kolportaż baner główny

- Reklama -

- Reklama -

Walka o życie dziecka. Rodzina błaga o pomoc

Trwa dramatyczna walka o życie jedenastomiesięcznego dziecka. Matka pochodzi z Tereszpola: - Zrobimy wszystko. Oddamy życie i dosłownie wszystko to, co mamy, żeby tylko uratować naszego Oliwierka. Ale bez Państwa pomocy nie damy sobie rady - mówi "Nowej Gazecie Biłgorajskiej" Monika Pszczółkowska.

- Reklama -

W jakim stanie jest w tej chwili synek?

Oliwier jest w tej chwili w domu. Wróciliśmy ze szpitala, gdzie byliśmy na badaniach i na obserwacji. Zwężenie żył płucnych sprawia, że coraz trudniej jest mu oddychać, jego płuca są coraz bardziej obciążone. To już wpływa na pracę serca synka. Wszyscy lekarze mówią, że operacja jest konieczna i powinna być natychmiast przeprowadzona. Nie mamy już czasu. To jest walka o życie naszego dziecka.

toyota Yaris

Kiedy dowiedzieliście się, że Oliwier jest poważnie chory?

Choroba nazywa się PVS, to jest zwężenie żył płucnych. Na wizycie kontrolnej nasz lekarz powiedział, że stan synka się pogarsza: klinicznie i w parametrach. Oli dużo szybciej się męczy, przy oddychaniu przestrzenie międzyżebrowe się powiększają, skóra jest szarawa i bardziej marmurkowa, waga nie łapie się nawet na najniższy centyl. To jest bardzo rzadka choroba. Zwykle powstaje w następstwie różnych wad serca po operacjach. Oliwier nie ma żadnej wady serca, po prostu te zwężenia powstały w żyłach płucnych. Synek urodził się z tą wadą. Ani w trakcie ciąży, ani już po urodzeniu nie wiedzieliśmy o tym. Pewien rodzaj komórek zaczyna się namnażać w tych żyłach płucnych. Po części jest to choroba przypominająca raka.

Koszt tej operacji w Bostonie to blisko 3 miliony złotych.

Dodaj szybkie ogłoszenie drobne na naszym portalu:

To zależy od kursu dolara, ale jest to w przybliżeniu taka suma. Dokładnie jest to 568 tysięcy dolarów. Plus koszt transportu i pobytu. Wychodzi w sumie blisko 3 milionów złotych.

Ta operacja może być przeprowadzona tylko w USA?

Tak. Trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie przyjeżdżają dzieci z całej Polski. Uzyskaliśmy informację, że jeszcze nie mieli dziecka z dokładnie taką chorobą. Zostaliśmy skierowani do kliniki w Bostonie. Po pierwsze mamy kontakt z rodzicami dzieci, które miały taką chorobę i niestety zmarły i od nich dostaliśmy wiele wskazówek. W Bostonie jest leczonych najwięcej na świecie takich przypadków dzieci. Co tydzień jest robionych ileś takich operacji i tamci lekarze mają największe doświadczenie. Tamci lekarze prowadzą też różne badania i proponują najnowszą technikę w podejściu do tego zwężenia żył płucnych. W Europie takich zabiegów się nie robi.

Ta operacja może powstrzymać chorobę? Może znacząco poprawić stan Oliwiera?

Tego nie wie nikt. Wariantów jest bardzo wiele. Lekarze powiedzieli, że każdy przypadek jest inny i w każdym przypadku może to wyglądać inaczej. Operacja jest jednak kluczowa i jest podstawą. Po tym, w zależności od rozwoju choroby, będzie podawany lek, czyli taki rodzaj chemii, żeby zabezpieczyć te żyły. I potem dalsza obserwacja, czy te żyły nie zwężają się ponownie. Dzieci, które to przeszły, bardzo ciężko sobie radzą. Wiele z nich funkcjonuje o jednym płucu. Wiemy, że są i nastolatkowie, i dzieci bardzo małe. Nie są może super zdrowe, ale sobie radzą. Biegają nawet małe maratony i żyją tak, jak ich rówieśnicy.

Do kiedy trzeba zebrać te pieniądze, żeby przeprowadzić operację?

(cisza). Już jesteśmy po terminie. Ta operacja według lekarzy powinna być przeprowadzona w lipcu. My nie byliśmy w stanie tego zrobić, bo nie mamy takich pieniędzy, żeby zapłacić za operację. Wyznacznikiem medycznym jest to, czy nie zacznie dramatycznie narastać ciśnienie płucne i wydolność serca. Wtedy może to już przekreślić Oliwierka z tej operacji. Póki tak nie będzie i on będzie dawał radę, to będziemy walczyć, żeby ta operacja się odbyła.

Jak synek to wszystko znosi?

Jest dosyć żywym, energicznym chłopcem. Ma 11 miesięcy, próbuje chodzić. Jeszcze nie samodzielnie, ale trzymając się mebli. Właśnie teraz na mnie patrzy i się uśmiecha. Bardzo żywe dziecko, tylko znacznie trudniej mu się oddycha. Jest silny, choć bardzo szczupły i to też jest konsekwencja tej choroby.

Na koncie zbiórki jest ponad 1,1 mln złotych. Brakuje jeszcze sporo. Nie ma jakieś fundacji, która mogłaby pomóc w tej trudnej sytuacji?

Są fundacje, ale… My jesteśmy w tej fundacji „Się pomaga”.  Bardzo dużo wysiłku wkładamy w promocję tej zbiórki, informacje były m.in. w warszawskim metrze, w różnych wiadomościach. Ale to wszystko ciągle za mało. Szukamy kontaktów dosłownie do każdego. Jeśli chodzi o fundacje, z różnych powodów są z tym problemy. Niektóre z nich pobierają prowizję od zbiórki, czasami nie chcą wspierać, kiedy inna fundacja jest już zaangażowana w zbiórkę. Tych ograniczeń jest sporo. Nasi znajomi i bliscy założyli nawet podobną zbiórkę, w USA. Robimy dosłownie wszystko i prosimy każdego o pomoc.

Państwo jesteście związani z powiatem biłgorajskim?

Tak, ja urodziłam się w Tereszpolu, to było i jest dla mnie bardzo bliskie miejsce. Uczyłam się w Liceum Ogólnokształcącym ONZ w Biłgoraju, potem studiowałam w Lublinie. Całe moje serce jest związane z tymi stronami, bo stąd pochodzę. W poszukiwaniu pracy przeprowadziliśmy się do Warszawy, ja przeniosłam się tu po studiach.

Los państwa nie oszczędza. Napisaliście państwo: pochowaliśmy już jednego synka, nie możemy stracić drugiego…

Tak. Pierwszy nasz synek zmarł. To był przełom szóstego i siódmego miesiąca ciąży. Nie mamy wyjaśnienia od lekarzy, ale teraz mam takie myśli, że to być może była jakaś podobna historia. Usłyszeliśmy tylko, że jest jakiś problem z przepływami w żyłach. Trudno mi powiedzieć i ciężko do tego wracać. Dziecko umarło nagle, to było nasze pierwsze dziecko i byliśmy bardzo mocno poruszeni, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy rodzicami. Zrobimy wszystko. Oddamy życie i dosłownie wszystko, co mamy, żeby tylko uratować naszego Oliwierka. Ale bez Państwa pomocy nie damy sobie rady.

Jak możemy wspierać zbiórkę dla Oliwierka.

Każda złotówka przybliża nas do tej operacji. To nie muszą być wielkie sumy. Można nas wpierać przez Fundację „Się Pomaga”, jest też specjalne konto do wpłat dla Oliwierka. Bardzo prosimy także o udostępnianie informacji, przekazywanie jej bliskim i znajomym. W naszej sytuacji każda pomoc jest na wagę złota, bo liczy się czas, którego już właściwie nie mamy. Można przekazać 1% podatku, można wysłać SMS-y. Wszystkie szczegóły są na stronie zbiórki „Się Pomaga”. Nawet dobre słowa dla nas się liczą.

Jak pomóc Oliwierkowi?

Wpłać dowolną kwotę na numer 52 2490 1028 3587 1000 0020 9916, tytułem Darowizna Oliwier Gabriel Pszczółkowski 0209916, odbiorca przelewu: Fundacja Siepomaga, Pl. Władysława Andersa 3, 61-894 Poznań.

Zbiórka trwa także na portalu „siepomaga”. Oto link:

zbiórka

 

- Reklama -

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Nowa Gazeta Biłgorajska nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy.