaniu dowodzenia rtm. Mieczysławowi Rakoczemu, opuścił oddział . Nowy dowódca również nie posiadał odpowiednich kwalifikacji, co skutkowało zanikiem dowodzenia i koordynacji działania w pierwszej fazie walki. Kolejnym dowódcą został por. Konrad Bartoszewski „Wir”. W tym czasie od zgrupowania odłączył się oddział AK dowodzony przez Jana Kryka, ps. „Topola” i BCh, którym dowodził Józef Mazur, ps. „Skrzypik”. Te dwa oddziały tuż po północy 25 czerwca zapoczątkowały bitwę pod Osuchami. Niestety, zostały one zdziesiątkowane ogniem artylerii i broni maszynowej i niefortunnym wejściem na pole minowe. Oddziały zostały zmuszone do odwrotu i rozpierzchły się, a ich dowódcy zginęli w walce.
Kolejną próbą wyrwania się z okrążenia było utworzenie dwóch kolumn i koncentryczne uderzenie na pozycje niemieckie. Pierwsza kolumna, w składzie kompanii, dowodzonych przez: Adama Haniewicza „Woynę”, Józefa Steglińskiego „Corda” i „Wira”, razem ok. 400 ludzi, miała przebić się przez rz. Sopot na wschód od m. Karczmiska. Drugą kolumnę stanowiły oddziały Stanisława Basaja, ps. „Ryś” (ok. 300 ludzi), Jana Kędry „Błyskawica” (ok. 50 ludzi) i Antoniego Wróbla „Burzy” (ok. 120 ludzi), które otrzymały zadanie przebijania się między m. Fryszarka a gajówką Karczmiska. O świcie 25 czerwca pierwsze uderzyły oddziały BCh próbując sforsować rz. Sopot. Próba nie powidła się. W czasie największego nasilenia walk prowadzonych przez oddziały AK i BCh w rejonie wsi Osuchy, atak podjęły oddziały „Corda” i „Wira”. Poniosły one jednak bardzo duże straty. Poległo 53 partyzantów, ale udało się przełamać przez wszystkie trzy linie nieprzyjaciela.Walki nad brzegami rz. Sopot wygasały. Partyzanci, którym nie udało się wyrwać z okrążenia zostali zepchnięci na uroczysko Maziarze. Na bagna w rejonie Borowca zostali zepchnięci również partyzanci z oddziału BCh „Rysia”, a także „Burzy”, „Topoli”, „Skrzypika” i „Błyskawicy”.
W dniach 25-28 czerwca Niemcy prowadzili zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwania ocalałych partyzantów. Schwytani partyzanci oraz ukrywająca się ludność najczęściej byli rozstrzeliwani na miejscu. W walkach pod Osuchami poległo około 240 partyzantów, wśród których było wielu dowódców oddziałów. Zamordowano też 509 mieszkańców pobliskich wsi, a 8 wiosek, w tym Osuchy, zostało spalonych. W operacji „Sturmwind II” zginęło lub zostało rannych 700 żołnierzy niemieckich. Straty partyzanckie wyniosły około 900 zabitych i zamordowanych.
Oceniając walki, należy podkreślić, że klęska zgrupowania partyzanckiego wynikła z braku doświadczenia dowódców pod względem operacyjnym, co miało swoje przełożenie w braku koordynacji całości działań bojowych. Kolejnym czynnikiem było samowolne działanie partyzantki sowieckiej i oddziałów AL. Wskazane okoliczności doprowadziły do sytuacji, gdzie walki były prowadzone na dużych przestrzeniach i w dużym rozproszeniu, co uniemożliwiło zastosowanie zasady ekonomii sił, która była niezbędna do wykonania koncentrycznego uderzenia na wybranym odcinku, które dałoby realne szanse do przerwania pierścienia okrążenia.
Autor: ppłk Ryszard Najczuk.(Wojsko-polskie.pl)
Komentarze (0)