Niekończący się problem
Od kilkunastu lat w Lipinach Górnych funkcjonuje gabinet weterynaryjny. Jego właścicielka Anna Smyk nie tylko wypełnia obowiązki zawodowe, ale robi coś więcej, zajmuje się porzuconymi czworonogami, którym zapewnia schronienie, pożywienie i swoją opiekę. Lekarka szczepi, odrobacza i sterylizuje zwierzęta. W każdym miesiącu do tymczasowego domu dla zwierząt Anny Smyk trafia od kilku do kilkunastu psów z terenu gminy Potok Górny i gmin ościennych. Weterynarz przetrzymuje na swojej posesji nawet po kilkadziesiąt przygarniętych zwierzaków. Taki stan rzeczy nie wszystkim mieszkańcom odpowiadał, a wręcz utrudniał codzienne życie. – Psy chodzą, jak tylko chcą. Żadnych ptaków i zająców na łąkach nie ma, bo wszystko jest doszczętnie splądrowane. Zjadają kury i inny drób. Ludzie nie mogą przejść wioską. Jak wyjdzie 30 psów, to robią straszny hałas – tak problemy mieszkańców opisywał niejednokrotnie radny Zbigniew Pawelec. Władze gminne rozkładały jednak ręce, gdyż bez schroniska w powiecie nie miały gdzie umieszczać bezdomnych czworonogów. Corocznie przeznaczały na opiekę nad zwierzętami 10 tys. zł. Dr Smyk broniła się, mówiąc, że nikt z mieszkańców nie zgłaszał do niej skarg. A pieniądze, które dostaje, nie wystarczają na kompleksową opiekę nad zwierzętami, jest więc zmuszona dokładać do nich z własnych środków.
Nie do Lipin, ale do Sigiełek
Od tego roku bezdomne zwierzaki nie będą już trafiać do Lipin, ale do Sigiełek. Była o tym mowa na ostatniej sesji, kiedy radni musieli podjąć uchwałę dotyczącą opieki nad bezdomnymi zwierzętami. – Od 2013 roku gmina ma obowiązek co roku uchwalać program opieki nad zwierzętami. Do tej pory tę opiekę prowadziliśmy wspólnie z gabinetem pani dr Smyk w Lipinach Górnych. Przepisy nakładają obowiązek na nas, że te zwierzęta odłowione mogą być przetrzymywane jedynie w schronisku. Działalność, którą prowadzi dr Smykowa, nie spełnia wymagań schroniska i nie posiada takiego statusu i nie ma szans na to, żeby uzyskała – wyjaśniał wójt Edward Hacia. – Zdecydowaliśmy, że tę współpracę nawiążemy z zakładem weterynaryjnym w Nowej Sarzynie, które ma schronisko tutaj niedaleko nas w Sigiełkach. Wstępnie jesteśmy po rozmowie. Pan doktor obiecał, że gminę naszą obejmie obsługą weterynaryjną, odławianiem i realizacją całego programu. W związku z tym mój apel, moja propozycja do przekazania w teren: wszystkie bezdomne zwierzęta trzeba zgłaszać do urzędu gminy – informował włodarz.
Bezdomne zwierzęta z terenu gminy będą odławiane i leczone w Sigiełkach. Tam też w razie potrzeby będą poddawane odpowiednim zabiegom. Wszystkie odłowione psy będą chipowane, opisywane, będą miały prowadzoną kartotekę. A w razie pojawienia się możliwości psy będą adoptowane.
Jednak zmiana miejsca, gdzie trafią bezdomne zwierzaki, nie rozwiązuje wszystkich problemów. – Nie ukrywam, że pozostaje na tę chwilę problem z naszymi psami, które są u pani dr Smykowej. Według jej relacji jest ich około 30. W jaki sposób je zagospodarujemy, co z nimi zrobimy? Prowadzimy rozmowy, na pewno samej jej z tym problemem nie zostawimy. Nie mniej jednak zechcemy zrobić tak, aby w takim układzie to schronisko tymczasowe nie funkcjonowało. Nie ma tutaj warunków – przedstawiał wójt, wskazując, że zarówno radny, jak i sołtys z Lewek niejednokrotnie zgłaszali, że sytuacja jest uciążliwa dla mieszkańców i społeczeństwa. – Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, ale jednocześnie przymuszeni przepisami ustawy nie mogliśmy tej współpracy kontynuować – wyjaśniał Hacia. – W tym programie proponujemy nowe rozwiązania i będziemy je konsekwentnie realizować. Nie ukrywam, że spodziewamy się dużych problemów, bo wiedza i nawyki wśród mieszkańców nie tylko naszej gminy, ale i ościennych są takie, że wystarczyło w Lipinach psa spokojnie puścić i można było jechać do domu. Wiadomo, gdzie on trafił. Nie czujemy się odpowiedzialni za te psy, ale dopóki one tutaj tak funkcjonowały, to sprzyjało to temu procederowi – mówił wójt, który zaznaczył, że konsekwentnie gmina będzie się z tego wycofywać. – Proszę tutaj radnych, sołtysów i mieszkańców o wyrozumiałość i cierpliwość, bo na pewno ta zmiana przyniesie nowe trudności – zaznaczył.
Przewodniczący Julian Grabias pytał, czy 30 wymienionych psów jest na pewno z gminy Potok Górny, czy może także z innych gmin. – Tutaj negocjujemy i warunki, i liczbę. Nie będę się wypowiadał co do liczby psów wszystkich, które są w tym gabinecie, to nie są moje kompetencje, ale to są ogromne ilości tych psów – dodawał wójt. Głos zabrał także radny Pawelec, który po raz kolejny opisywał, z jak ogromnym problem borykają się mieszkańcy, mający w sąsiedztwie kilkadziesiąt psów.
Na realizację programu dotyczącego opieki nad bezdomnymi zwierzętami gmina przeznaczyła łącznie 18 tys. zł. Na odławianie i przetrzymywanie czworonogów przeznaczono 12 tys. zł, na opiekę weterynaryjną 5,5 tys. zł, a na wolno żyjące koty 500 zł.
Nowe schronisko
Sigiełki to mała miejscowość w powiecie niżańskim w gminie Krzeszów. To właśnie tam zrodził się pomysł na utworzenie schroniska dla bezdomnych zwierząt. Pomysłodawcą był prywatny inwestor, który kupił posiadłość w Sigiełkach. Jest on lekarzem weterynarii, prowadzi lecznicę w Nowej Sarzynie. Otrzymał pozytywne opinie terytorialne. Złożył wniosek o wydanie decyzji na wybudowanie schroniska. Potrzebna też była uchwała rady gminy i decyzja wójta Krzeszowa.
Teren na budowę schroniska okazał się wręcz idealny. Puste pole oddalone od zabudowań gospodarskich o 1 km spełnia przepisy, jeśli chodzi o lokalizację. Na placu są budynki, które można tak zagospodarować, by służyły zwierzętom.
Komentarze (0)