Tradycja przygotowania wieńców dożynkowych sięga XVI wieku. Po zakończonych żniwach chłop ścinał resztki zboża pozostałe na polu, z nich przygotowywano potem wieniec. Ten z kolei trafiał do kościoła, a stamtąd, po poświęceniu przez kapłana, do gospodarza wsi. Wieniec niosła najlepsza żniwiarka, którą gospodarz zapraszał do tańca. Tak rozpoczynały się dożynki, które trwały często do białego rana. Z czasem wieńce, będące jednym z symboli zakończonej przy żniwach pracy, stawały się coraz większe, barwniejsze, ozdabiano je kwiatami, wstążkami. Dziś ślady tej niezwykłej, polskiej tradycji możemy podziwiać podczas dożynek organizowanych dorocznie w każdej wiejskiej gminie.
Wieńce przygotowują najczęściej panie z kół gospodyń wiejskich z niemal każdej wsi. To niezwykłe konstrukcje, w które panie wkładają ogrom pracy.
To, jak powstaje wieniec, udało nam się podpatrzyć w Żurawiu (gm. Turobin), gdzie w wiejskiej świetlicy spotykają się gospodynie. To mieszkanki Żurawia i Gaju Czernięcińskiego. Działają razem.
Panie zgodnie przyznają, że takie spotkania to miłe oderwane od codzienności:
- To okazja, żeby się spotkać, wypić wspólną kawę. Potrzebne są piękne, dojrzałe kłosy, ścięte, zanim przyczerni je deszcz i powygina upływający czas. Bardzo dojrzałe będą się obsypywać, a to niewskazane w wieńcu. Niekiedy panie zbierają zielonkawe kłosy. Zbieramy się, siadamy i robimy. Na początku jest jakiś zamysł. Jedna wymyśli, potem dyskutujemy. Pomysł w trakcie robienia trochę się zmienia – tłumaczą dziewczyny z KGW.
Więcej o dożynkowych przygotowaniach w gminie Turobin, w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Już we wtorek w kioskach, sklepach i punktach kolportażu w całym powiecie biłgorajskim.
reklama
Komentarze (0)