31 grudnia 2015 r. wpłynął do biura Rady Powiatu w Biłgoraju wniosek grupy radnych Rady Powiatu o odwołanie z funkcji przewodniczącego Zarządu Powiatu starosty biłgorajskiego Mariana Tokarskiego. Artykuł 31. ustawy o samorządzie powiatowym mówi, że rada powiatu może odwołać starostę z innej przyczyny niż nieudzielenie absolutorium jedynie na wniosek co najmniej 1/4 ustawowego składu rady. Wniosek wymaga formy pisemnej i uzasadnienia przyczyny odwołania oraz podlega zaopiniowaniu przez komisję rewizyjną. Odwołanie starosty następuje większością co najmniej 3/5 głosów ustawowego składu rady w głosowaniu tajnym. Głosowanie w sprawie odwołania rada powiatu przeprowadza po zapoznaniu się z opinią komisji rewizyjnej na następnej sesji po tej, na której zgłoszono wniosek o odwołanie, nie wcześniej jednak niż po upływie 1 miesiąca od dnia zgłoszenia wniosku. Jeżeli wniosek o odwołanie starosty nie uzyskał wymaganej większości głosów, kolejny wniosek o odwołanie może być zgłoszony nie wcześniej niż po upływie 6 miesięcy od poprzedniego głosowania.
W ciągu dwóch tygodni Komisja Rewizyjna ma wypracować stanowisko. – Sesja, na której będziemy głosować, może odbyć się nie wcześniej niż 12 marca. Biorąc pod uwagę, że sesje odbywają się w czwartki, może to być 18 marca – mówił przewodniczący Rady Powiatu Kazimierz Paterak.
Następnie przedstawił on wniosek radnych, który był uzasadniony brakiem współpracy z Radą Powiatu, ignorowaniem wniosków, brakiem rzetelnych odpowiedzi na interpelacje i zapytania radnych, ogólnym stanem finansów Starostwa Powiatowego oraz brakiem reakcji na sytuację szpitala. Pod wnioskiem podpisali się: Stanisław Lewandowski, Dariusz Wolanin, Piotr Majcher, Józef Borowiec, Henryk Paska, Leszek Przytuła i Krzysztof Iwaniec.
Do wniosku szeroko odniósł się starosta Marian Tokarski. – Muszę powiedzieć, że wniosek spełnia formalne przesłanki. Natomiast nie zgadzam się z jego uzasadnieniem. To uzasadnienie nie ma potwierdzenia w rzeczywistości samorządowej, w mojej pracy – mówił. Jego zdaniem, współpraca z Radą Powiatu układa się dobrze, widać to na posiedzeniach Rady, na posiedzeniach Komisji czy też w innych kontaktach. – Nie było takiego wydarzenia, by Zarząd czy ja osobiście nie stawialibyśmy się do dyspozycji Rady, czy nie udzielano odpowiedzi na zgłoszone wnioski, czy też nie ustosunkowywano się do zgłoszonych problemów – komentował. Jego zdaniem, nawet najmniejszy wniosek traktowany jest z wielką powagą oraz merytorycznie. Odniósł się również do zarzutu braku rzetelności przy odpowiadaniu na interpelacje. – Część radnych byłaby zadowolona wówczas, gdyby odpowiedzi od razu rozwiązywały problemy, ale to jest niemożliwe – twierdził. Dodał, że interpelacje powtarzane są wielokrotnie. Mimo to radni za każdym razem mają udzieloną rzetelną odpowiedź. – Rozumiem chęć odwołania, ale co innego jest stawiać zarzuty, których nie było – mówił.
Mówił również o finansach powiatu. Zaznaczył, że w historii samorządu były różne lata. W 2011 roku zobowiązania powiatu wynosiły 100 mln zł. Obecnie 25% budżetu przeznaczanych jest na inwestycję. Dodał, że obecnie powiat biłgorajski znajduje się na 4. miejscu w województwie lubelskim w rankingu ogłoszonym przez Związek Powiatów Polskich. Mówił o działaniach i inwestycjach w przeciągu wielu lat funkcjonowania samorządu powiatowego. – Każdemu można coś przykleić, jak chcemy mu dołożyć, ale czy naprawdę o to chodzi? Każdy z radnych potrafi odróżnić prawdę od nieprawdy, hucpę od normalnej działalności – zakończył.
Do słów odniósł się radny Henryk Paska. Stwierdził, że Rada dostrzega inwestycje wykonywane przez lata na rzecz powiatu. – Powinniśmy również mówić o tych tematach, które nie były do końca wyjaśnione. Na jednej z sesji składałem interpelację w sprawie funduszu socjalnego szpitala. Dostałem odpowiedź na piśmie od Pana Starosty, że fundusz socjalny jest odprowadzany – mówił. Dodał, że pielęgniarki nie widzą go jednak, a sprawa opiera się o sąd. – Czy nie można tego rozwiązać poza sądem na własnym podwórku, żeby się dogadywać – mówił. Natomiast radny Stanisław Lewandowski mówił o odpowiedziach na interpelacje. Jego zdaniem, są one szczątkowe i lakoniczne. – Interpelacje są z sesji na sesję te same, bo takie jest zapotrzebowanie mieszkańców. Czujemy się, jakby ktoś się z nami bawił. Oczekujemy dobrej współpracy i rzetelnych informacji. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkich spraw nie da się załatwić – podkreślił.
Teraz wniosek trafi do komisji rewizyjnej, a nie wcześniej niż za miesiąc pod obrady rady. Wówczas radni zadecydują o jego rozstrzygnięciu.
Komentarze (0)