W ubiegłym roku województwo lubelskie obiegła wieść, że konserwator zabytków z Lublina wpisał na listę zabytków dwie praktycznie nieznane nikomu kaplice św. Marii Magdaleny oraz św. Stanisława Biskupa, co nawet zostało opisane w naszym wydaniu. Wracając jednak do historii, Radecznica jest jedną z najstarszych wsi w okolicy, ma bowiem średniowieczne korzenie. Ta wieś przecież ma bardzo bogate sąsiedztwo w postaci innych miejscowości – np. w Mokrymlipiu parafia została erygowana w styczniu 1403 r., natomiast w Sąsiadce znajduje się słynne grodzisko Sutiejsk, jedno z najważniejszych Grodów Czerwieńskich. Radecznica jako wieś należała do włości szczebrzeskich, która w 1593 r. została włączona do Ordynacji Zamojskiej. 8 maja 1664 r. doszło do niezwykłych wydarzeń – objawił się św. Antoni z Padwy, co ciekawie, po raz pierwszy w historii Polski! Miejsce objawień miało miejsce na Łysej Górze, a świadkiem był Szymon Tkacz, który, rzecz jasna, zajmował się tkactwem. Następnie objawienia powtarzały się przy źródłach, przy którym stoi obecnie słynna kaplica na wodzie, trzecia na miejscu. Za sprawą sufragana chełmińskiego biskupa Mikołaja Świrskiego wzniesiono na górze objawień drewnianą kaplicę i mały klasztor. Dnia 20 czerwca 1667 roku wprowadzili się do niego duchowi synowie św. Franciszka z bernardyńskiej prowincji ruskiej. Został wzniesiony wspaniały kościół, który został poświęcony w 1695 r. Warto dodać, że zakon dostał od ordynacji ziemie pod kościół i klasztor, jednak w 1725 r. wszystko powróciło do Zamoyskich. Dzięki pracy bernardynów sława św. Antoniego z radecznickiego sanktuarium stale rosła, a góra objawień stała się miejscem coraz liczniejszych pielgrzymek. Wzrost kultu i liczby pątniczych grup świadczyły o żywotności rodzącego się sanktuarium, w którym wierni szczodrze byli obdarowywani licznymi łaskami. Spisywano je w specjalnej księdze; ich wiarygodność badała komisja teologów wyznaczona przez biskupa chełmskiego Stanisława Święcickiego. Delegaci biskupa - członkowie kolegiaty zamojskiej - w roku 1679 przeprowadzili w Radecznicy przesłuchania kilkudziesięciu osób. Uwieńczeniem ich pracy był protokół zawierający złożone pod przysięgą świadectwa o doznanych łaskach. Fakt ten przyczynił się do potwierdzenia autentyczności objawień św. Antoniego oraz nakłonił do jeszcze większej aprobaty dla rozwijającego się w Radecznicy kultu Świętego ze strony władz kościelnych i państwowych, które już wcześniej darzyły to sanktuarium nieukrywaną życzliwością. Opiekę nad nim gwarantowali biskupi, sejm Rzeczpospolitej, a nawet sam król Jan III Sobieskiego. Sława radecznickiego sanktuarium św. Antoniego zataczała coraz szersze kręgi i sprowadzała tu rzesze pielgrzymów, których trudno było sprawnie i dobrze obsłużyć w małym, drewnianym kościółku i niewielkim, także drewnianym klasztorze. Bernardyni postanowili wznieść trwały, murowany kościół i klasztor oraz rozbudować sanktuarium. W 1695 r. kościół był już konsekrowany. Wzniesiona w stylu barokowym świątynia dominowała nad okolicą. Architekt, Michał Link, wykonał je na zlecenie ordynata Marcina Zamoyskiego. Do wzniesienia kościoła i klasztoru w dużej mierze, oprócz wspomnianego biskupa Świrskiego, przyczynił się Jan Karol Romanowski, podkomorzy chełmski i Elżbieta z Drohojowskich Kopczyńska, którą zakonnicy nazywali fundatorką kościoła. Wcześniejsze prace bernardynów w Radecznicy wspierała księżna Gryzelda Wiśniowiecka z Zamościa i jej syn Michał, późniejszy król Polski. Z tego samego okresu pochodzą murowane kaplice, które - według przekazu - zostały usytuowane w miejscach objawień. Kaplice te znajdują się w tak zwanym lasku św. Antoniego. U podnóża góry, nad źródłami wzniesiono na palach drewnianą kaplicę. Inwentarz z 1789 roku wymienia, że bernardyni mieli zagrodników i chałupników, którzy w ramach powinności musieli m.in... zamiatać kościół. Dodatkowo musieli obrabiać pańszczyznę na rzecz konwentu. W 1869 roku władze carskie zamknęły klasztor, a świątynię przemianowano na cerkiew unicką, w 1875 r. na prawosławną. Mało tego, znajdował się klasztor dla mniszek prawosławnych, a kościół został przeobrażony w stylu bizantyjskim. Całe, te bezcenne, bardzo bogate, oryginalne wyposażenie kościoła zostało zaprzepaszczone. Ołtarz główny wraz z oryginalnym, cudownym obrazem św. Antoniego został przeniesiony do Łabuń. Niestety, te dzieło barokowe zostało zniszczone wraz z łabuńskim kościołem w czasie I wojny światowej. Skarbiec klasztorny został rozdzielany do innych kościołów. Do dzisiaj zachowały się właściwie tylko dwie rzeczy: oryginalny krzyż z XVII wieku, pamiętający czasy Szymona Tkacza oraz wielki krzyż znajdujący się nad nawą główną z XVII wieku. (...)
Częstochowa Lubelszczyzny jest o włos od nas
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)